Nie wiem, czy to czasy ostateczne, ale na pewno jesteśmy w trakcie poważnego przełomu historycznego, przemiany światowego systemu. To moment załamania. Wiem, że kara za grzechy będzie wielka – mówi o. Augustyn Pelanowski OSPPE, kaznodzieja i teolog.

Patrząc na sytuacje współczesnego świata i konfrontując to z Pismem Świętym, jakie znaki można według Ojca zobaczyć, czego można się spodziewać?

Żeby nie wchodzić w całą strukturę znaków, bo ich jest bardzo dużo i zagubilibyśmy się w labiryncie, powiem tylko o czymś, co wydaje mi się bardzo przydatne.

Celakówna powiedziała Przeździeckiemu o ostrzeżeniach Jezusa: jeśli Jezus Chrystus nie zostanie ukoronowany, wybuchnie wojna. Był luty 1939 roku. Przeździecki uwierzył i napisał list do kardynała Hlonda. Hlond nie uwierzył, odesłał ją do szpitala psychiatrycznego. Nie mam mu tego za złe, bo to było potrzebne tej kobiecie. Musiała przejść przez ogień, żeby stać się iskrą, musiała przejść przez to upokorzenie.

Jestem przekonany, że dzisiaj jest gorzej niż przed II wojną światową. Królują pycha ludzka, rozpusta, chciwość; jest tyle przypadków aborcji, pedofilii… Bóg nie może powstrzymać pewnych konsekwencji, więc kara za dzisiejsze grzechy będzie wielka. Może nie III wojna światowa – nie wiem, co to będzie. Wiem jednak, kto zostanie. Zostaną najubożsi, przetrwają rodziny. Straszne? Piękne?

„Maryja nas wyprzedza”

Ale Pan Bóg daje czasami wskazówki, co zrobić, i ostrzega.

Wskazówki są zawarte w Biblii, a ludzie szukają ich gdzieś poza Biblią. Nikt, kto wchodzi do Kościoła, nie może też nie zauważyć konfesjonału, który jest małą łagwią, chrzcielnicą. Jeśli ktoś schrzanił swój chrzest, może doświadczyć odnowy.

W Apokalipsie pojawia się Maryja, prawda?

Jest Niewiasta z dwunastego rozdziału, ale jest też niewiasta z siedemnastego rozdziału: wielka macierz nierządnic, która siedzi na bestii i pije z kielicha – takiego kielicha eucharystycznego, tylko w sposób świętokradczy. To obraz rezygnacji ze spowiedzi, obraz wielu grzechów. Ale jest też Niepokalana, która woli zejść ze sceny i ucieka na pustynię chwalić Boga za to, że jej Dziecko nie musi starać się dojść do nieba, ponieważ jest porwane z nieba. Nikt, kto się odda Maryi, nie musi się martwić, jak się dostać do nieba.

A czy słowa, że Dziecko jest porwane przez orła białego, mają jakieś odniesienie do Polski?

Kilkanaście państw, może nawet kilkadziesiąt, ma w godle orła. O które państwo więc chodziło? Trudno powiedzieć, bo to jest symbol bardzo wieloznaczny, tak jak wszystko w Biblii. W każdej epoce nabiera on jakiegoś nowego znaczenia, nie tracąc niż ze swej istoty.

Dwa skrzydła – w symbolice biblijnej nie chodzi o podobieństwo, tylko o dynamikę, ruch; skrzydła oznaczają szybkość. Ona po prostu była niezwykle szybka. W Księdze Mądrości jest napisane: „Uprzedza bowiem tych, co jej pragną” (Mdr 6, 13). Co to znaczy? Że zanim sobie uświadomię pragnienie, Ona już jest przy mnie.

W opisie nawiedzenia mówi się wprost, że „Maryja poszła z pośpiechem w góry” (Łk 1, 39). Musiała pokonać sto pięćdziesiąt trzy kilometry. Żołnierz spod Maratonu przebiegł czterdzieści dwa kilometry i umarł, a Ona pokonała taki dystans z dzieckiem w łonie i dała życie światu.

A tytuł Królowej Polski?

