Podjęliśmy decyzję, że będziemy się odwoływać do sądu koleżeńskiego, bo jedyne ciało statutowe, które tę sprawę powinno rozstrzygnąć - powiedział dzisiaj Ireneusz Raś, po tym jak on i Paweł Zalewski zostali w piątek usunięci z Platformy Obywatelskiej. Raś i Zalewski to wieloletni działacze PO, reprezentujący jej konserwatywne skrzydło. 

Raś podkreślił, że ani do niego ani do Pawła Zalewskiego nie trafił formalny wniosek o usunięcie z partii. Nie uzasadniono im również decyzji.

- Jedynym uzasadnieniem jest to, co Paweł Zalewski otrzymał w rozmowie z sekretarzem Kierwińskim, a w zasadzie nie otrzymał. Otrzymał informację, że właśnie się uzasadnienie pisze. Podjęto decyzję a potem pisano uzasadnienie - powiedział Raś.

- Jedynym uzasadnieniem, jakie ja odczytuję przez te dwa dni, to jest wypowiedź rzecznika pana Budki i tej grupy, która wnioskowała o użycie wobec nas tego nadzwyczajnego zapisu w statucie, to jest „porządki wiosenne”. To powiedział pan Grabiec i to chyba zabolało nie tylko mnie, ale setki, które do mnie i do Pawła przez te dwa dni do nas dzwoniły. To jest przyrównanie nas, do czego? Do śmieci. Ten język jest absolutnie językiem rynsztoku. Jeśli rzecznik PO, takie zdanie o kimkolwiek, nawet o adwersarzu by powiedział, to i jemu by przedstawiono wniosek do sądu koleżeńskiego, bo to jest brak szacunku, wprowadzenie barbarzyńskiego języka do polityki. To jest jedyne, co można było usłyszeć z tych wypowiedzi. To jest język niedopuszczalny. (…) Nie zgadzamy się z tym uzasadnieniem. Podjęliśmy decyzję, że będziemy się odwoływać do sądu koleżeńskiego, bo jedyne ciało statutowe, które tę sprawę powinno rozstrzygnąć - mówił dalej Raś na konferencji prasowej.

Dodał, że zapis w statucie partii, z którego skorzystał Budka, jest zarezerwowany na sytuacje, w których któremuś z członków partii postawionoby zarzuty. - To przycisk atomowy (...) - mówił Raś.-

Dodał, że on i Paweł Zalewski sprzeciwili się jedynie sytuacji, w której za rządów Budki notowania PO w sondażach spadły z poziomu 25 do 12 proc.

- Wielu ważnych ludzi w Platformie prosiło mnie, żeby odwołać się, żeby nie poddawać się, że wciąż możemy wiele dla Polski wspólnie zrobić. Myślę, że w czwartek na ręce przewodniczącej sądu koleżeńskiego w Warszawie przekażemy nasze odwołanie i mamy nadzieję na uczciwy sąd. Słowa o tym, że ta decyzja jest ostateczna, też pokazują, że pan Grabiec nie zna statutu. Chciałbym już dziś podziękować koleżankom i kolegom za te szesnaście fantastycznych lat - kontynuował Raś.

Raś skomentował także dzisiejsze odejście z Platformy Obywatelskiej przez Różę Thun - więcej czytaj tutaj.

-  Z perspektywy dzisiejszego oświadczenia pani Róży Thun widać, że nie tylko ja i Bogusław Sonik mieliśmy rację, żeby nie ustawiać się bokiem do Krajowego Planu Odbudowy, tylko go poprzeć, bo to są pieniądze rozwojowej. A jeżeli chciało się grać, to trzeba było tak to zakomunikować wyborcom, żeby oni to przyjęli, a jak widać po sondażach, nie przyjęli. Działania wobec nas są zakrywaniem swojej nieudolności - skonkludował Raś.

jkg/pap