FRONDA.PL: Janusz Korwin-Mikke porównał separatystów ze wschodniej Ukrainy do Żołnierzy Wyklętych. Czy to zasadna analogia?

Prof. Jan Żaryn: Jeżeli ktoś chciałby porównywać rzeczy nieporównywalne to zawsze znajdzie jakiś wspólny element, który zespala zjawiska historyczne odbywające się de facto w innych czasach, w innym miejscu, w innych okolicznościach i w innych celach. Tutaj, jak rozumiem, pozór pewnej podobnej rzeczywistości polega na tym, że żołnierze podziemia niepodległościowego w warunkach opresyjnej obecności sowieckiej, ale także przyzwolenia międzynarodowego walczyli o suwerenność narodu polskiego, który de facto wojnę przegrał, a nie wygrał, jak to było dekretowane w oficjalnym prawie międzynarodowym. Można powiedzieć, że perspektywy Moskwy oraz opresyjny świat Unii Europejskiej nie pozwalają na suwerenne ustalenia w sprawie części terytorium Ukrainy , to znaczy do którego państwa miałoby ono należeć.

Na tym się oczywiście ten pozór  podobieństwa kończy. Wynika to z faktu, że polskie podziemie niepodległościowe  wyrastało z terenu i ludzkich biografii II Rzeczpospolitej i państwa podziemnego, które było jej przedłużeniem. Mieliśmy zatem prawdo do niepodległości, wypracowane przez pokolenia. Nie ma cienia wątpliwości co do tego, czy ziemie, o które walczono, powinny należeć do Moskwy sowieckiej czy do Polski, zarówno z punktu widzenia prawa międzynarodowego jak i samostanowienia narodowego.

Tymczasem tradycja Rosji jest związana z pojęciem imperializmu. Oznacza to uznawanie nie swoich ziem za przedłużenie mocarstwa. Jest to swoista wersja kolonializmu. Oczywiście, w tej wersji kolonializmu istnieje w tradycji rosyjsko-sowieckiej nurt rozwiązywania kwestii terytorialnych z punktu widzenia niepodległościowego. Dokonuje się to także poprzez wysiedlenia, wygnania i skazywanie na śmierć ludzi, których pochodzenie uznano w danym momencie za nieprawidłowe. Tak było choćby w latach 30., gdy bolszewicy mordowali Polaków mieszkających w Związku Sowieckim. W wobec rzeczywistość, którą porównuje pan Korwin-Mikke, jest tak naprawdę historycznie nieporównywalna. Naród ukraiński ma prawo do swojej tożsamości, którą buduje w warunkach bez wątpienia niezwykle trudnych. Jest jasne, że wewnątrz samego narodu ukraińskiego istnieje wiele napięć. Dochodzi do tego jeszcze podział państwa na trzy krainy. Ta sytuacja bez wątpienia warunkuje wypowiedzi Moskwy na temat pożądanej przez nią przyszłości Ukrainy.

Wydaje się, że polski polityk, zanim wypowie się na ten temat, przyznając de facto Moskwie prawo do zawłaszczania terytorium pod pretekstem istnienia jakichś pozornych związków między dobrem a złem, to powinien się zastanowić. W przeciwnym razie może popierać na terenie Europy Środkowo-Wschodniej inne cele polityczne niż polskie

Wydaje się, że polski polityk, de facto przyznając Moskwie prawo do zawłaszczania terytorium pod pretekstem istnienia jakichś pozornych związków między dobrem a złem, powinien się mocno zastanowić. W przeciwnym razie może definiować inne cele polityczne na terenie Europy Środkowo-Wschodniej niż polskie.

Jak można ocenić komentowaną wypowiedź Janusza Korwin-Mikkego na tle jego innych poglądów historycznych, na przykład krytycznej oceny powstań styczniowego i warszawskiego?

Moim zdaniem Janusz Korwin-Mikke to jeden z ciekawszych polskich umysłów, i to umysłów suwerennych.  Tak było do czasu, w którym zaczął reprezentować Państwo Polskie, wchodząc na mocy decyzji wyborców do Parlamentu Europejskiego. W tym momencie jego słowa przestają być po prostu prowokacyjne, a stają się stanowiskiem politycznym. Mam nadzieję, że ta zmiana dotrze do pana Korwin-Mikkego, któremu życzę wszystkiego najlepszego, jeśli chodzi o rozwój jego możliwości intelektualnych. Jest to bowiem autentycznie bardzo ciekawa postać. Powstaje jednak problem, gdy wpisujemy jego słowa w kontekst już nie indywidualnego intelektualisty, ale reprezentanta narodu polskiego.

not. pac