Tomasz Wandas, Fronda.pl: Dwa miesiące temu tłumaczyła Pani Minister portalowi Fronda.pl po co Polakom rozwinięta cyfryzacja i nakreślała Pani ogólną wizję Ministerstwa Cyfryzacji. Dzisiaj natomiast chciałbym zapytać co udało się Wam zrealizować przez czas, odkąd macie wpływ na kształt Cyfryzacji?

Anna Streżyńska, Minister Cyfryzacji: Projektów, które zrealizowaliśmy jest multum. Prace nad cyfryzacją zaczynamy od podstaw. Zacznijmy od możliwości elektronicznego składania wniosków o wypłatę świadczenia 500+. To był projekt realizowany „w biegu”, który potraktowaliśmy jak poligon doświadczalny. Udało się! Drogą elektroniczną wnioski złożyło 600 tys. Polaków, co oznacza, że osoby te nie musiały iść na pocztę, stać w urzędach. Mogły to zrobić o dogodnej dla siebie porze, z dowolnego miejsca. Zgodnie z oczekiwaniami hitem okazała się możliwość składania tych wniosków z wykorzystaniem systemów bankowych. 95 proc. wniosków elektronicznych szło tym właśnie kanałem. Ale to nie wszystko.

To znaczy?

4 lipca uruchomiliśmy Narodowe Centrum Cyberbezpieczeństwa. To centrum monitorowania, ostrzegania i wczesnego reagowania na incydenty w cyberprzestrzeni. Centrum wymiany informacji i koordynacji działań, jakie prowadzą w tym zakresie odpowiedzialne za to służby. Jest taki raport Najwyższej Izby Kontroli z połowy 2015 roku, który nie zostawia suchej nitki na działaniach państwa w tym zakresie. Podstawowy jego wniosek był taki, że w Polsce nie ma systemu koordynacji działań w zakresie cyberbezpieczeństwa. Teraz już jest!

Mamy opracowany program dostarczenia do wszystkich polskich placówek edukacyjnych szybkiego Internetu. Proszę sobie wyobrazić, że po analizie, jaką przeprowadziliśmy wspólnie z Ministerstwem Edukacji Narodowej okazało się, że na prawie 30 tys. placówek edukacyjnych tylko 5 tys. ma dostęp do szybkiego łącza, dla 5 tys. mają zamiar w ciągu 3 lat dostarczyć je operatorzy. Jak w tych warunkach można uczyć dzieci nowoczesnych umiejętności cyfrowych? A we współczesnym świecie nie da się bez tego funkcjonować. Są badania, które stwierdzają, że dzieciaki czerpią wiedzę o sieci od kolegów, rodziców, nawet od dziadków. Nauczyciele są gdzieś na szarym końcu. Chcemy to zmienić. Dlatego Internet dla szkół wyciągnęliśmy na sztandary Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa. Jesteśmy w trakcie konkursów. Ma to doprowadzić do tego, że dzieciaki będą się uczyć w szkołach o Internecie, będą tam ten Internet mieć, a nauczyciele będą umieć o nim uczyć. Traktujemy to, jako cywilizacyjną zmianę i inwestycję w przyszłość. A jak to się uda, nie ma żadnych przeszkód, by dzieci z najmniejszej szkoły w Bieszczadach mogły on-line uczestniczyć w lekcji kodowania prowadzonej w Centrum Nauki Kopernik.

W czego posiadaniu jeszcze jesteście?

Mamy program otwierania danych publicznych. Mało kto wie, jak wielki potencjał w tym tkwi. Są szacunki, które mówią, że w 2020 roku wartość rynku open data w Polsce będzie wynosić 1,1 mld euro. Dla przykładu: w Londynie działa ok. 500 aplikacji opartych o same tylko dane z komunikacji. Aplikacje te dają pracę dla 5 tys. ludzi. My kompletnie nie wykorzystujemy potencjału, który jest w danych publicznych. A przecież one zostały wytworzone dzięki pieniądzom podatników. Na całym świecie obowiązuje zasada, że takie dane są powszechnie dostępne, również dla biznesu. I dzięki nam w Polsce też już mamy takie przepisy. We wrześniu zorganizowaliśmy pierwszy polski rządowy hackathon danych publicznych. Hackathon to taki maraton dla programistów. Programiści dostają dane i próbują je wykorzystać tworząc użyteczne dla ludzi aplikacje. Urobek z tej imprezy jest imponujący. Zgłosiło się ok. 90 osób, które pracowały w 17 zespołach. Trzy zwycięskie aplikacje zostaną w przyszłym roku wdrożone. Potraktowaliśmy to też jako okazję do tego, by dowiedzieć się, jakich danych potrzebują programiści, w jakim standardzie… Wnioski zostaną wzięte pod uwagę przy programie otwierania danych.
Ja tak o tych naszych działaniach mogę bez końca…

Czy jest coś czego Wam się nie udało przez ten rok a co chcieliście osiągnąć?

