To trochę niepoważne czepiać się telewizji publicznej, że pomaga prezydentowi Komorowskiemu, kiedy decydują się jego losy i szanownej małżonki, tytularnie Pierwszej Damy. Też jak małżonek kadencyjnej. Czy zostaną w Pałacu Prezydenckim na kolejne pięć lat, czy będą musieli go opuścić, ustępując miejsca swemu następcy, prawdopodobnie też z kobietą, możliwe nawet, że z żoną.

Czas kampanii wyborczej jest jednym z najważniejszych okresów dla życia każdej partii i licznego grona polityków. Jest też próbą charakteru dla wielu mediów i ludzi, którzy nimi kierują. Czy potrafią odwdzięczyć się swoim dobroczyńcom, którym zawdzięczają swoje intratne i prestiżowe stanowiska.

To przecież nie Jarosław Kaczyński mianował Jana Dworaka i Krzysztofa Lufta do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, żeby mieli dbać o interesy kandydata Prawa i Sprawiedliwości Andrzeja Dudy. Obydwaj robią wszystko, żeby wygrał Komorowski. Ich motywacją kierują nie tylko szlachetne pobudki rycerskiego rewanżu za jego wspaniałomyślność, którą ich obdarował pięć lat temu. Oni też walczą o swoja przyszłą kadencję. Nie w Pałacu, lecz we władzach najważniejszego medium w kraju, telewizji publicznej. Swojej misji nie widza przecież w propagowaniu wartości społecznych, estetycznych, edukacyjnych czy moralnych. Od momentu objęcia swych stanowisk przez cały okres urzędowania, ich jedyną misją jest utrzymanie się na swoich stanowiskach. Warunkiem wypełnienia tej misji jest nieustanne, w miarę zakamuflowane sprzyjanie władzy. Są jednak chwile, kiedy realizujący tę misję są na pierwszej linii frontu. Wtedy budowanie pozorów trzeba odłożyć. Wymaga tego konieczność historyczna, a okoliczności nie pozwalają na zwłokę, aby znaleźć dekorację, która przesłoni usłużne operacje wobec władzy.

Taką okolicznością był prawdopodobnie telefon z Pałacu Prezydenckiego do kogoś z kierownictwa telewizji, że prezydenta Komorowskiego naszła ochota wystąpić w telewizji w innym dni niż uzgodniły to ze sobą sztaby wyborcze. Możliwe, że jego główny konkurent Andrzej Duda, musiał zmienić swoje plany, a telewizja ramówkę.

To ja się pytam. Co jest ważniejsze, zadowolenie prezydenta czy jaka ramówka?    

Jerzy Jachowicz

Za: www.sdp.pl