Od dłuższego czasu Justyna Kowalczyk ma fana-prześladowcę.  Sama przyznaje, że nie odstępuje jej na krok. Ostatnio zmuszona była wezwać nawet policję, bo zwyczajnie obawia się o swoje zdrowie.

"Kilka dni temu spod domu moich rodziców w Kasinie Wielkiej policja zabrała oszołoma z nożem. Oszołom ów już niejedną noc przespał na pobliskim przystanku autobusowym. Przyjeżdżał z drugiego końca Polski, gdy dowiadywał się, że mogę być z rodziną. Od kilku lat twierdzi, że broni mnie przed szatanem i że moje życie do niego należy" - pisze w swoim felietonie dla Gazety Wyborczej, Justyna Kowalczyk.

Fanatyk nękał również polską królową nart w internecie. "Rzeczy, które wypisywał do mnie na Facebooku, nie nadają się do publikacji. Bałam się go od dawna. Bo nikogo nie boję się tak bardzo jak fanatyków. Nie wiem, czy ingerencja policji coś w sprawie tego natręta zmieni. Choć mam nadzieję" - dodała.

kol/Polska The Times