Koniec czwartego tygodnia obecnej fazy wojny rosyjsko - ukraińskiej, zmusza do poważniejszych refleksji.

Kwestią kluczową jest konstatacja, że wszystkie plany rosyjskie związane z napaścią na Ukrainę, legły w gruzach.

1. Podstawowym pytaniem jest jednak próba ustalenia, dlaczego Rosja uzyskując w grudniu faktyczną zgodę USA, Francji i Niemiec na przejęcie kontroli nad Ukrainą drogą względnie spokojną, zdecydowała się na wojnę? Wydawało się (sam miałem co do tego silne przekonanie), że Rosja utrzymując długotrwałą eskalację napięcia i wojnę nerwów, korzystając z wysokich cen surowców, wyczerpie Ukrainę do tego stopnia, iż doprowadzi do przesilenia wewnętrznego. W jego efekcie, mogła doprowadzić do korzystnej ze swego punktu widzenia zmiany władzy w Kijowie.

2. Tłumaczenie decyzji o zbrojnym ataku jedynie przekonaniem Rosjan, iż spodziewali się powitania z kwiatami ze strony Ukraińców, razi naiwnością. Oczywiście widać już dzisiaj lepiej, w jakim stopniu rosyjskie elity uwierzyły w wytwarzaną przez siebie propagandę, niemniej cel był z pewnością inny.

3. Tu wracamy do "propozycji umowy" z połowy grudnia 2021 roku oraz pamiętnego wywiadu Ławrowa. Przypominam że w tych wypowiedziach Rosja zakreśliła AKTUALNE z jej punktu widzenia oczekiwania względem "strefy bezpańskiej". Te butne wypowiedzi - zwracam też na to uwagę - nie spotkały się z jednoznacznym odrzuceniem przez Berlin czy Paryż, a i Amerykanie wtedy zachowywali się dwuznacznie. Dopiero pod wpływem działań polskiej dyplomacji, zrobiła się duża "awantura".

4. Wskutek naszych działań po pierwsze fiaskiem zakończył się rosyjski plan kompletnego wyizolowania Ukrainy, po drugie duża grupa państw europejskich zaliczonych do "strefy bezpańskiej" zrozumiała, że zagrożenie dotyka ich bezpośrednio.

5. Wobec tej zmienionej sytuacji - i to jest jak sądzę kwestia kluczowa - zapadła w Moskwie decyzja, żeby z Ukrainy uczynić straszaka, na ową "strefę bezpańską". Rosjanie uznali, że zamiast czekać na wewnętrzną zmianę na Ukrainie, trzeba rzucić tam swoją niezwyciężoną armię. Jej błyskotliwy triumf miał rzucić na resztę Europy taki strach, aby w kolejnych fazach rosyjskich operacji osiągania celów zapisanych w "porozumieniu", nikt już ze strachu nie mógł kiwnąć jednym palcem. Czyli zgodnie z gangsterską mentalnością Rosjan - zobaczcie dobrze co robimy z Ukraińcami - Wam zrobimy to samo, albo nawet lepiej.

6. Wszystko się jednak zawaliło - nikt Rosjan nie witał na Ukrainie z kwiatami, a ich armia okazała się papierowym tygrysem, Ukraina broni się dzielnie, a państwo ciągle funkcjonuje. Ale chociaż widać wyraźnie, że po stronie rosyjskiej nie ma pomysłu jak wybrnąć z nieoczekiwanej sytuacji, jedno pozostaje niezmienne. I jest to odpowiedź na pytanie, dlaczego przyjęli oni obecnie taktykę brutalnego i bezmyślnego niszczenia Ukrainy. Służy to kontynuacji tego samego, głównego przekazu wobec "strefy bezpańskiej" - do was też przyjdziemy i jak będziecie się stawiać, to zrobimy wam to samo, co Ukraińcom. Może tu trochę ugrzęźniemy, może to nas będzie kosztować sporo, ale i tak was dorwiemy. I jak tej lekcji nie zrozumiecie, to zobaczcie w jakim stanie jest Ukraina - wam zafundujemy to samo.

7. Dlatego w moim przekonaniu, to co dzieje się obecnie jest świadomym przekazem dla ludzi Zachodu, ale i dla mieszkańców Polski i innych krajów "strefy bezpańskiej" - zastanówcie się, czy chcecie spokojnie wejść pod nasz but i żyć sobie w miarę dostatnio, czy chcecie zostać ze zgliszczami i głodem.

Rosja na przestrzeni minimum ostatnich 400 lat prowadzała zawsze podobne działania. Rosja bowiem zawsze miała swoją jasno sprecyzowaną linię i ma niezmienne dążenia. I Rosja ma zawsze czas. Może się taktycznie cofnąć, może mieć chwile słabości, ale jej cele są niezmienne. I Rosja nie potrzebuje żadnych partnerów czy przyjaciół - Rosja potrzebuje wasali, akceptujących jej cele.

Teraz mamy szansę wykorzystać jej ujawnioną słabość. Opatrzność daje nam możliwość zadania Rosji na tyle ciężkich ciosów, aby przynajmniej dwa pokolenia miały od niej spokój. Ale ta szansa nie będzie trwała długo. Rosja nie z takich problemów wychodziła i wracała do swojej gry. Jeśli tej szansy nie wykorzystamy, to staniemy wkrótce wobec wyzwań, jakie oglądamy na naszych rubieżach.

W tych działaniach nie możemy liczyć na "zrozumienie" innych. To my musimy nadać ton i narrację. Pokazaliśmy że można, wykonaliśmy już straszliwą pracę - teraz ten wysiłek możemy skapitalizować, ale na naszych warunkach. Historia rozliczy nas z tego, jak wykorzystaliśmy ten czas.

 

mp/facebook/grzegorz gorski