W ubiegłym roku ukazała się po polsku książka „Papież dyktator”. Dziś, po Synodzie Amazońskim, można stwierdzić z całą pewnością, że tytuł tej pracy doskonale oddaje rzeczywistość. Ale dla dopełnienia obrazu należałoby zaproponować tytuł innej, jeszcze nienapisanej pracy. „Kościół w Polsce, czyli o tchórzliwym milczeniu”.

 

Niemiecki projekt

Synod Amazoński opowiedział się za otwarciem kapłaństwa dla żonatych mężczyzn. Święcenia prezbiteriatu mieliby otrzymywać mężowie pełniący wcześniej posługę diakonów stałych. Rzecz jest formalnie przewidziana dla pozbawionych kapłanów regionów Amazonii, ale dokument synodalny wskazuje na możliwość przeniesienia tego rozwiązania także na inne obszary, przede wszystkim w Europie.

Cel Synodu Amazońskiego był już doskonale znany na kilka lat przed jego zwołaniem. Zaledwie kilka miesięcy po objęciu przez Jorge Bergoglio tronu piotrowego odwiedził go na prywatnej audiencji przyszły współorganizator zgromadzenia, bp Erwin Kräutler, Austriak posługujący w Brazylii jaki biskup największej terytorialnie diecezji tego kraju, Xingu. Kräutler później gościł u papieża częściej. To aktywny duszpasterz, choć niezaangażowany w debatę intelektualną i naukową. Jego głównym źródłem jest znany niemiecko-brazylisjki teolog wyzwolenia, Paul Süss, który w mediach występuje pod nazwiskiem Paulo Suess. W 2014 Kräutler roku ogłosił publicznie, że przedstawił Franciszkowi pomysł wprowadzenia viri probati w Amazonii i papież go popiera.

Zorganizowanie Synodu Amazońskiego papież Franciszek powierzył Panamazońskiej Sieci Eklezjalnej, REPAM. Kieruje nią kard. Claudio Hummes, Brazylijczyk o niemieckich korzeniach, od dawna jawnie występujący z koncepcją zniesienia celibatu. Obok niego główną rolę w REPAM odgrywa właśnie bp Kräutler. To on, a prawdopodobnie razem z nim Paul Süss, był czołowym twórcą skrajnie kontrowersyjnego Instrumentum laboris.

Synod Amazoński nie reprezentował całego Kościoła katolickiego. Papież zgromadził na nim przede wszystkim biskupów i teologów z Ameryki Łacińskiej, w tym bardzo wielu pochodzących z krajów niemieckojęzycznych.

 

Niemieckie pieniądze

Co kluczowe, wokół Synodu Amazońskiego działały bardzo intensywnie dwie niemieckie organizacje charytatywne, Misereor i Adveniat. Grupy te przekazują rocznie do Kościoła w Ameryce Południowej dziesiątki milionów euro. Promują takie duszpasterstwo i taką teologię, jaka odpowiada ich mocodawcy – a jest nim Konferencja Episkopatu Niemiec.

Wśród zaproszonych na Synod Amazoński były zatem trzy główne grupy: rodowici biskupi Ameryki Łacińskiej, czyli odbiorcy niemieckiej pomocy finansowej i często zwolennicy teologii wyzwolenia; niemieccy i austriaccy biskupi i teolodzy posługujący w Ameryce Łacińskiej na misjach; europejscy progresiści, przede wszystkim z krajów niemieckojęzycznych i Włoch.

Ostateczne przygotowanie dokumentu końcowego Synodu powierzył papież arcybiskupowi Wiednia, kard. Christophowi Schönbornowi, który od dawna otwarcie występuje z postulatem zmian w celibacie oraz dopuszczeniem kobiet do kapłaństwa.