Na pewno chcielibyśmy, by zmiany mogły następować szybciej. Ale niestety, zaniechań i błędów z kilku lat nie da się zniwelować i nadrobić w kilka miesięcy. Brutalna prawda o polskiej cyfryzacji jest taka, że tak naprawdę niewiele w tym zakresie zostało zrobione i to mimo, że były na to ogromne pieniądze. Fundusze zostały „przepalone” na często bezsensowne projekty, a często wydane na systemy, które nie funkcjonują, powielają się, nie „widzą” albo nie wymieniają między sobą informacjami. Jednym słowem: są niekompatybilne. Prosty przykład: system ePUAP. Wydano na niego 120 mln zł. Służy głównie urzędnikom. Zamiast ułatwiać życie obywatelom, jest Facebookiem dla urzędników. Pod warunkiem, że nie ma awarii. Musieliśmy wydzielić z niego Profil Zaufany, by można było z tego narzędzia bez problemu korzystać, przeprowadziliśmy w ostatnich miesiącach głębokie zmiany, żeby stał się niemal niezawodny. Inny przykład: wystarczyło przenieść administrowanie ePUAPem do podległego nam Centralnego Ośrodka Informatyki, by oszczędzić na tym 40 proc. wcześniej ponoszonych kosztów. W żywej gotówce to ok. 10 mln zł. Jeden z moich zastępców dość obrazowo mówi, że po wejściu do Ministerstwa Cyfryzacji poczuliśmy się, jakbyśmy weszli do stajni pełnej padłych zwierząt. Wynosimy więc te padłe zwierzęta i sprzątamy, a jak to skończymy, możemy mówić o rozwijaniu hodowli.

Jakie macie plany na najbliższy miesiąc? Co w chwili obecnej jest Waszym priorytetem? Nad czym pracujecie?

Po uruchomieniu możliwości zakładania Profilu Zaufanego przy pomocy bankowych systemów transakcyjnych teraz bardzo ważne jest dla nas szerokie rozpowszechnienie tego rozwiązania. Profil Zaufany jest pewnego rodzaju podpisem elektronicznych, przy użyciu którego obywatele mogą załatwiać sprawy urzędowego drogą on-line, czyli bez konieczności wychodzenia z domu. Od dwóch tygodni możliwość taką daje już swoim klientom bank PKO BP. Już widać, że rozwiązanie to jest „strzałem w dziesiątkę”.

Po pierwszych 10 dniach od jego uruchomienia tylko w tym jednym banku Polacy założyli prawie 25 tys. Profili Zaufanych. Dla porównania, w tygodniu poprzedzającym możliwość zdalnego potwierdzenia Profilu obywatele założyli ich w punktach potwierdzających ok. 4,5 tys. Dlatego właśnie zależy nam, by możliwość taką dawało swoim klientom jak najwięcej podmiotów. Porozumienia w tej sprawie podpisaliśmy już z 19, nie tylko bankami, ale też operatorami telekomunikacyjnymi. W fazie testów są już dwa kolejne duże banki. Mamy nadzieję, że niebawem wdrożą to rozwiązanie, a do testów wejdą kolejni zainteresowani. Gdybyśmy już mieli usługi cyfrowe, ten proces postępowałby szybciej ale usługi to najbardziej ambitna część naszej pracy, zwykle wymagają najpierw uproszczenia prawa.

Istotne jest, by teraz Polacy mieli możliwość załatwiania bez potrzeby wychodzenia z domu jak największej ilości spraw urzędowych. Nie chcemy jednak cyfryzować formularzy, jakie dziś wypełniamy w urzędach. Pracujemy nad takim standardem cyfrowych usług publicznych, by dla Polaków były one naprawdę proste i przyjazne, zamykające całe procesy usługowe. Dane, które administracja ma w swych zasobach powinny się np. do tych formularzy „zaciągać” automatycznie po wpisaniu nazwiska i np. numeru PESEL. Do takiego właśnie stanu chcemy doprowadzić. Ale niestety wymaga to trochę pracy i nie da się zrobić od ręki. Stąd potrzeba jeszcze chwilę cierpliwości. Ale w ciągu kilku miesięcy powinno się udać.

Pracujemy też w MC nad rozwiązaniem, które stanie się prawdziwym przełomem w kontaktach obywateli z administracją. Mamy już opracowany prototyp, który planujemy niebawem prezentować. To zarazem dowód osobisty, prawo jazdy i inne dokumenty dostępne przez komórkę, ale też urząd on-line dostępny dla obywateli przez całą dobę. Wdrożenie tego rozwiązania planujemy w drugim kwartale przyszłego roku.

Dlaczego zdecydowała się Pani Minister na zachęcanie wszystkich ministrów do publikowania rejestrów umów?

Z bardzo prostej przyczyny – wydatki, jakie ponoszą Ministerstwa, pochodzą z publicznych pieniędzy. Była premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher mówiła, że rząd nie ma swoich pieniędzy, ma pieniądze podatników. Obywatele mają prawo wiedzieć jak i na co wydawane są ich pieniądze. To zupełnie naturalne we wszystkich krajach o ugruntowanej demokracji.

Czy nastąpił oczekiwany odzew i ministrowie rozpoczęli publikacje? Jak w ogóle zareagowali?

Wiem, że kilka ministerstw przygotowuje się do publikacji swoich rejestrów umów na swoich stronach internetowych. Ale to kwestia, jaką poszczególni Ministrowie powinni sami rozstrzygnąć w swoich resortach.

Czy będzie Pani jeszcze zwracała uwagę na inne podobne sprawy, które mogą przysłużyć się innym ministrom? Jeśli tak to jakie?

Na pewno będę zwracać uwagę na wszystkie sprawy, które wiążą się z jawnością i przejrzystością życia publicznego, i prawem obywateli do informacji o tym, na co przeznaczane są ich podatki.

Bardzo dziękuję za rozmowę.