Trudno traktować panie z Femenu poważnie. Ich działalność sprowadza się do świecenia gołymi piersiami na ulicach i robienia zadym z tego tytułu. Polskie aktywistki z tej przedziwnej frakcji wykorzystały także wczorajszy Dzień Matki do tego, by zaprezentować światu swoje wdzięki.

Z okazji niedzielnego święta – tak pięknego i mocno wpisanego w polską tradycję – panie przygotowały specjalną sesję zdjęciową, w której pokazały na co je stać. Album, który opublikowały na swoim oficjalnym profilu na Facebooku, zatytułowano: „Dzień Matki. Matka Polka w domowej niewoli”. Na zdjęciach bardzo wymownie zaprezentowały przejawy owej niewoli. Otóż według pań z Femenu „niewolą” jest na przykład karmienie piersią dziecka, gotowanie, sprzątanie, a nawet samo zajście w ciążę (o porodzie nie wspominając ). Na wszystkich fotografiach „domowe niewolnice” są oczywiście mocno roznegliżowane (delikatnie rzecz ujmując), mają na szyjach na przykład obroże a na dekoltach napisy: „Perfekcyjna Pani Domu” lub „Darmowy sprzęt AGD”. Osobiście najbardziej przeraziło mnie zdjęcie kobiety, która na brzuchu napisała sobie „życie poczęte”, zaś u szyi uwiązała pętlę, a pod nią umieściła napis: „życie zakończone”. Aby dopełnić tragizmu (czy raczej tragikomedii) obrazka, aktywistka z Femenu w jednej dłoni trzyma książkę z krzyżem (Pismo Święte?), zaś w drugiej – jakiś ostry przedmiot, w taki sposób, jakby zaraz miała go sobie wbić w serce.

Desperackie próby zwracania na siebie uwagi przez panie z Femenu można by uznać nawet za śmieszne, gdyby nie były tak żałosne. Pomijam już to, jak muszą czuć się matki tych dziewczyn (bo przecież jakieś mają). Czy nosiły je w brzuchu przez 9. miesięcy, urodziły, karmiły piersią a później dbały i pielęgnowały tylko po to, by one dziś to wszystko kontestowały, uznając za przejaw patologii i niewoli?

Co ciekawe, może panie z Femenu tego nie wiedzą (albo wiedzieć nie chcą), większość Polek, ba!, większość kobiet na całym świecie, każdego dnia rodzi, karmi dzieci, pierze, gotuje i prasuje i jakoś nijak tego jak niewoli nie traktuje. Powiem nawet więcej – ja sama, wróciłam przed chwilą z pracy i… zrobiłam kolację. Nie tylko dla siebie, dla Męża również (sic!). I cholerka, próbuję wczuć się w rolę niewolnicy i nie potrafię! Bo jakoś niewyobrażalnie wielką frajdę zrobiło mi to małe gotowanie. A już największą radochę sprawia fakt, że jest ten Ktoś, dla kogo można to zrobić. I  że jutro to On będzie na mnie czekał z kolacją, albo zrobi pranie. Być może te biedne, desperacko próbujące szokować kobiety, po prostu nie mają facetów, którzy je naprawdę kochają?

Marta Brzezińska-Waleszczyk  

Link do galerii zdjęć Femen Poland TUTAJ