Tomasz Wandas, Fronda.pl: Co sądzi Pan o ustawie, którą w grudniu 2017 r. amerykanie zarejestrowali w dzienniku ustaw jako S.447 (ustawa Senatu nr 447)? Czy Polacy powinni płacić Żydom za straty poniesione podczas II wojny światowej? Czy o to właśnie chodzi w tej ustawie? 

Prof. Zbigniew Lewicki, amerykanista: Jeżeli chodzi o straty poniesione przez ludzi żyjących na terenie Polski: Polaków, Żydów, Litwinów czy kogokolwiek innego, to kwestia prawa własności jest kwestią bardzo istotną. Nikt nie mówi tu, żeby zwracać 100%. Natomiast jeśli jakieś istniejące (ale nie odbudowane przez państwo) nieruchomości przeszły na Skarb Państwa, to moim zdaniem bez względu na to kto był właścicielem, za taką nieruchomość  przynajmniej jakąś część wartości należy zapłacić – nie widzę powodu żeby tego nie robić. Natomiast zupełnie inną sprawą – i o to chodzi w ustawie 447- jest zwrot części (czy całości) wartości nieruchomości, co do których nie ma spadkobierców. Krótko mówiąc, chodzi tu o to, że jeśli cała rodzina żydowska wyginęła w czasie II wojny światowej i nieruchomość przeszła w mocy prawa na skarb państwa, to zgodnie z polskim prawem w takich sytuacjach nie należy się żadna rekompensata i już. Natomiast amerykańskie organizacje żydowskie usiłują wyciągnąć z tego jakieś korzyści i na to nie może być żadnego usprawiedliwienia. Czym innym jest nieruchomość czy inne walory, które mają spadkobierców (w końcu w Polsce oddaje się takie nieruchomości na różne sposoby) a czym innym jest jeśli właścicieli nie ma i nieruchomość zgodnie z polskim prawem przeszła na skarb państwa. 

W Polsce ta ustawa budzi wiele kontrowersji, czy są one uzasadnione? Co na to inne kraje Unii Europejskiej, które też są objęte tą ustawą? 

Kontrowersje są uzasadnione tylko w tym zakresie, że Polska rzeczywiście jako jedna jedyna nie wprowadziła żadnej ustawy dotyczącej mienia utraconego w czasie II wojny światowej. W Polsce za każdym razem trzeba iść do sądu i po bardzo długich walkach ewentualnie odzyskać część mienia. Tym różnimy się od innych państw europejskich, że wszędzie jest jakaś ustawa – mogą one mówić o zwrocie 10% wartości, 15%. Gdyby wprowadzić swojego czasu taką zasadę, to mielibyśmy sprawę zamknięta, moglibyśmy powiedzieć, że według naszego prawa należy się 10% i koniec. 

Czy sama ustawa 447 nie jest groźna?

Sama ustawa 447 jako taka nie jest groźna, mówi ona tylko tyle, że przy ocenie praworządności w poszczególnych państwach Departament Stanu będzie brał pod uwagę także kwestie rekompensaty za utracone mienie. Nie mówi ona, że idą za tym jakieś sankcje itp., będzie to zatem element oceny postępowania Polski w ramach praw człowieka i tyle. Potem Departament Stanu będzie mógł wyciągać z tego wnioski. Będzie mógł - ale nie musi, gdyż nie ma tu żadnego mechanizmu, który karałby suwerenne państwa za brak tego typu praw. 

„Myślę, że jest pewne niezrozumienie dotyczące tego, czym jest ustawa 447. Chodzi w niej o sporządzenie jednorazowego raportu, nikt nie mówi nikomu co ma robić, nie ma żadnych liczb, ile kto musi oddać komu” - twierdzi ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher. Skąd zatem tego typu tłumaczenie czy może uspokajanie Polaków przez amerykańską ambasador? 

Nie jest to uspokajanie, tutaj powtórzę tym, którzy mają obawy: przeczytajcie tą ustawę. Jest to coroczna ocena (nie jednorazowa) praworządności państwa, nic więcej. Natomiast sprawa została zupełnie niepotrzebnie rozdęta (choć zapewne ze szlachetnych pobudek) przez Polonię amerykańską, która źle zrozumiała sprawę i zaczęła „bombardować” kongresmenów i senatorów mailami i telefonami. Przyznam, że nie jestem pewien, czy ta ustawa przeszłaby przez Senat, gdyby nie to, że kongresmeni nagle zainteresowali się sprawą i zaczęli pytać: o co tu chodzi, że nagle dostajemy tysiące maili od Polonii? Gdyby pracowali nad tą ustawą bez protestu, bez krzyku, to nawet mogłaby nie przejść przez Izbę Reprezentantów. Trzeba też pamiętać, że Polska nie jest w tej ustawie wymieniona. My jesteśmy częścią porozumienia, w którym już dawno temu zobowiązaliśmy się do uchwalenia prawa o rekompensatę. Nic więcej nie ma w tej ustawie, czego by nie było w traktacie zawartym już wiele lat temu poza tym, że Departament Stanu będzie uwzględniał ten element w dorocznej ocenie państwa. Tak, że nie zgodziłbym się może z każdym słowem wyjaśnienia pani ambasador Mosbacher ale co do zasady, że nie trzeba nadawać temu wielkiego znaczenia, absolutnie się zgadzam. 

11 kwietnia posłowie Kukiz'15 zaprezentowali projekt ustawy, która zobowiązuje Radę Ministrów do oficjalnego poinformowania Stanów Zjednoczonych i Izraela, że "Polska nigdy nie pokryje żadnych roszczeń za bezspadkowe mienie ofiar drugiej wojny światowej i Holokaustu". Skąd zatem tego typu pomysł posłów Kukiz’ 15? Dopytuję, gdyż ciężko podejrzewać ich o to, że tej ustawy nie czytali...

A ja ich o to podejrzewam, bo tak jak mówię, bardzo wielu ludzi, których znam, nie czytało tej ustawy choć powinni byli. Gdybym był na miejscu posłów Kukiz' 15 czy jakichkolwiek innych, to bym to przeformułował i powiedział, że polskie ustawodawstwo nie przewiduje w takiej sytuacji żadnej rekompensaty. Po co Holocaust? Po co Izrael? Jest to tylko niepotrzebne robienie burzy w szklance wody. Zamiast tego wystarczy powiedzieć, „uprzejmie przypominamy, że zgodnie z polskim ustawodawstwem każdy rodzaj mienia bezspadkowego przepada na rzecz skarbu państwa, od tej ustawy nie przewiduje się w Polsce wyjątków” - koniec, kropka. 

Dziękuję za rozmowę.