Niemiecki prezydent Joachim Gauck stanął w obronie zamordowanych przez islamskich terrorystów karykaturzystów z Charlie Hebdo. „Jesteśmy Charlie!” – powiedział o sobie i wszystkich Niemcach. W ten sposób Joachim Gauck nie tylko przeciwstawił się islamskiej, barbarzyńskiej przemocy. Dał zarazem wyraz swojego poparcia dla tak pojętej wolności słowa, która pozwala na wulgarne obrażanie najświętszych dla ludzi spraw.

Postawa, którą zaprezentował Gauck, jest pożałowania godna. Oczywiście, że mord ekstremistów na rysownikach zasługuje na potępienie - wymierzanie kary jest rzeczą państwa, jakie by ono nie było. Dla muzułmanów, którzy popierają ten ohydny samosąd, nie może być miejsca na Zachodzie. Jednak potępiając morderstwo nie możemy zapominać o przekroczeniu wszelkich granic przez rysowników Charlie Hebdo.

Trzeba to powiedzieć jasno: ludzie ci dopuścili się bardzo poważnego przestępstwa, obrażając nie tylko bądź co bądź fałszywego proroka, ale także Jezusa Chrystusa. W normalnym, katolickim kraju nie byłoby miejsca na takie zachowanie – i osoby, które dopuściłyby się podobnego bluźnierstwa, spotkałaby surowa kara. 

Popieranie "wolności słowa" reprezentowanej przez rysowników Charlie Hebdo to woda na młyn dla takich tygodników jak "NIE" Jerzego Urbana czy satanistów, którzy na pseudo-artystycznych występach drą Pismo. Skoro to jest "zachodnia wolność", to dlaczego i w Polsce nie pokazać Trójcy Świętej podczas stosunku seksualnego? Tylko czekać, aż polscy wrogowie Boga przejmą zachodnie wzorce - bo dziś wciąż im nieco ustępują. 

„Bronimy wolności do zgromadzeń i wolności religijnej – bronimy po prostu wolności. Jestem tego pewien: nasza demokracja jest silniejsza niż terror” – mówił Gauck. Tymczasem demokracja, która pozwala na szydzenie z naszego Pana Jezusa Chrystusa nie jest silna. Jest z natury słaba, bo u jej podstaw leży grzeszny liberalizm, kształtujący społeczeństwo w sposób sprzeczny do tego, czego oczekuje Bóg. Demokracja, która pozwala na szydzenie z wiary, to w istocie ochlokracja - rządy nihilistycznej, zdeprawowanej hołoty. To rządy ludzi, którzy masowo protestują przeciwko zbrodni muzułmanów, ale milczą w obliczu codziennej zbrodni na dzieciach nienarodzonych.

Obawiam się, że mord dokonany przez islamskich ekstremistów będzie miał bardzo złe skutki: silnie umocni przekonanie, jakoby „wolność słowa” była zarazem wolnością do szydzenia z tego, co święte. Chrystus powiedział nam wyraźnie, które z przykazań jest najważniejsze: miłość i poszanowanie do Boga, a nie obrona bezwstydnych bluźnierców. Pisząc o sprawie Charlie Hebdo nie zapominajmy, kto pierwszy przekroczył granice tego, co wolno człowiekowi. 

Paweł Chmielewski