Obejrzałem prawie cały film Pana Sekielskiego, ale będę musiał go obejrzeć jeszcze raz. Jedna z refleksji jest taka. Ten film trzeba pokazać wszystkim kandydatom do stanu duchownego.

"Popatrz na starego księdza, któremu w młodości ‘jakoś tak wyszło’. Może wyspowiadał się, pokutę odprawił, nawet zapomniał i żył przez parędziesiąt lat cnotliwie. A jednak przyszedł czas na pytanie uosobione w dawnej ofierze: Dlaczego to zrobiłeś? I bezradność staruszka: To co ja teraz mam robić? Oby się zreflektowali i by się na nich zło skończyło…"

A do Pana Sekielskiego mam pytanie. Czy rzeczywiście zależy Panu na dobru dzieci w Polsce. Czy chce Pan walczyć z pedofilią i czy ten film to jest początek i zapowiedź prawdziwej ofensywy? Podtrzymuje swoje zdanie, że jeden taki grzech księdza to jest skandal, który powinien spowodować natychmiastowe usunięcie z kapłaństwa. Ale – ograniczam się tylko do spraw sądowych – to tylko 3% pedofilii w Polsce. Czy dziennikarska kwerenda sięgnie do pozostałych 97%?

Czy będą filmy o zwyrodniałych tatusiach, braciach, dziadkach i wujkach, o matkach, które wiedząc bagatelizowały sprawę dramatu swoich córek? O tych 97% z rozmaitych stanów i zawodów? Czy to będzie ukazane, ocenione należycie, by zmierzało do wyplenienia zła? Czekamy… Bo jeśli w tym potrzebnym filmie chodzi tylko o "dołożenie czarnym", Panie Reżyserze, traci Pan wiarygodność. Czekamy, na bolesne, ale owocne ukazanie problemu pedofilii w całej Polsce dla dobra DZIECI PRZEDE WSZYSTKIM…