24 czerwca miała swoja premierę najnowsza książka ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego i Tomasza Terlikowskiego „Kościół ma być przezroczysty”, w której autorzy poruszają najważniejsze sprawy Polski i świata. Jako pierwsi na Fronda.pl publikujemy fragment książki.


Tomasz Terlikowski:Wielu ludzi Kościoła zastanawia się, jakie znaczenie dla Kościoła w roku 2020 może mieć fakt, że w latach siedemdziesiątych poprzedniego stulecia jakiś wykładowca czy rektor seminarium albo proboszcz czy kurialista molestował kleryków czy innych księży.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Ma duże znaczenie, bo często ze śmiercią tego delikwenta sprawa się nie kończyła. On zostawiał po sobie swoich tak zwanych duchowych „synków”, a oni działali w podobny sposób. I tak tworzyła się sieć powiązań – społecznych, ale i osobistych. I to właśnie ona powinna zostać przerwana. Podam jeden przykład z historii, chodzi o masonerię w Wojsku Polskim. Na przełomie XIX i XX wieku bardzo wielu działaczy niepodległościowych związanych z Legionami Polskimi czy innymi aktywnymi formami walki o Polskę było masonami, ale po odzyskaniu niepodległości Józef Piłsudski wydał oficerom zakaz przynależności do masonerii. Dlaczego? Bo, jak to zawarł w krótkich żołnierskich słowach, nie można mieć dwóch dowódców, trzeba mieć jednego dowódcę, czyli naczelnika państwa, a nie dodatkowo jeszcze w loży masońskiej odbierać polecenia od kogoś innego.

Lawendowe powiązania nie są jednak instytucjonalne ani organizacyjne. Tego nie da się porównać.

To prawda. Tu mamy do czynienia nie ze zorganizowana strukturą, a z pajęczą siecią, która wspiera swoich członków, żyje własnym życiem, ma inne kryteria oceny niż organizacja, wewnątrz której funkcjonuje. I dlatego niszczy Kościół. Oczywiście, inaczej niż w przypadku masonerii, nie można wydać rozkazu, by ludzie przestali być gejami, ale można odsunąć ich od sprawowanych funkcji, uniemożliwić działanie sieci i przyciąganie do niej nowych członków.

Jak to udowodnić? Skąd biskup czy przełożony ma wiedzieć, że akurat te plotki czy pogłoski są prawdziwe?

Są takie funkcje jak na przykład rektor czy prefekt seminarium, czy ojciec duchowny lub profesor, w pełnieniu których dany duchowny musi być jak żona Cezara – poza wszelkimi podejrzeniami. Seminaria muszą być całkowicie wolne od wszelkich patologii, bo to w nich kształtuje się nowych kapłanów. I jeśli tylko jeden z wychowawców będzie homoseksualny, to on już zacznie tworzyć sieć wśród wychowanków. Ujmując rzecz wprost: w tej sprawie lepiej być przesadnie podejrzliwym niż przesadnie pobłażliwym.

Benedykt XVI wskazywał, że część seminariów na Zachodzie funkcjonowało jak kluby gejowskie. Czy podobnie mogło być w Polsce?

Dopiero Benedykt XVI, cztery miesiące po objęciu papieskiego urzędu, wydał zakaz przyjmowania homoseksualistów do seminarium, a później jeszcze go zaostrzył. To zaś oznacza, że do roku 2005 można było – de facto – przyjmować homoseksualnych kleryków do seminariów. I nie mam wątpliwości, że przez lata wielu takich napłynęło. Później wprawdzie obowiązywał zakaz, ale nie wiem, na ile poważnie został potraktowany – przynajmniej w niektórych polskich seminariach.

Wielu księży, z którymi na ten temat rozmawiam, mówi wprost, że to nie może być prawdziwy problem, ponieważ oni nigdy w życiu nie spotkali wśród księży geja. „Opowiadacie wciąż o tym problemie, a ja nigdy nie miałem z nim do czynienia” – powtarzają.

