Pedagog, prof. Aleksander Nalaskowski w rozmowie z TVP Info skomentował piątkowy strajk Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Jego zdaniem ZNP jest upolityczniony, broni starego porządku i ideowo pogrążył się w hipokryzji.

"Jak można mówić o dbałości i trosce o dzieci, jednocześnie nie podając im obiadu, bo jest strajk?"- dziwi się profesor.

Rzeczniczka związku Magdalena Kaszulanis przekonuje, że jej organizacja walczy o prawa pracownicze, zaś obietnice podwyżek dla nauczycieli (10-procentowe podwyżki były jednym z postulatów strajkujących) zweryfikuje dopiero przyszłoroczny budżet, którego założenia będą znane w czerwcu. ZNP zapewnia, że mimo strajku dzieci były bezpieczne w szkołach. Odpowiadali za to dyrektorzy placówek.

Profesor Nalaskowski zwrócił uwagę, że jeszcze w latach 70. ZNP był prawdziwym związkiem zawodowym, który zasadniczo nie angażował się politycznie i należeli do niego niemal wszyscy nauczyciele. Wiele zmieniło się w kolejnej dekadzie. Wówczas związek opowiedział się po stronie komunistów i „przestał reprezentować nauczycieli, a sam siebie”.

"Tam jest pustka ideologiczna i wyłącznie interes socjalny"-podkreślił pedagog. Profesor Nalaskowski przypomniał również, że w roku 1991 ZNP wraz z SLD tworzył front przeciw zmianom. Po nauczycielskim Marszu Milczenia i strajkach pracowników oświaty, ówczesna wiceminister Anna Radziwiłł przyznała, że "przestraszono się ZNP".

Związek sprzeciwiał się również zmianom proponowanym w 1997 roku przez Mirosława Handkego, ministra edukacji w rządzie Jerzego Buzka. ZNP przekonywał, że model edukacji 8+5 jest standardem zbliżonym do modelu zachodniego.

Co na to rzeczniczka ZNP? "Protestowaliśmy przede wszystkim przeciw reformie, która była szybko i chaotycznie przygotowana. Nie było zaplecza, podręczników i budynków"- tłumaczyła Kaszulanis. Z czasem jednak ZNP zmienil zdanie, gdyż "każdy może je zmienić", a  gimnazja z biegiem lat stały się "jednymi z najlepszych i najnowocześniejszych szkół w Polsce"– dodaje.

ajk/ tvp.info, Fronda.pl