Tomasz Wandas, Fronda.pl: Powróćmy do porozumienia do jakiego doszło kilka tygodni temu miedzy UE a Turcją. Czy porozumienie jest według ojca właściwym posunięciem?

O. Zygmunt Kwiatkowski SJ: Przed niespełna paroma tygodniami, w naszym wspólnym imieniu i w naszym wspólnym interesie, został dokonany słynny „deal” z Turcją, czyli transakcja. Mam jeszcze przed oczyma uśmiechniętą twarz pana przewodniczącego Tuska, który dawał nam tym uśmiechem do zrozumienia, że  dzięki jego dyplomatycznym zabiegom, nasz region wzorcowej demokracji i promiennej nowoczesności, został uratowany od zagrożenia. Balsam jego uśmiechu jednak nie zadziałał i to chyba nie tylko w moim przypadku. Niemal nazajutrz po uśmiechniętym  „dealu”, wybuchły bomby w Brukseli,  na lotnisku i w metrze . Tym razem dostrzegły ten fakt media, czego nie można było powiedzieć o słynnej niemieckiej nocy sylwestrowej, podczas której zbiorowo , na ulicach i placach, molestowane były seksualnie niemieckie dziewczęta i kobiety, przez bawiących się multikulturalnie świeżo  przybyłych do Europy uchodźców. Uznano by to chętnie za niewinną zabawę, gdyby nie setki skarg wniesionych do sądów przez mające małe poczucie humoru ofiary tego molestowania.

Z czym wiąże się owy pakt?

Bomby mocno zmieniły miłą atmosferę fetowania brukselskiego „dealu”, przyczyniając się do złych snów europejczyków na temat porozumienia z Turcją. Przyrzeczono bowiem  temu krajowi  6 miliardów euro  z naszej wspólnej kasy europejskiej, a od czerwca obiecano zniesienie wiz dla obywateli tureckich oraz  możność swobodnego poruszania sie po krajach, w których obowiązuje porozumienie Schengen. Ponadto mają również zostać przyspieszone procedury związane z przyznaniem Turcji członkostwa w Unii Europejskiej. Została jej dana także prawna gwarancja, że jeżeli strona europejska uzna jakiegoś uchodźcę za niekwalifikującego się do nadania mu statusu uchodźcy, będzie on mógł zostać odesłany, ale w zamian ma by przyjęty inny uchodźca, znajdujący się w obozie na terenie Turcji. 

Jaką rolę odegra Turcja a jaką jawi się w tym dealu Unia Europejska?

W ten sposób Europa podjęła się płacenia wysokiej pieniężnej kontrybucji, w zamian za nadzieję, że fala uchodźcza, której kanały kontroluje Turcja, zostanie przynajmniej częściowo powstrzymana, ale co jest o wiele bardziej niebezpieczne i zupełnie niezrozumiałe, Unia Europejska w ten sposób formalnie dała swoją  autoryzację exodusowi  ludności z Bliskiego Wschodu do Europy. Pod tym względem jest to kontynuacja znanego zapraszającego gestu niemieckiej pani kanclerz.  Europa uznaje swoją odpowiedzialność za ten fenomen, z którym nie może sobie dać rady , a mimo to,  prawnie sie do tego zobowiązała, czyniąc Turcję w pewnym sensie arbitrem całego przedsięwzięcia. 

Czy jest w tym logika?

Politycznie jest to zupełnie niezrozumiałe i przypomina rzeczywiście zły sen. Dlaczego Europa? Dlaczego nie Organizacja Narodów Zjednoczonych, która przecież po to została powołana ? Dlaczego do tej pomocy nie zostały zobligowane bogate kraje naftowe, tym bardziej, że razem z Turcją, są one zaangażowane w militarny konflikt w tym regionie, czyli są politycznymi siłami, które de facto generują problem uchodźczy. Do tego są im przecież kulturowo bliżsi, mają wspólne granice, wspólny język, wiarę, sposób życia? Obciążanie tym obowiązkiem  Europy wydaje się być absurdalne. Absurd  ten  jest tym większy, że z niewiadomych względów, Europa już nie jest w takim samym stopniu „miłosierna” w stosunku do Libanu i Jordanii, a więc krajów, które przyjęcie uchodźców kosztuje proporcjonalnie znacznie więcej , aniżeli Turcję, a do tego nie są one tak jak Turcja aktywnie zaangażowane w wojnę!

