Czego to się nie odnajduje podczas muzealnego skontrum. Swoją drogą podziwiam amerykańskich muzealników, że przyznali się o do czasowego 85-letniego zagubienia takiego unikalnego eksponatu. Jak można nie wiedzieć, co się ma w muzeum? I nie chodzi tu o kapcie emerytowanego już dzisiaj kuratora, tylko o zwłoki z czasów biblijnych.

Jak donosi Reuters  w Penn Museum, związanym z Uniwersytetem w Pennsylwanii, odnaleziono 6500-letni szkielet człowieka. Nie zostało to odkryte gdzieś na Bliskim Wschodzie, lecz w amerykańskiej muzealnej piwnicy, gdzie nie niepokojone przez konserwatorów, spoczywało przez ostatnie 85 lat. Latem tego roku, podczas realizowania projektu digitalizacji zastanowiono się, czym jest zawartość pewnego pudła. Okazała się być to pamiątka przywiezioną ze wspólnej wyprawy pracowników Muzeum Penn i British Museum do Iraku w latach 1922-1934 prowadzonej przez Sir Leonarda Woolleya. Obecnie naukowcy, połączywszy pewne fakty, zapewniają, że szkielet odkryto około 1930 roku w wykopie na cmentarzu królewskim w dawnym mieście Ur. W dokumentacji fotograficznej Woolleya jest uwzględnione to znalezisko. Zespół archeologów kopał wówczas około 12 metrów pod ziemią. Grób znajdował się w głębokiej warstwie mułu, która była pozostałością jakiejś ogromnej powodzi z V tysiącleciu przed Chrystusem, nazywanej przez archeologów umownie „potopem”. Stąd też znalezionego tam mężczyznę, wyjątkowo potężnego jak na tamte czasy (1,78 m) i leciwego,  badacze nazwali imieniem biblijnego bohatera czasów potopu „Noe”. Mężczyzna ten zmarł ok. 6500 lat temu.

Starożytne miasto Ur znajdowało się (16 km) od Nassiriya w południowym Iraku. Było to jedno z potężnych miast, na budowę jakich wyraził zgodę Bóg potomkom Noego, którzy uratowali się w zbudowanej przez niego arce z potopu. Noe to według Biblii dziesiąty potomek w linii od Adama przez Seta; patriarcha, człowiek prawy i sprawiedliwy, któremu Bóg zlecił budowę arki dla uratowania jego rodziny i zwierząt z potopu. Ta historia opisywana jest w Księdze Rodzaju Rdz (6,8 - 9,29). Jego potomkowie założyli liczne miasta, między innymi Ur. Noe miał żyć po potopie jeszcze 350 lat, a przypisywany mu przez Biblię tak długi żywot był efektem szczególnego Bożego błogosławieństwa. Cyfry w Biblii nie zawsze można brać dosłownie, wielokrotnie mają one znaczenie symboliczne. Stąd zdaniem niektórych biblistów te 350 lat może oznaczać symbolicznie określenie, że Noe „długo żył”.

Nazwanie tego szkieletu „Noe” jest oczywiście chwytem marketingowym. Oczywiście nie mamy pojęcia czyj jest to szkielet, poza tym, że musiała być to szanowana osoba ze społeczności Ur. Archeolodzy nieraz potrafią nadawać szkieletom rozmaite imiona, co ułatwia im pracę.

Wiadomość o „odkryciu” tego szkieletu budzi refleksje o losie obiektów z dawnych wykopalisk. Nie dość, że wówczas robiono je w dość prymitywny sposób niszcząc warstwy archeologiczne, to nawet tak znaczące znaleziska leżą gdzieś pozapominane i niezbadane.

MP/wp.pl/reuters.com

Na podstawie artykułu Daniela Kelley “Pennsylvania museum says finds 6,500-year-old skeleton in its cellar”, 5 sierpnia 2014.

Film pt. Niezwykłe odkrycie w amerykańskim muzeum