Rozjechał dziecko na stoku narciarskim i uciekł

Komendant Wojewódzki Policji w Krakowie wyznaczył nagrodę 5000 złotych za informację, która przyczyni się do identyfikacji narciarza będącego sprawcą wypadku na trasie narciarskiej nr 9 w Białce Tatrzańskiej, w którym poszkodowane zostało 22 lutego 6-letnie dziecko (złamane obie nogi) - poinformowało Radio Kraków.

„Z ustaleń policjantów wynika, że doszło do zderzenia dwóch narciarzy na stoku. Dorosły mężczyzna zjeżdżający w dół z impetem uderzył w 6-latka, który uczył się jeździć na ratach pod nadzorem ojca. Sprawca wypadku nawet nie zatrzymał się aby sprawdzić czy coś dziecku się stało. Odjechał bez słowa” - czytamy na stronie internetowej krakowskiej rozgłośni.

Wezwany przez ojca poszkodowanego chłopca patrol Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego udzielił mu pierwszej pomocy, unieruchomił złamane kończyny, a następnie bezpiecznie przetransportował do karetki pogotowia.

„Jak ustalono, sprawcą tego wypadku na stoku był około 30-letni mężczyzna, który tego dnia ubrany był w niebieską kurtkę, spodnie narciarskie z czerwonymi elementami, kask i gogle. Policjanci na podstawie monitoringu podejmują czynności zmierzające do zidentyfikowania nieodpowiedzialnego narciarza. Ojciec chłopca nie przyjrzał mu się, ponieważ od razu zajął się płaczącym z bólu synem i wezwał ratowników. Osoby, które widziały ten wypadek lub posiadają jakąkolwiek wiedzę na temat jego przebiegu lub tożsamości poszukiwanego narciarza proszone są o kontakt z policjantami z Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem pod nr tel. 18 20 23 400” - napisano na stronie RK.

Funkcjonariusze apelują też do samego sprawcy, aby wykazał się elementarną przyzwoitością i sam zgłosił na policję. 

„To nie jedyny taki wypadek w ostatnich dniach. W weekend w Kotelnicy Białczańskiej nieodpowiedzialny narciarz wjechał w 12-latkę. Okazało się, że miał ponad półtora promila alkoholu we krwi” - czytamy na stronie Radia Kraków. 

Kiedy słyszę o takich bandyckich zachowaniach na stokach, burzy się we mnie narciarska krew.

Jerzy Bukowski