 

Papieska „samowola”

Mamy więc do czynienia z Synodem Biskupów przez niemieckojęzycznych progresistów przygotowanym i sfinalizowanym. Taki synod, całkowicie ignorujący inne części Kościoła katolickiego niż Amerykę Łacińską, Niemcy i Austrię, dokonuje gigantycznego wyłomu w katolickim rozumieniu kapłaństwa. Wprowadza żonatych księży – rzekomo tylko w Amazonii, ale zostawiając furtkę, którą natychmiast po ogłoszeniu papieskiej adhortacji posynodalnej wykorzystają Europejczycy.

Wkrótce Kościół katolicki w Polsce będzie sąsiadował z Kościołem katolickim w Niemczech, w którym posługuje mnóstwo żonatych księży. Podobnie będzie w innych częściach świata: niektóre episkopaty przyjmą zmiany Synodu Amazońskiego od razu, inne później, jeszcze inne pozostawią – póki co – wszystko bez zmian. Rewolucja w rozumieniu kapłaństwa wpłynie jednak na wszystkich.

Kościół katolicki nie jest luźną federacją wspólnot wiernych, mających w wielu sprawach odmienne zdanie, a tylko w kilku – wspólne. Jest Kościołem opartym na jedności. Biskup Rzymu nie jest właścicielem Kościoła Chrystusa. Jest strażnikiem depozytu wiary i wyrazem jedności. Tym mniej właścicielami Kościoła są liberałowie z Europy.

Mimo tego na Synodzie Amazońskim wąska klika niemieckojęzycznych hierarchów dokonuje zmian w najbardziej elementarnych aspektach życia Kościoła. Papież Franciszek wszystko to autoryzuje. Na ustach ma synodalność i wspólnotowość Kościoła. W praktyce podejmuje przedyskutowane i skonsultowane tylko z wybranymi decyzje. To właśnie on: Papież dyktator.

 

Polskie tchórzostwo

Tylko… który polski biskup wziął w obronę celibat? O tym, że papież Franciszek chce wprowadzić żonatych księży było wiadomo od lat. Włoska prasa pisała o tym już w 2014 roku, co relacjonowałem wówczas na portalu Fronda.pl.

Powtarzam: Od pięciu lat było wiadomo, że niemieckojęzyczna klika progresistów wokół Ojca Świętego planuje fundamentalne zmiany w kapłaństwie, których nie zamierza z nikim omawiać. Więcej. W lutym tego roku podczas samolotowej konferencji prasowej papież powiedział, że celibatu wprawdzie nie „zniesie”, ale zmiany dopuszcza. Przywołał pomysł niemieckiego biskupa Fritza Lobingera, misjonarza w RPA, który proponuje „stopniowanie” kapłaństwa i dopuszczanie do niego zarówno żonatych mężczyzn jak i kobiet. Ostrzegałem, co to oznacza; kilku polskich publicystów (Terlikowski, Górny, Lisicki, Kratiuk), kilku księży (ks. Andrzej Kobyliński, ks. Robert Skrzypczak, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski) wskazywało jasno, że idą wielkie zmiany. Bp Franz-Josef Overbeck z Niemiec krótko przed Synodem powiedział, że po tym zgromadzeniu "nic już nie będzie takie samo". Kilka prawicowych portali relacjonowało wielokrotnie te słowa.

Ale w Polsce katolickie media ogłosiły, że papież „nie zniesie celibatu”, więc wszystko jest dobrze. Nie odbyła się żadna debata. Nikt nie protestował.

Teraz mamy, co mamy. Wszystko stało się bez nas. Synod wprowadza zmiany, papież wkrótce je zaakceptuje, u naszych granic będziemy mieli żonatych księży.

Wcześniej w podobny sposób papież dopuścił do Komunii świętej rozwodników w nowych związkach, a w Niemczech także protestantów. W kolejce do zmian czeka jeszcze kapłaństwo kobiet.

Znowu nic nie powiemy?

Papież wprawdzie dyktator. Ale polski Kościół bez wątpienia - tchórzliwy.

Paweł Chmielewski