Prof. Krystyna Pawłowicz wyjaśnia, że ma dość niebywałego przemysłu pogardy, jaki liberalne i nieprzychylne polskiej tradycji media nakręciły przeciwko niej. „Czuję się niesprawiedliwie traktowana. Zaczęło się od momentu mojego wystąpienia w sprawie związków partnerskich. Od tego momentu nakręcono wobec mnie przemysł pogardy” – mówi prof. Pawłowicz według "Onet.pl".

Przypomnijmy, że profesor mówiła tymczasem samą prawdę, nazywając po prostu, zgodnie z rzeczywistością, homoseksualne związki partnerskie jałowymi.

„Społeczeństwo nie może fundować słodkiego życia nietrwałym, jałowym związkom osób, z których społeczeństwo nie ma żadnego pożytku, tylko ze względu na łączącą ich więź seksualną” – tłumaczyła swego czasu.

Profesor Pawłowicz została natychmiast zaatakowana przez liberalne, nachalne środowiska LGBT, próbujące przeprowadzić destrukcję wszystkiego, co wynika z tradycyjnego, opartego na tysiącach lat ludzkich doświadczeń porządku. Niestety, agresywni liberałowie zrobili to na tyle skutecznie, że profesor czuje się z tym nie najlepiej.

„To mnie przerasta. Czytam setki, tysiące obrażających mnie wpisów. Ja nigdy nie byłam do tego przyzwyczajona i nie mogę się przyzwyczaić. Walczę z tym, wytaczam procesy, ale już nie mogę. Zastanawiam się, czy jest sens dalej być w polityce. I nie ma znaczenia fakt, że PiS prawdopodobnie wygra najbliższe wybory. Spotykam się z nienawiścią i to mnie coraz bardziej męczy. A jestem inną osobą. Kocham sztukę, malarstwo, książki” – powiedziała Pawłowicz.

Mamy nadzieję, że mimo wszystko prof. Krystyna Pawłowicz się nie podda. Bo mocny głos, nie bojący się mówić prawdy wbrew wykorzenionym z wszelkiej racjonalności pseudo-postępowym chamom, jest Polsce potrzebny. A takim głosem w ostatnich latach bardzo często jest prof. Pawłowicz – i byłoby wielką szkodą, gdyby wycofała się z polityki pod presją ludzi, którzy Polską i polskością głęboko gardzą. 

bjad