Do tej pory nie wiadomo, czy prezydent Andrzej Duda, podobnie jak kiedyś jego poprzednik, Lech Wałęsa, zdecydował się wesprzeć „lewą nogę”, czyli zaplecze post-peerelowskich partii politycznych, czy tylko umówił się z prezesem Kaczyńskim na celowe zawetowanie ustaw, żeby wyprowadzić w pole protestujących ze świecami obrońców demokracji.

Pewne jest jednak, że pan prezydent i jego bezpośrednie otoczenie postanowiło wesprzeć „lewą nogę” rynku medialnego w Polsce, lekceważąc zupełnie tytuły prasowe i serwisy internetowe, które przez dwa lata prezydentury oszczędzały głowie państwa porównań do kabaretowego Adriana z „Ucha Prezesa”.

Wycieczkę po wrogich obozowi „dobrej zmiany” mediach rozpoczął nowy rzecznik prasowy prezydenta, Krzysztof Łapiński, który najpierw w radiu TOK FM wyjaśniał motywy głowy państwa, leżące u podstaw zawetowania ustawy o regionalnych izbach obrachunkowych, po czym uświadamiał reporterkę stacji TVN24, że zgromadzone pod Pałacem Prezydenckim kilka tysięcy osób, to 50% społeczeństwa, które popiera zawetowanie ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości. Zapominał jednak dodać, że większość tych manifestacji była organizowana i sponsorowana przez fundacje zasilane finansowo ze strony rosyjskich oligarchów i funkcjonariuszy FSB.

Z resztą pan rzecznik Łapiński już wcześniej wykazał się liberalnymi ciągotami, występując w lutym tego roku w jednym aucie z redaktorem Kuźniarem w programie Onet Rano.

Co się dzieje z bezpośrednim otoczeniem pana prezydenta nie wie nikt. Dość powiedzieć, że wywiad z najbliższą doradczynią głowy państwa, panią Zofią Romaszewską, w znacznej mierze odpowiedzialną za zawetowanie sądowych ustaw, ukazał się w dzienniku Rzeczpospolita, sprywatyzowanym nocą pod śmietnikiem przez doradcę Donalda Tuska. Sylwetki „legendy Solidarności” i obszerne pozytywne recenzje tego wywiadu z panią Romaszewską zamieściły również na swoich stronach takie media jak Gazeta Wyborcza, Onet i TVN24.

Sam prezydent Andrzej Duda nie pozostaje w tyle, i najbardziej obszernej wypowiedzi po zawetowaniu ustaw o KRS i SN udzielił portalowi 300polityka. Warto pamiętać, że to właśnie ten serwis jako jeden z pierwszych opublikował „przeciek spontanicznego spotu reklamowego”, w którym dzieci i wnuki Bronisława Komorowskiego namawiały wyborców do głosowania na „swojego tatę”, któremu zdarza się czytać „z kartki”. Inne publikacje tego portalu wymownie świadczą o tym, że jego redaktorzy mają serca zdecydowanie po lewej.

Jako, że pan prezydent jest osobą głęboko wierzącą, można by przypuszczać, że cuda nad Wisłą nadal się zdarzają. Mamy jednak do czynienia z mediami, których główni reprezentanci religię katolicką mają za nic. Jeśli pan prezydent podjął się misji re-chrystianizacji lewej strony sceny politycznej i medialnej w Polsce, powinien przyodziać raczej mnisi habit, niż modny garnitur i koszulę z Vistuli.

 

Paweł Cybula