Jest się czasem zmuszonym, gdy marszałek Sejmu niehigienicznie ustalający porządek obrad i taki tryb pracy posłów, w którym wielogodzinne, ciągłe głosowania nadbudżetem wyznaczane są na wiele godzin nocnych i wczesnoporannych. W czasie głosowań z sali wyjść nie można. Bardzo wielu posłów ratuje się więc przyniesionymi na salę w kubkach na te długie głosowania – kawą, herbatą, sokami w butelkach, kanapkami czy małymi sałatkami serwowanymi w tym czasie w otwartym do rana, specjalnie na późne głosowania, bufecie.

Pan marszałek Sikorski, jak widzieliśmy, sam popijał różne płyny kilkakrotnie donoszone mu przez obsługę w różnokolorowych kubeczkach, co wywoływało też wesołe komentarze na sali. Pani minister spraw wewnętrznych T. Piotrowska siedząc jeszcze w ławach poselskich słynęła z ciągłego jedzenia. Na wszystkich prawie ławach poselskich, co każdy może zobaczyć, leżą często czekoladki, herbatniki, czasem kanapki, stoją filiżanki lub kubki i butelki z napojami. Niektórzy jedzą przyniesione przez siebie ciasto. Nikt demonstracyjnie  nie je, ale podczas wielogodzinnych głosowań – niekiedy dyskretnie trzeba. Nikt nigdy nie robił z tego problemu. Zwyczaj chamskiego komentowania tej naturalnej sytuacji wprowadzili wczoraj palikociarze przy wsparciu marszałka Sikorskiego, który jak wspomniałam, sam ostentacyjnie popijał jakieś napoje donoszone mu w kubkach z zaplecza.

Lepiej posilić się kanapką, niż zachowywać się jak po spożyciu…., lub po zażyciu…

Prof. Krystyna Pawłowicz