1. Sądy są państwem w państwie. Sędziowie sami się wybierają, sami się kontrolują, nie można się na nich poskarżyć. Minister sprawiedliwości odpisuje na skargi szablonem numer sześć, że do sądów nie ma nic. Krajowa Rada Sądownictwa nie ma nic tym bardziej, choć sprawuje zwierzchni nadzór nad badaniem skarg na sądy. Jakiejś kobiecinie, która poskarżyła się na sąd, KRS odpisała sześć stron wykładu o kompetencjach Rady (że są żadne), a na koniec skargę kobiecinie odesłała, niech sobie pisze gdzie chce, najlepiej na Berdyczów.

Skala krzywd narasta, proporcjonalnie do skali arogancji. Boi się sądów Rzecznik Praw Obywatelskich, boi się Prokurator Generalny, prędzej by mnie nakłonili do skoku z Wielkiej Krokwi niż ich do wniesienia kasacji, od wyroku, gdzie krzywda ludzka aż wyje.

Zaczynają obowiązywać podwójne standardy. Afera korupcyjna w Sądzie Najwyższym nie może ujrzeć światła, mimo kompromitujących nagrań CBA, bo sam bohater tej afery, sędzia SN, wydał kilka lat temu orzeczenie, że w razie podejrzenia korupcji w stosunku do sędziego ostrożność musi być dużo większa niż w zwykłym przypadku.

Lord Acton powiedział, że każda władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie. To się zaczyna dziać z władzą sądową. Zaczyna z niej parować absolutyzm. Odpowiedzialność tylko przed Bogiem i historią, ale jak sędzia w Boga nie wierzy, a historii nie zna – to przed nikim.

2. Kto, bez zmiany Konstytucji może to zmienić? Prezydent Rzeczypospolitej! Prezydent Rzeczypospolitej, który ma dwa niesłychanie ważne konstytucyjne uprawnienia wobec sądów. Po pierwsze – powołuje sędziów. Po drugie – ma nieograniczone, nieskrępowane niczym królewskie prawo łaski.

Powołania sędziów... nie musi być tak jak jest do tej pory, że prezydent jest tylko notariuszem, podpisującym akty powołania sędziów, przesądzone przez samych sędziów w Krajowej Radzie Sądownictwa. Prezydent może przyglądać się kandydatom i nie każdemu dawać łańcuch, nie każdego awansować. Mógłby żądać na przykład informacji o skargach na sędziego i sprawdzać, czy rzeczywiście jakieś krzywdy ludzkie nie ciągną się za kandydatem. Oczywiście nie musi tego robić sam, ma swojego jednego desygnowanego członka w Krajowej Radzie Sądownictwa.

3. Ale jeszcze ważniejsze jest prawo łaski. Jak wspomniałem – królewskie i nieograniczone. Prezydent może darowywać wymierzone kary, zawieszać, umarzać, zacierać skazania. Może też – czego dotychczas nie praktykowano – uchylać prawomocne wyroki do ponownego rozpoznania. Jeśli dopatrzy się krzywdy, jeśli dopatrzy się „nieznośnej lekkości sądu”, może zdecydować, żeby sprawa została rozpatrzona jeszcze raz.

I to byłby swego rodzaju bicz boży. Sędzia wydający wyrok musieliby się liczyć, że jest jeszcze nad nimi Prezydent - Pierwszy Sędzia Rzeczypospolitej, który może sprawdzić i zakwestionować ich wyrok. I że może to zapamiętać na przykład przy awansie sędziego.

4. Naruszenie niezawisłości? Nie. Każdy sąd nadal orzekałby według ustawy i sumienia. Naruszenie niezależności sądów? Nie. To tylko wgląd w orzecznictwo sądowe, który zresztą obecnie tez istnieje.

Zwiększenie odpowiedzialności sędziego za wyrok, mniejsze ryzyko błędów, krzywd i niesprawiedliwości? Tak, gdyby w sądy poszła wieść, że prezydent rzeczywiście analizuje wyroki, pod kątem prawa łaski, staranność w sądzeniu stałaby się większa.

5. Prezydent RP – Pierwszy Sędzia Rzeczypospolitej! Do tej roli Bronisław Komorowski zupełnie się nie nadaje. Strzelba, pif, paf, ho, ho, ho... z tym mu jest do twarz... Doktor praw Andrzej Duda nadaje się do tej roli znakomiciej! Prezydent Andrzej Duda -Pierwszy Sędzia Rzeczypospolitej!

Janusz Wojciechowski/Salon24.pl