Na co dzień walczące z chrześcijaństwem lewicowe środowiska, które żądają wyłączenia spraw wiary z życia publicznego, od kilku dni z wielką rozkoszą oddają się manipulowaniu Ewangelią, apelując o otwarcie polsko-białoruskiej granicy dla imigrantów z Bliskiego Wschodu. Z „miłosierdziem” na ustach atakują rządzących, którzy uszczelniają granice. W tym kontekście red. nacz. portalu wPolityce.pl Marzena Nykiel przypomina zasadę „porządku miłości”, której uczy Kościół katolicki.

O zasadzie „ordo caritatis”, jak przypomina Marzena Nykiel, mówił w 1991 roku św. Jan Paweł II:

- „Człowiek jest wolny dlatego, aby miłował. A miłość ma właściwą sobie hierarchię: ordo caritatis. (…) Nie można z życia ludzkiego wyrywać tego porządku: ordo caritatis, jeśli nie chce się człowieka pomniejszyć i okaleczyć”.

Pochylał się nad nią również Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński, który przestrzegał Polaków przez „zbawianiem świata kosztem Polski”.

Trwa akcja reżimu Aleksandra Łukaszenki, który w odpowiedzi na sankcje Unii Europejskiej ściąga do Mińska imigrantów, którzy następnie się dowożeni do granicy z Polską, Łotwą i Litwą. W ten sposób Łukaszenka chce destabilizować te państwa. W przypadku Polski może być to dla niego o tyle prostsze, że jego działania trafiły już na podatny grunt polskiej opozycji, która domaga się wpuszczenia imigrantów.

- „Obowiązkiem polskiego rządu jest zapewnienie bezpieczeństwa polskim obywatelom. Zwłaszcza w chwili toczonej od lat wojny hybrydowej i dramatycznych w skutkach działań Joe Bidena w Afganistanie. Mamy też bogate doświadczenia z roku 2015, gdy kryzys migracyjny opanował Europę”

- podkreśla Marzena Nykiel.

Publicystka zauważa też, że w porównaniu z poprzednim kryzysem migracyjnym, na całym świecie wzrosła świadomość zagrożeń związanych z przyjmowaniem imigrantów i „nawet sama orędowniczka sprowadzania migrantów z krajów muzułmańskich – Angela Merkel – przyznała, że polityka multikulti okazała się porażką”.

- „Polska opozycja także powinna to wiedzieć i posiadać przynajmniej cząstkową zdolność czerpania wiedzy z doświadczeń. Jak dotąd, konsekwentnie sprawdza się w roli „pożytecznych idiotów”, spełniających oczekiwania wrogów zewnętrznych”

- podsumowuje autorka.

kak/wPolityce.pl