Bardzo dobrze, że polska telewizja TVP przygotowała wywiad z ojcem Bahobora. Dlaczego? Bo pomijanie tak ważnej postaci dla współczesnych katolików byłoby totalnym nieporozumieniem.
W rozmowie z dziennikarzem Krzysztofem Ziemcem, ojciec Bashobora mówił o swoim pojawieniu się na ziemi polskiej: " Kocham Polaków i myślę, że Polacy mają przesłanie dla całego świata. Gdy w drodze do Polski zatrzymałem się w Rzymie, to odradzano mi przyjazd do Polski. Wtedy pomyślałem: Janie Pawle II, ty jesteś moim mentorem, co mam robić? Następnego dnia dostaję wiadomość z Gdyni, bym przyjechał. Więc to Jan Paweł II zdecydował za mnie". Czyli to św. Jan Paweł II sprowadził nam ojca z Ugandy.
Pytany, z jakim przesłaniem przyjechał do Polski, o. Bashobora odparł: przesłanie jest jedno – miłość boża uczy całą ludzkość, jak powinna wyglądać relacja między ludźmi, jak powinni współżyć, a nie walczyć między sobą. "W duchowości nie należy wkraczać na teren, na którym nie powinno cię być. Jeśli mimo wszystko tam idziesz, wtedy pycha bierze górę i twoją misję zaczyna kontrolować szatan" – mówił duchowny.
Ojciec Bashobora wskazywał, że na jego spotkania przyjeżdża bardzo wiele osób. – Nie wiem, czy coś za to płacą. Jak rozumiem, płacą za wstęp, bo często spotkania są na wynajętych boiskach, a to kosztuje. Ja nie biorę żadnych pieniędzy. Mam pod opieką 6 tys. dzieci, najczęściej sierot z bardzo biednych rodzin, i pieniądze by się przydały. Ale uważam, że jak przychodzę z przesłaniem, to muszę skoncentrować się na nim, a nie na problemach, które mi towarzyszą – przekonywał. I ta wypowiedź kierowana jest do tych wszystkich, którzy zarzucają charyzmatykowi z Ugandy, że przyjeżdża dla pieniędzy głosić rekolekcje. A niestety, takich osób jest wiele, zwłaszcza ze strony środowisk skupionych przy "Gazecie Wyborczej".