Skąd się bierze ten absurd? Jak go można zrozumieć?  

Narzuca się tylko jedno skojarzenie : Europa jest zmuszona do kontrybucji finansowej i do świadczeń humanitarnych, które wzięła na siebie, ponieważ są jakieś inne, mniej humanitarne racje,  które ją do tego skłaniają. Zdaje się, że tutaj właśnie jest pies pogrzebany. Wydaje się, że jest to skutek podjęcia decyzji politycznej do zaangażowania się w wojnę, która miała doprowadzić do wyzwolenia narodów arabskich, do pozbycia się przez nie „tyranów i satrapów”, do politycznej stabilizacji regionu ważnego z punktu widzenia gospodarki i polityki światowej,  do wprowadzenia tam  demokracji... jednym słowem, do wzięcia udziału w ogłoszonym przez prezydenta Busha budowaniu „nowego  porządku światowego”.  Tej wojnie, reklamowanej  jako  globalna wojna z terroryzmem, głośno się sprzeciwiał papież Jan Paweł II, ale jego głos został zignorowany. Dzisiaj natomiast,  złowrogą, diaboliczną ikoną tej wojny stało się tzw. państwo islamskie. Europa przyczyniła się do wykreowania tego monstrum swoją polityką i teraz dokonuje aktu ekspiacji, angażując się w niesienie pomocy uchodźcom. Może zresztą nie o ekspiację chodzi, ale o zwykłe mydlenie oczu. Może chodzi o ukierunkowanie energii społecznej na wzniosły cel solidarności z uciekającymi z samego piekła wojny, aby zdobyć sobie w ten sposób alibi własnej politycznej niewinności? 

Czy zatem owe deklaracje i próby uspokojenia społeczeństwa są odpowiednie?

Z tych właśnie względów, należy sądzić, że „deal” brukselski nie rozwiąże problemu, a tylko pozoruje jego rozwiązanie. Powiedziałbym nawet, że ten problem bardziej tylko komplikuje i jeszcze bardziej go pogłębia, ponieważ nie sięga istotnej  przyczyny  katastrofy humanitarnej, której chciałby zaradzić, a przynajmniej  takie słyszy się nieustannie deklaracje. Na koniec jedno tylko zastrzeżenie, które uważam za zasadnicze: absolutnie nie jest to moją intencją, ani też nie na tym polega prawidłowe rozumienie mojej wypowiedzi, aby sądzić , że nie chcę solidaryzować się z człowiekiem potrzebującym pomocy. Wprost przeciwnie, właśnie w imię tej solidarności, nie należy sprowadzać  problemu uchodźców tylko do tego , aby „głodnego nakarmić, spragnionego napoić,  a nagiego odziać” . W ten sposób bierze się pod ochronę ginące zwierzęta. Człowiek zasługuje na bardziej godne potraktowanie. Człowiekowi należy się jeszcze prawda. Trzeba mu przyznać rację, tam gdzie ją posiada, a jeśli ktoś uzurpował  ją sobie, aby skrzywdzić niewinnego, tej racji należy mu odmówić, a czyny jego osądzić.  

Olbrzymie cierpienie ludzkie na Bliskim Wschodzie, w tym również  niszczenie Kościoła i męczeństwo chrześcijan, to ludzkie, świadome działania, które powinny znaleźć sprawiedliwą ocenę i osąd. Nie można tego zastąpić samą tylko pomocą materialną, chociaż jest ona bardzo ważna. Prawdziwa pomoc humanitarna bowiem zdradziłaby samą siebie, gdyby służyła kamuflowaniu prawdy. 

 

Bardzo dziękuję za rozmowę