Tomasz Wandas, Fronda.pl: Hanna Gronkiewicz-Waltz ogłosiła wczoraj, że zakazuje Marszu Niepodległości. Jednym z powodów ma być trudna sytuacja policji. Co sądzi Pan o tej decyzji ustępującej prezydent stolicy oraz czy faktycznie sytuacja w policji jest trudna?

Paweł Lisicki, redaktor naczelny „Do Rzeczy”: Decyzję, którą podjęła Hanna Gronkiewicz-Waltz uważam za skandaliczną. To, co powiedziała, wynika z chęci prowokacji bądź z ignorancji.

Politycy PO mówią, że zrobiła to w trosce o dobro mieszkańców

Jeżeli decydując się na zakaz Marszu Niepodległości, kierowała się troską o bezpieczeństwo Warszawiaków, to odniosła odwrotny skutek. Biorąc pod uwagę napięcie jakie ma miejsce, z pewnością i tak dojdzie do tego Marszu (z tym, że teraz emocje mu towarzyszące będą większe). Jeśli zatem faktycznie jest mniej policjantów niż być powinno, to decyzja Hanny Gronkiewicz-Waltz tylko pogarsza sytuację. Jest też druga opcja...

Mianowicie?

Być może było to tylko zagranie polityczne z jej strony. Powszechnie wiadomo, że policja podlega Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji, któremu przewodniczy Joachim Brudziński. Stąd mogło chodzić o skłócenie wyborców o prawicowych poglądach z PiSem, który musiałby przeciwstawić się temu „nielegalnemu” Marszowi. Niewątpliwie, ta decyzja może mieć na celu doprowadzenie do jeszcze większego napięcia, by móc tego ważnego dla nas dnia pokazywać zachodnim telewizjom różnego rodzaju „obrazki” z zamieszek, które rzekomo mają u nas miejsce.

Co jest bardziej prawdopodobne?

Ciężko dokładnie ocenić, czy była to intryga polityczna, czy zwykła głupota, niemniej jednak trzeba uznać ją za wyjątkowo szkodliwą.

"Prezydent m. st. Warszawy nie kontaktowała się z Komendantem Stołecznym Policji na temat zwolnień policjantów oraz planowanych działań. Informacja, która znalazła się w części zakazu wydanego przez Prezydent m. st. Warszawy to w mojej ocenie próba wciągnięcia Policji w grę, w której stanowi ona jedynie przedmiot usprawiedliwiający zaskakującą dla nas decyzję" - podkreśla kom. Marczak. Czy opinia komendanta jest zasadna czy raczej należałoby ją wpisać w mało obiektywną?

Opinia, którą pan przytacza potwierdza to, co przed chwilą powiedziałem. Odwołanie się przez prezydent miasta do argumentu, że policja miałaby rzekomo sobie nie poradzić jest fasadą, za którą ukrywa się istotny motyw zakazania Marszu.

A mianowicie?

Widzę tu nawet dwa motywy. Jeden z nich to próba wbicia klina między patriotycznie nastawionych demonstrantów, którzy masowo przychodzą na Marsze Niepodległości a rząd PiSu, który odpowiada za bezpieczeństwo. Drugim motywem jest chęć wywołania zamieszek.

Zamieszek? W jaki sposób?

Nie ulega wątpliwości, że Marsz i tak by się odbył, w sytuacji, kiedy miałby być nielegalny z pewnością bardziej narażony byłby na zamieszki czy awantury. Później wrogo nastawione wobec Polski media mogłyby „sprzedawać” informacje na Zachód, że w Polsce panuje faszyzm.

Andrzej Duda spotkał się z Mateuszem Morawieckim. Tematem była decyzja Hanny Gronkiewicz-Waltz ws. Marszu Niepodległości. Po południu rzecznik prezydenta ogłosił: będzie zorganizowany państwowy marsz. Przejdzie tą samą trasą, którą miał iść marsz narodowców. Czy nie jest to kontrowersyjna decyzja? Prezydent elekt Rafał Trzaskowski przy tej okazji, mówi, że odpowiedzialność będzie teraz w pełni spoczywać na pisie, czy mamy spodziewać się prowokacji, prób wzniecenia jakichś zadym?

Rozmawiamy o rzeczach przyszłych stąd trudno powiedzieć. Przyznam jednak, że jestem zdziwiony tą decyzją prezydenta.

Dlaczego?

Jeśli jest tak, że prezydent wcześniej chciał zorganizować marsz państwowy a ten miałby z oczywistych racji pierwszeństwo nad innymi, to pojawia się pytanie, dlaczego wcześniej nie podjął takiej decyzji?

Co powinien zatem uczynić prezydent?

W zaistniałej sytuacji powinien zatem zaczekać do ogłoszenia decyzji sądu, który być może odrzuci wniosek Hanny Gronkiewicz-Waltz. W skrócie: prezydent Andrzej Duda podjął kontrowersyjną decyzję, gdyż można interpretować ją na dwa sposoby.

A mianowicie?

Interpretacją pozytywną jest ta w której, można przyjąć, że próbuje uratować sytuację w czasie, kiedy Hanna Gronkiewicz-Waltz ją psuje, a drugą (negatywną) interpretacją jest ta w której możemy przypuszczać, że było to polityczne zagranie, które ma na celu przejęcie Marszu Niepodległości przez państwo.

Która interpretacja jest bliższa faktycznemu stanowi rzeczy?

Ciężko powiedzieć i właśnie dlatego prezydent powinien poczekać z decyzją, aż sąd wyrazi swoją opinię na ten temat.

Wiemy, że środowiska narodowe zaapelowały do prezydenta, aby wstrzymał się ze swoją inicjatywą do czasu decyzji sądu. Czy narodowcy nie chcą by rząd przejął inicjatywę? Czy to całe zamieszanie nie osłabi frekwencji? Nie zepsuje tak ważnej dla Polaków daty?

Wiadome jest, że toczyły się negocjacje dotyczące wspólnego marszu organizowanego przez środowiska narodowe i przez prezydenta. W momencie, kiedy negocjacje przerwano obie strony nawzajem zaczęły oskarżać się o powody przerwania rozmów. Przedstawiciele reprezentujący prezydenta twierdzą, że narodowcy nie chcieli ustąpić i upierali się przy tym, by tylko oni widnieli jako organizatorzy, z kolei narodowcy twierdzą, że to strona prezydencka żądała dla siebie zbyt wiele i tak naprawdę spychała ich na margines.

Kto ma rację w tym sporze - nie wiem. Jednak cała ta sytuacja jest bardzo dziwna.

Co dziwi najbardziej?

Moim zdaniem, zabrakło ze strony prezydenta pomysłu na silny akcent publiczny tego Marszu, być może gdyby był on widoczny wcześniej, to teraz nie byłoby takiego zamieszania związanego z Marszem, który być może przyciągnie sto tysięcy ludzi. Widoczna jest walka polityczna, kto ma patronować Marszowi jak wiadomo nie służy ona samym obchodom upamiętniającym stulecie odzyskania niepodległości.

Dziękuję za rozmowę.