"Przyszłość należy do nas, dziś robimy mały krok" - powiedział Janusz Korwin-Mikke podczas płomiennego przemówienia do swoich wiernych wyznawców.

Na kongresie Korwin nieustannie powtarzał, że jego partia musi za wszelką cenę zawalczyć o 20 proc. niezdecydowanych wyborców. A w szczególności chodzi mu o przyciągnięcie pod swoje strzechy młodych Polaków. Według Korwina to właśnie młodzi ludzie, 16-, 17-letni są przyszłością dla jego partii, bo chcą zmian. - Czas pracuje dla nas, przyszłość należy do nas. Dziś zrobimy mały krok - zaznaczył Korwin.

I dodał, niestety już bez entuzjazmu, że najbliższe wybory samorządowe jego formacja nie wygra, gdyż nie ma ona dostępu do mediów. - Za nami stoi rzeczywistość. Ludzie widzą, co się dzieje, że to idzie w złym kierunku. Musimy im mówić, że trzeba odwrócić ten kierunek. Wszystkich nie przekonamy, nie ma recepty na sukces, ważne, by w tych, w następnych wyborach przekonać te 20 proc. niezdecydowanych - powiedział Korwin.

Cóż, Korwin, klakier Putina, może przyciągnie do siebie niedobitków z Ruchu Narodowego, którym również marzy się romans z Moskwą. Ale jedno jest pewne: partia Korwina, tak samo jak Ruch Narodowy to margines polityczny, zainfekowany przez neoendeckie idee, niezdolny do jakichkolwiek rządów.

Po Korwinie na scenę kina Luna wszedł Przemysław Wipler, który jest kandydatem na prezydenta Warszawy. Wipler powiedział, że jest głosem pokolenia młodych Polaków "na które przerzucono rachunki, koszta fatalnie przeprowadzonej transformacji": " Ludzie, którzy praktycznie bez przerwy rządzą naszym krajem, doprowadzili do tego, że my, nasze pokolenie, obecnie pracujemy bardzo ciężko, robimy kariery, zakładamy rodziny, ale w Anglii, Irlandii, Holandii, w Niemczech. Jesteśmy reprezentantami tego pokolenia, które wreszcie się buntuje i wreszcie zaczyna walczyć o to, byśmy godnie zarabiali, mogli cieszyć się owocami własnej pracy".

I tak oto w Warszawie, w kinie Luna, w dżysty listopadowy dzień odbyło się spotkanie fanów Władimira Putina. Cóż za wydarzenie!

mod/Polskie Radio