Będąc w seminarium, też nie widziałem jawnego geja i nie spotkałem się z tym zjawiskiem. Pierwszy raz się z nim zetknąłem, kiedy pojechałem na kurs językowy do Rzymu, już jako dojrzały ksiądz, w 2002 roku. Akurat głośna była sprawa Paetza i w Rzymie bardzo dużo na ten temat mówiono. O wielu sprawach usłyszałem wtedy po raz pierwszy. U nas w diecezji, także wcześniej, czasem coś o kimś przebąkiwano, ale to raczej na zasadzie, żeby na niego uważać, bo jest „lepki”. I tak w wielu miejscach zostało do chwili obecnej, ale gdzie indziej zaczyna się już o tym mówić otwarcie, a księża homoseksualiści, szczególnie na Zachodzie, w ogóle nie ukrywają swojej skłonności.

W Polsce tak chyba nie jest?

To bardziej skomplikowane. Niewątpliwie u nas to wszystko jest w większym stopniu zakonspirowane, ale wiedza bywa powszechna. Pamiętam, że kiedyś zeznawałem przed sądem kościelnym w sprawie pewnego proboszcza, który miał molestować ministranta. I w trakcie przesłuchania sędzia – podkreślam: w sądzie kościelnym – mówi do mnie tak: „Wiadomo, że ten ksiądz ma skłonności homoseksualne, ale... on tego nie kryje i ma żelazną zasadę, że nie zadaje się z dziećmi i z księżmi”. To mną wstrząsnęło, bo sędzia mówił w taki sposób, jakby to była jakaś zasługa i jakby ksiądz, który robił straszne rzeczy, był niemal święty, bo nie robi tego z innymi księżmi i z nieletnimi. Oglądałem notabene jego akta w IPN, które – choć nie dał się zwerbować – pełne są straszliwych historii o kochankach, o chłopcach dopadanych w parkach, o skandalach. Trzydzieści lat później ten ksiądz nadal funkcjonuje w diecezji, jest cenionym przez kurię proboszczem. I gdyby nie ta historia z ministrantem, nigdy nie stanąłby nawet przed sądem kościelnym, chociaż akurat o tej sprawie wszyscy wiedzieli. Takie sytuacje trzeba oczyścić, to leży w interesie samego Kościoła. Nie może być tak – a opowiadam o autentycznej historii – że ksiądz, który publicznie mówił, że „dzieci same wchodziły do łóżek dorosłych w celu osiągnięcia spełnienia”, odnajduje się jakiś czas później w innej diecezji i jest kierowany jako kapelan do ośrodka dla niepełnosprawnych chłopców. To jest sytuacja z każdego punktu widzenia niedopuszczalna.

Potrzebna nam jest komisja do spraw homoseksualizmu, homolobby, a może pedofilii?

Tak. ale złożona z ludzi świeckich, ze specjalistów, bo tylko oni mogą sprawę wyjaśnić.

Państwowa czy kościelna?

Kościelna, ale niezależna od układu w Polsce, taka, którą powołałby papież. Nikt inny się na to nie zdecyduje, nikt inny tego nie zrobi.

W takim razie kto miałby powołać członków tej komisji? Episkopat?

Papież. Może należałoby się zwrócić do jakiejś instytucji zewnętrznej. Wśród polskich biskupów nie ma woli zbadania tej sprawy, więc nawet jeśli zostaliby zmuszeni do powołania komisji, to weszliby do niej ludzie, którym nie będzie zależeć na wyjaśnieniu problemu. Jedynym wyjściem jest więc apel świeckich do papieża, by powołał taką komisję.

A państwo nie może tego zrobić?

Przy tej władzy to niemożliwe. Ponadto jest jeszcze jeden problem. Państwo powinno się zająć przestępstwami, a tym z punktu widzenia prawa świeckiego jest pedofilia; nie jest nim natomiast homoseksualizm czy molestowanie powyżej piętnastego roku życia. Kościół jednak, jeśli ma rzeczywiście zbadać te sprawy, musi im się przyjrzeć całościowo, także ze strony homolobby. To nie są te same zjawiska, ale mocno na siebie zachodzą. I dlatego – z perspektywy Kościoła – trzeba rozpatrywać je razem. Tak jak razem trzeba rozpatrywać sprawy przestępców seksualnych i tych, którzy „tylko” ich ukrywali.

Co powinno być efektem działania takiej komisji?

Ujawnienie tego wszystkiego, Biała Księga.

Tekst jest fragmentem książki „Kościół ma być przezroczysty”, wydanej przez Wydawnictwo Esprit

WIĘCEJ ZNAJADZIESZ W KSIĄŻCE „KOŚĆIÓŁ MA BYĆ PRZEZROCZYSTY”