Wydalenie obecnego prezydenta USA Donalda Trumpa z Białego Domu może zająć dużo czasu i przybrać najbardziej nieoczekiwane i obrzydliwe formy – przewiduje dr hab. Jurij Fielsztinski, rosyjski historyk i publicysta mieszkający w Stanach Zjednoczonych, w artykule dla wydania Gordon.

Naukowiec uważa, że ​​Kreml i Łubianka zdołały podzielić Amerykę.

- „To objaw bardzo poważnej choroby w społeczeństwie amerykańskim. W tych wyborach mogliśmy przegrać nie wybory, ale państwo. Znaleźliśmy się na skraju przepaści, w którą prawie wpadliśmy. A fakt, że tak się nie stało, jest wielkim sukcesem. Nie wiadomo, co będzie dalej. Nie wiadomo, jak nastąpi wydalenie Trumpa i jego ludzi z Białego Domu. Nie wiadomo, jak w takiej sytuacji kryzysowej, która powstała, gdy Trump twierdzi, że wygrał wybory, zachowa się Senat, w którym faktyczną większość stanowią obecnie republikanie. […] Dlatego wydalenie Trumpa z Białego Domu może zająć bardzo dużo czasu i przybrać najbardziej nieoczekiwane i obrzydliwe formy. […] 20 stycznia 2021 roku Trump przestanie być prawowitym prezydentem i zostanie albo zwykłym obywatelem, albo nielegalnym prezydentem” - zaznaczył Fielsztinski.

Po 20 stycznia przeciwko Trumpowi może zostać wszczęty szereg spraw karnych, uważa ekspert. Może zostać oskarżony o przestępstwa gospodarcze i nadużycie władzy. Niewykluczone także, że rozpocznie się też druga tura śledztwa w sprawie zarzutów o wykorzystaniu Trumpem rosyjskiego wsparcia w wyborach w 2016 roku. Po 20 stycznia wreszcie będzie można przeprowadzić kontrwywiadowcze śledztwo w sprawie łańcucha wydarzeń, które doprowadziły Trumpa do Białego Domu. Trump jest teraz w bardzo trudnej sytuacji. Straciwszy władzę, może stracić wolność.

Fielsztinski zwraca też uwagę, że Putin nie pogratulował Bidenowi zwycięstwa i uważa to za nieprzypadkowe. Wedug niego takie stanowisko może wskazywać, że Kreml czeka na rozpoczęcie wojny domowej w Stanach Zjednoczonych. Tym samym milczeniem Moskwa wysyła Trumpowi sygnał, że udzieli wszelkiej możliwej pomocy w tej wojnie, jeśli Trump ją rozpocznie, uważa rosyjski historyk.

Ekspert twierdzi, że ​​rosyjska ingerencja w amerykańskie wybory w 2016 roku została zorganizowana właśnie w celu podzielenia amerykańskiego społeczeństwa i zdestabilizowania Stanów Zjednoczonych od wewnątrz.

- „Wydarzenia roku 2016 uznałbym za bardzo udane działanie rosyjskich służb specjalnych, jeśli chodzi o sposób organizacji i przeprowadzenia tej specjalnej operacji oraz osiągnięte wyniki. Ale ponieważ operacja była zbyt duża, nie można jej było przeprowadzić w tajemnicy. Dla wszystkich stało się jasne, że Rosja ingerowała w wybory” – podkreślił.

Fielsztinski uważa, że ​​początkowo z obiektywnych powodów Trump nie spełnił oczekiwań Putina, ponieważ jego relacje z prezydentem Rosji zawsze były oglądane „pod mikroskopem”. Mimo to Putin i tak osiągnął swój cel.

„Putin pokazał Stanom Zjednoczonym w latach 2016-2020, do czego jest zdolny, a Amerykanie, mam nadzieję, nauczyli się tej lekcji i wyciągną pewne wnioski. […] Trump wyrządził tak poważne szkody Stanom Zjednoczonym, że przez najbliższe cztery lata Ameryka będzie musiała lizać swoje rany i to nie tylko od koronawirusa” - zaznaczył rosyjski ekspert.

Jagiellonia.org