Maryja jest Królową Polski. Z trudem znosi wszystkie ozdoby, które na Niej wiszą, wszystkie przepiękne sukienki. O wiele ważniejsze są blizny na Jej twarzy. Człowiek zhańbiony może spojrzeć na Jej twarz i pomyśleć: „Nie mam się czego wstydzić”. To jest najpiękniejszy klejnot Matki Bożej Jasnogórskiej.

Znam ludzi napiętnowanych, stygmatyzowanych, zranionych, z defektami twarzy. To dla nich bardzo trudne. A Ona z dumą – z dumą znacznie większą niż gwiazdę w koronie – nosi bliznę. To mnie uzdrawia. To jest prawdziwa Królowa. Bardziej przez bliznę niż przez koronę.

„Dlaczego pokutujesz?”

Czy na grzech i pokutę trzeba dzisiaj patrzeć inaczej? Myślę o znikających z kościołów konfesjonałach…

Sakrament spowiedzi, czyli mała łagiew, został ustanowiony jako powtórka chrztu świętego. Słyszymy, że w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego się podnosimy. To chyba proste?

Jeśli ktoś wyrzuca konfesjonały z kościoła, to uniemożliwia działanie chrztu świętego w Kościele. Pewnego dnia ktoś powie: „Po co ten Chrzest? Wystarczy numer ewidencyjny w Kościele”.

A pokuta w rozumieniu wynagrodzenia za grzech?

Trzeba by zacząć od wyjaśnienia dwóch najważniejszych pojęć biblijnych. Dla żydów pokuta to teszuwa, czyli zawrócenie z drogi. Czym zgrzeszyłeś, tym teraz odpokutujesz. Na przykład Zacheusz: kradł, to teraz rozdaje jałmużnę.

W Nowym Testamencie pojawiło się nowe określenie pokuty, nawrócenia – metanoia, czyli zmiana myślenia. Same gesty to nie wszystko, trzeba jeszcze zmienić motywację. Czasem ludzie robią to samo, ale z różnych powodów, i jeden czyn jest ważny, a drugi nie. Dwie osoby przychodzą do konfesjonału, mówią te same grzechy i wypowiadają tę samą formułę – i jedna spowiedź jest miła Bogu, a druga nie. Ważna jest tutaj świadomość, motywacja, pragnienie: dlaczego ja to robię. Z miłości do Boga, do siebie, do komfortu czy żeby uciec od dyskomfortu? Dlaczego właściwie chcę pokutować. Sobie chcę wynagrodzić?

W metanoi mogę pójść do spowiedzi z powodu aborcji, ale muszę też wiedzieć, dlaczego ja popełniłam tę aborcję i dlaczego więcej tego nie zrobię. Muszę to zrozumieć, a nie tylko usłyszeć, że aborcja jest społecznie nieakceptowalna. Muszę wiedzieć, dlaczego nie chcę zabijać dziecka, dlaczego jest to straszne. A teszuwa w tej sytuacji? Mogę podjąć się duchowej adopcji dziecka poczętego, zacząć finansować dom dziecka, wysłać jedzenie dla głodnych Etiopczyków.

„Pokuta za grzeszników”

A rola przyjmowania pokuty w intencji nawrócenia grzeszników? Czy Bóg naprawdę potrzebuje tego cierpienia, tej ofiary?

To wszystko jest niepotrzebne, bo Pan Jezus Chrystus wszystko już załatwił. Nic więcej się tutaj nie da zrobić. Liczy się bardziej to, że bardzo bym chciał coś zrobić. Jeśli Jezus mi powie: „Augustyn, zapraszam cię na krzyż na pół godziny”, to ja mogę iść. Ale to musi być Jego pomysł, a nie mój. Własną inicjatywą tego rodzaju mogę nakarmić swoją pychę. To jest próżność.

Nawet nie wiem, czy sam mógłbym dokonać takiego dzieła. Czy mnie stać. Podejrzewam, że Jezus pozwoli mi na przykład nie zjeść śniadania, obiadu, a na kolację już puści moją dłoń i obeżrę się po to, żebym nie pysznił się z powodu tego postu.

Czy trzeba coś zrobić, żeby usłyszeć taką prośbę?

