- W prawie każdym kościele w Polsce codziennie wierni modlą się różańcem. Październik jest miesiącem maryjnym, różańcowym. Różaniec od dziewięciu wieków towarzyszy wszystkim człowieczym sprawom. Politycznym też. Nie dajmy sobie narzucić bzdury mówiącej, że wiara jest sprawą prywatną. Tylko wrogowie wiary i Kościoła katolickiego próbują wepchnąć nas do katakumb. - pisze Robert Tekieli na portalu tysol.pl

- Ta modlitwa czyni cuda. Oto dwie historie opowiadające o  niezwykłych wydarzeniach. Pokazują one, że różaniec ma wielką moc. Przekonał się o tym w XVI wieku Sulejman Wspaniały pod którego panowaniem potęga muzułmańskich Osmanów osiągnęła apogeum. Coraz  bardziej bezczelna muzułmańska flota jego następcy atakował porty i nadbrzeżne miasta i była forpocztą tureckiego imperium. Cała Europa stała się realnie zagrożona przez wojujący islam. Papież Pius V stworzył Świętą Ligę, sojusz państw chrześcijańskich zdolny do powstrzymania islamskiego potopu.  - czytamy

- Do decydującej bitwy 7 października u wybrzeży greckich w pobliżu Lepanto. Było to jedno z największych i najbardziej krwawych starć morskich w historii świata. Oprócz zwykłej na polu bitwy broni chrześcijanie użyli swojej Wunderwaffe , różańca. Modlili się żołnierze i dowódcy, całe załogi statków, papież i mieszkańcy wielu chrześcijańskich miast. Po zwycięstwie było dla nich oczywiste, że zawdzięczają je Maryi. Papież Pius V ustanowił dzień zwycięstwa pod Lepanto świętem Matki Bożej Różańcowej, nazywanym potem świętem Matki Boskiej Zwycięskiej. - dodaje publicysta

- I historia drugiego skutecznego szturmu modlitewnego do nieba. Z czasów współczesnych. Filipinami w latach 70. i 80. ubiegłego wieku rządził krwawy totalitarny dyktator Ferdinand Marcos. Zlikwidował wolną prasę, uwięził przywódców opozycji oraz kilka tysięcy "niepoprawnie myślących" żołnierzy i oficerów. Latem 1983 roku kazał zamordować znanego działacza opozycji Benigna Aquina. Wdowa, Corazon Aąuino, zaangażowała się w politykę. Wygrała wybory prezydenckie, czego Marcos nie uznał. Część żołnierzy stanęła po stronie demokracji. Marcos wezwał posłuszne sobie jednostki do spacyfikowania buntowników. Duchowy przywódca narodu kardynał Sin wezwał wiernych do modlitwy, by uratować ich życie. Od 22 do 25 lutego 1986 roku w Alei Objawienia się Świętych w Manili trwało potężne nabożeństwo różańcowe z udziałem przeszło dwóch milionów Filipińczyków. Zebrani nieustannie odmawiali różaniec, błagali Najświętszą Matkę o pomoc, kapłani odprawiali niepoliczone Msze św., a wszystkiemu towarzyszyły pieśni maryjne. - wyjaśnia

- Wierni trwali tak przez cztery dni i cztery noce, wspomagani ustawiczną modlitwą leżących krzyżem zakonnic z kontemplacyjnych klasztorów.
Marcos wysłał 5 helikopterów, które miały zrzucić bomby na zebrany tłum. Piloci zobaczyli jednak przez chmury ogromny żywy krzyż, który utworzyła ponaddwumilionowa rzesza modlących się na różańcu ludzi. Zszokowani odmówili wykonania rozkazu. Dyktator rzucił czołgi przeciwko modlącym się. Do krwawej jatki nie doszło, bo kiedy żołnierze dochodzili już do Alei Objawienia, nagle ich oczom ukazała się piękna kobieta, która rzekła do nich: Stop, kochani żołnierze! Nie posuwajcie się dalej! Nie krzywdźcie moich dzieci! Jestem królową ich serc. - czytamy

- Wtedy Marcos wysłał komando śmierci. Jednak próba zagazowania manifestantów nie udała się, bo nagle odwrócił się wiatr.  Potem despota nakazał ostrzelać buntowników ogniem z moździerzy. Nie padł ani jeden strzał. Okazało się, że wszystkie naboje to niewypały! - pisze Tekieli

- Rządy przejęła pani Aquino. Kardynał Sin pytany o to, jak w ogóle była możliwa ta bezkrwawa rewolucja, niezmiennie odpowiadał: Nie ma odpowiedzi. To był cud. Jestem przekonany, że cała cześć, całe uznanie i cała wdzięczność powinny być oddane Najświętszej Maryi Pannie, a przez Nią Jej Synowi i z Nim Ojcu w niebie. - dodaje

- Jest nas więcej niż dwa miliony Filipińczyków. Możemy wymodlić wszystko - podsumowuje

Robert Tekieli/Tysol.pl