"Doszukiwanie się w decyzji Donalda Trumpa o odwołaniu wizyty w Polsce czegoś więcej poza oficjalnie ogłoszonym powodem, jest naiwnością" - pisze Paweł Jędrzejewski z "Forum Żydów Polskich".

"Istnieje groźny precedens, o którym Trump i jego doradcy dobrze wiedzą i pamiętają: w roku 2005 huragan Katrina zniszczył nie tylko Nowy Orlean, ale także prezydenturę Busha. Zdjęcie pokazujące go, gdy z samolotu patrzy na zalane powodzią obszary, uznane zostało za dowód, że na cierpienia obywateli patrzy z wyższością, bo z góry. Po tym zdjęciu, jego sondaże spadły dramatycznie i już nigdy nie wróciły do poprzednich poziomów. Bush był praktycznie skończony, choć w Białym Domu trwał jeszcze przez 3 lata. Politycznie sparaliżowany, z poczuciem winy, co stale podkreślały i przypominały tzw. "liberalne", czyli lewicowe media, które rządzą w Stanach" - wskazuje autor.

"Zdjęcie zadowolonego z siebie Trumpa, bo celebrowanego przez tłumy w Warszawie w najbliższą niedzielę, zestawione z fotografią ofiar huraganu Dorian, który ma zaatakować Florydę w poniedziałek, mogłoby być gwoździem do trumny jego nadziei na ponowny wybór w listopadzie 2020 roku" - pisze rozsądnie.

"Trump ma tego pełną świadomość" - zaznacza.

"Floryda jest kluczowym stanem. Przegrana na Florydzie nie może, ale na 99% musi oznaczać przegraną w wyborach prezydenckich" - dodaje Jędrzejewski.

"Tu nie ma żadnego miejsca na zastanawianie się. Ryzyko jest tak oczywiste, że nawet niestandardowy polityk jak Trump, nie może go nie dostrzegać. Prezydent musi trwać na posterunku jak kapitan statku na kapitańskim mostku podczas burzy. Jeżeli go zabraknie, tysiące dziennikarzy wyjmą z szuflad już gotowe, bo dawno napisane artykuły, atakujące go za obojętność wobec losu zwykłych ludzi. A to po Katrinie w zasadzie na 100% oznacza dla niego KONIEC. Tym bardziej, że Trump swoją kampanię wyborczą opiera na wizerunku prezydenta "zwykłych ludzi"" - pisze dalej.

"Kto te powody odwołania przylotu do Polski podważa i stara się dostrzegać w decyzji Trumpa inne motywacje, po prostu nie ma pojęcia o wewnętrznej polityce amerykańskiej" - kończy autor.

bsw/Salon24.pl