Ktoś, kto jest w zażyłej relacji z Bogiem, nie musi się męczyć, żeby się z Nim dogadać. On naprawdę żyje, naprawdę rozmawia. Jeśli ktoś myśli: „Jak to? Rozmawiać z Bogiem?”, chyba nigdy nie czytał Biblii. To wszystko bierze się stamtąd.

„Dojdzie do oczyszczenia”

Potrzebny był Polsce egzorcyzm?

Bardzo. Egzorcyzm powinien był się odbyć w odpowiednim miejscu i nie wiem, czy z tamtym tak było… Najpierw egzorcyzm, a potem przyjęcie Jezusa jako Króla. Nie wiem, czy to dobrze, jeśli jest odwrotnie, ale myślę, że Jezus sobie z tym wszystkim poradzi.

Czy możemy powiedzieć, że żyjemy w czasach ostatecznych? I czym są czasy ostateczne, o których teraz dużo słyszymy?

Nie wiem, czy to czasy ostateczne, ale na pewno jesteśmy w trakcie poważnego przełomu historycznego, przemiany światowego systemu. To moment załamania, nie jest najlepiej. Podczas modlitwy Pan mi pokazał, że dojdzie do oczyszczenia przez ogień i wodę.

Naiwnością byłoby myśleć, że w związku z tym załamaniem trzeba sobie odłożyć kwotę na starość. Bardzo współczuję ludziom, którzy sobie odłożyli miliardy w bankach. Ci najwięcej stracą. Najubożsi przetrwają. I rodziny. Nie deprecjonuję osób żyjących samotnie; potępiam tych, którzy niszczą rodziny. Samotność jest równie piękna jak życie w rodzinie.

A dlaczego rodziny przetrwają?

Tak mi pokazał Pan. Nie rodziny w znaczeniu: ojciec, matka, jedno dziecko, tylko rodziny, które są otwarte na życie, które się nie boją żyć. Tacy ludzie są wytrwali, nie poddają się śmierci, rozpaczy. Jeśli ktoś żyje w komforcie, nie wytrzyma tego.

„Maryja wyciąga nas z bagna”

Mamy ostatnio do czynienia z wyjątkowo licznymi objawieniami Matki Bożej – w Polsce i na świecie.

W ciągu ostatnich dwustu lat rzeczywiście było znacznie więcej objawień niż wcześniej. Maryja jest coraz popularniejszą i coraz bardziej wpływową Osobą na świecie. Jest szybsza niż najszybsi.

Fascynuje mnie ta kobieta. Kiedyś psychiatra mnie badał, żeby ocenić, czy mogę dostać się do zakonu, czy nie. Ta pani, zresztą słynna osoba, zapytała mnie, jaki jest mój ideał kobiety. Powiedziałem, że Matka Boża. Ona stwierdziła, że nierealistycznie patrzę na świat, ale mieszczę się jeszcze w granicach normy i mogę wstąpić do Zakonu.

Maryja naprawdę bardzo mi się podoba, kocham Ją, fascynuje mnie Jej osobowość, szybkość, bystrość, piękno, urok.

Ojcze, po co przychodzi Maryja? Po co się objawia?

Kocha nas. Wyciąga nas z bagna. Po co się idzie nad rzekę? Żeby łowić ryby. Niektórzy się dają ocalić, inni nie. Maryja często pomaga podstępem, bo jest bystra, inteligentna i szybka. Zanim się człowiek zorientuje, już jest po nawróceniu. Gdyby chciała liczyć na naszą inteligencję i szybkość, bylibyśmy dziś w XIII wieku.

Mistycy powtarzali i powtarzają, że nadejdzie czas próby. Czy jest jakiś sposób, by się do niego przygotować?

Biblia, spowiedź, Eucharystia i oddawanie się Matce Najświętszej. Nic więcej. Jeśli zrobimy to, co do nas należy, próba będzie promocją. Będzie tak, jak z potopem. Ponieważ Noe był bardzo związany z Bogiem, a inni ludzie byli w bagnie moralnym, kiedy wody przybywało, Noe podnosił się ku górze, a tamci szli na dno.

Potop to łaska. Dla jednych jest przekleństwem, dla drugich błogosławieństwem. Żeby przejść tę próbę, trzeba być w arce. Amen.

Rozmowa jest fragmentem książki „Proroctwo, które można wypełnić”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Esprit.

źródło: twojawalkaduchowa.pl