Przewija się tu nawet 20-30 tys. osób, na scenie tańczą zespoły z całych Karpat, a okowita, miody i wino leje się strumieniami. Na Gorolskie Święto przyjeżdżają w swoich strojach nawet polscy Kurpie, pomimo, że góralami nie są. W tym roku pojawią się nawet zespoły folklorystyczne z Rumunii, Turcji. Owa impreza jest przede wszystkim wielką manifestacją polskości Zaolzia. Organizuje ją Polski Związek Kulturalno-Oświatowy, organizacja Polaków w Republice Czeskiej od 1948 roku, a dokładniej górale z części Beskidów, które znalazły się po czeskiej stronie granicy.

 

Warto poznać tamtejszych górali, bo pomimo wołoskiego pochodzenia ( śniada cera czy ostrzejsze rysy i orli nos to spadek po przybyszach z Bałkanów) czują się Polakami i silnie to manifestują. Górale Śląscy, bo tak brzmi poprawna nazwa tej grupy regionalnej, są mało znani w Polsce. Oni sami przyzwyczaili się do tego, że turyści z polskich nizin pytają ich „Excuse me where you from?”. Rzeczywiście od górali z Podhala różnią się mocno: chodzą w charakterystycznych kapeluszach z podwiniętym rondem, a w ubiorze widać nawet wpływy węgierskie. Warto ich poznać.

Więcej o festiwalu na: www.gorolskiswieto.cz


RG