Gerhard Schroeder zrezygnował ze swojej posady w Rosniefcie - państwowej rosyjskiej spółce zajmującej się eksportem ropy naftowej. Zostało to obszernie skomentowane przez niemiecką prasę.

Przede wszystkim niemieckie gazety zgadzają się co do tego, że takie działanie Schroedera należy uznać za spóźnione.

"Były kanclerz Gerhard Schroeder rozstał się z rosyjskim koncernem naftowym Rosnieft i tym samym odsunął się od zbrodniczego reżimu Putina. To był spóźniony krok" - czytamy na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung.

Komentator FAZ zastanawia się jednak dalej, dlaczego Schroeder zdecydował się na taki krok właśnie teraz.

"W SPD wszyscy są zgodni co do jednego: Schroedera nie da się kontrolować. Robi to, co chce. Dlatego po zbrodniach w Buczy mógł udzielić wywiadu w pogodnym nastroju, mówiąc, że mea culpa to nie jego sprawa. Wiadomo, że Schröder lubi pieniądze. Czy chce on po prostu uniknąć umieszczenia na liście sankcji UE? Następca Schroedera z SPD na stanowisku kanclerza, Olaf Scholz, powiedział niedawno, że nie jest to konieczne" - czytamy.

Publicysta Sueddeutsche Zeitung zastanawia się z kolei, czy Schroeder odegra jeszcze jakąś rolę w związku z wojną na Ukrainie.

"(...) niewykluczone, że przyjaciel Putina z Hanoweru może jeszcze odegrać ważną rolę w tej wojnie, choć trudno to sobie wyobrazić, biorąc pod uwagę jego odległe od realiów zachowanie. Ale w końcu jest jednym z niewielu, którzy mają dostęp do despoty w Moskwie. W tym celu nie musi jednak pozostawać na jego liście płac" - czytamy.

Komentator Die Welt również zgadza się co do tego, że decyzję Schroedera należy uznać za spóźnioną.

"Przez wiele miesięcy Gerhard Schroeder przeciwstawiał się presji, jakby czekając, by fala protestów, którą sam wywołał, po prostu ucichła. Stał po stronie Władimira Putina, utrzymywał lukratywne posady w rosyjskich firmach państwowych. Rosyjską wojnę napastniczą krytykował półgębkiem i przekonywał, że trzeba widzieć także rosyjskie argumenty. Wielu jego towarzyszy mówi, że jest uparty. Jestem niezłomny - powie zapewne o sobie Schroeder. Teraz jego niezłomność skończyła się" - czytamy.

"Schroeder zrobił to, czego tak wielu domagało się od niego od dawna - rezygnuje z funkcji przewodniczącego rady nadzorczej rosyjskiego koncernu naftowego Rosnieft. Firma ogłosiła, że nie ma możliwości przedłużenia jego mandatu w zarządzie. Nie podano szczegółów dotyczących przyczyn. Nie mają one znaczenia. Jeśli to wnikliwość skłoniła Schroedera do podjęcia tego kroku, to jest już na to za późno" - czytamy dalej.

Wprost o ryzyku objęcia Schroedera sankcjami czytamy na łamach Augsburger Allgemeine.

"O wiele groźniejsze dla tego 78-latka jest żądanie Parlamentu Europejskiego, aby objąć go sankcjami podobnie jak dziesiątki rosyjskich oligarchów. Czy szefowie państw i rządów Unii podążą tym tropem, to sprawa otwarta, ale nie można wykluczyć, że majątek Schroedera może zostać zajęty i ewentualnie zamrożony na kilka lat" - czytamy.

Według publicysty Nuernberger Nachrichten, można jedynie domyślać się, że Schroederowi zależy na tym, co mówią o nim ludzie i że zachował "resztki przyzwoitości"."Ale to tylko domysł. Schroeder powinien udowodnić, że tak jest naprawdę" - czytamy. 

jkg/deutsche welle