Fronda.pl: Platforma Obywatelska zawiesiła już protest, jednak do dnia dzisiejszego konsekwentnie usiłowała blokować prace Sejmu. Jak Pan ocenia jej działania, jak i działania niektórych posłów nowoczesnej, która przecież miała nie blokować mównicy?

Piotr Semka: Platforma chce wprowadzić nowy standard, na który nie zgodziłyby się odpowiedzialne władze żadnego parlamentu. Najpierw blokujemy salę sejmową, mównicę i fotel marszałka, a potem mówimy, że jesteśmy gotowi do negocjacji. Coś takiego nie ma miejsca nigdzie na świecie. Owszem, może być dyskusja na temat słuszności decyzji marszałka na Konwencie Seniorów, ale nie na zasadzie działań grupy trochę rozwrzeszczanych posłów, którzy zachowują się jak rozbrykane dzieci.

Jaki jest w ogóle cel opozycji? Co chce osiągnąć? Przejąć władzę?

Coraz bardziej obawiam się czegoś innego. Tego, że cała sprawa może być wykorzystana przez przeciwników obecnego rządu w Brukseli. Mogą uchwycić się oskarżeń opozycji o to, że budżet został źle uchwalony do tego celu, by zamrozić fundusze unijne. Jeżeli Donald Tusk mówi, że się o to martwi, to brzmi to trochę jak zapowiedź takich właśnie działań. Podobnie, gdy Ryszard Petru mówi, że obawia się, że może dojść do powstania dwóch parlamentów, brzmi to jak miękka zapowiedź działań w tym kierunku.

Wracając jeszcze do samej blokady mównicy – Paweł Kukiz powiedział wprost, że liczy na to, że posłowie, którzy blokują prace Sejmu, zostaną ukarani finansowo. To chyba konieczność, prawda?

W tym momencie samym kryzysem interesuję się już mniej, bo ulega on wygaszeniu i nie został masowo poparty. Proponuję, by bardziej zwrócić uwagę na zagrożenie wykorzystania zarzutu o źle przegłosowany budżet. Może być to wykorzystane do tego, żeby dotknąć Polskę poprzez obcinanie funduszy unijnych i wciągnięcie jej w długotrwałe procedury, podobne do działań Komisji Weneckiej. To jest teraz najważniejsze, a nie to, czy jakiś poseł zostanie ukarany za blokowanie mównicy.

Sądzi Pan, że to wykorzystanie zarzutu o źle przygotowany budżet to realny scenariusz?

Nie jest tajemnicą, że od pewnego czasu odzywają się na Zachodzie głosy, które mówią, że Polskę należy w ogóle usunąć z Unii Europejskiej, była cała sekwencja tekstów na ten temat. Niedawno wypowiadał się jeden z niemieckich politologów, który stwierdził, że należy znaleźć jakieś dodatkowe sposoby, by Polskę ukarać za rzekome łamanie praworządności. To wszystko pokazuje, że ci wszyscy, którzy chcieli uczynić z Trybunału Konstytucyjnego sprawę nr 1, teraz mogą przerzucić się na kwestię budżetu. Destabilizacja ekonomiczna to jest coś, co już było marzeniem przeciwników Polski w Brukseli na przykład wtedy, gdy miano nadzieję, że zostały obniżone ratingi. Zakłada się, że jeśli działania rządu przełożą się na kłopoty finansowe państwa, to dotknie to obywateli, a to z kolei spowoduje ich reakcję przeciw rządowi. To jest tutaj najistotniejsze.

Dziękujemy za rozmowę*.

 * Rozmowa przeprowadzona jeszcze przed ogłoszeniem przez Grzegorza Schetynę końca okupacji Sejmu