„Gazeta Wyborcza” znów zaskakuje. Tym razem redaktorowi Piotrowi Guszkowskiemu niespecjalnie podoba się nowa produkcja „Król Lew”, oparta na animacji sprzed lat. Powód? Chodzi o status i rolę kobiet…
Na łamach „Wyborczej” czytamy:
„Za odświeżeniem formy nie idzie rewizja wyobrażeń dotyczących praw natury ani relacji społecznych, w tym roli i statusu kobiet. Bo to, czego 25 lat temu mogliśmy nie dostrzegać, dziś już powinno razić. Nala wydaje się odważniejsza, sprytniejsza, ba, za każdym razem wygrywa pojedynki z Simbą, a mimo to lwice znów czekają na wybawcę z bujną grzywą”.
Te straszne zarzuty skomentował celnie między innymi Dawid Wildstein pisząc:
„GW odkrywa, że król lew jest fe bo jest hetero samcem.
Pewnie taka byłaby wizja GW.
Gej Skaza, który wraz z hienami i femi lwicami obala faszyzm Simby, wprowadza międzygatunkowe małżeństwa a królem lwem zostaje żyrafa.
I niech ktoś powie, że lewica nie walczy o poważne problemy”.
Wyborcza w recenzji remake'u Króla Lwa stawia mocny zarzut - film nie dokonuje rewizji wyobrażeń dot. roli i statusu kobiet, bo choć Nala jest w sumie ukazana jako fajniejsza i lepsza od Simby, to na końcu lwice i tak wybawienie widzą w głównym bohaterze.
— Mateusz Parys (@parysmat) July 19, 2019
Oni nie są normalni. pic.twitter.com/w0a8dYKNto
GW odkrywa, że król lew jest fe bo jest hetero samcem.
— Dawid Wildstein (@DawidWildstein) July 19, 2019
Pewnie taka byłaby wizja GW.
Gej Skaza, który wraz z hienami i femi lwicami obala faszyzm Simby, wprowadza międzygatunkowe małżeństwa a królem lwem zostaje żyrafa.
I niech ktoś powie, że lewica nie walczy o poważne problemy
dam/twitter,wyborcza.pl