MSWiA opublikowało film, na którym zarejestrowano moment postrzelenia przez policję fotoreportera Tomasza Gutrego. W ocenie resortu film jest dowodem na to, że zdarzenie było nieszczęśliwym wypadkiem. Jednak w ocenie red. Wojciecha Wybranowskiego jest wręcz przeciwnie. „Narracja o strzelaniu w tłum poszła się lemparcić” – pisze dziennikarz.

W czasie tegorocznego Marszu Niepodległości, w wyniku działań policji, ciężko ranny został 74. letni fotoreporter Tygodnika Solidarności, Tomasz Gutry. Legendarny fotoreporter, który przed laty dokumentował przemiany solidarnościowe, został z bliskiej odległości postrzelony z broni gładkolufowej w twarz.

Wobec zajść na Marszu Niepodległości i zarzutów o niewłaściwe działania policji, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji opublikowało zapis miejskiego monitoringu, na którym utrwalono zdarzenia ze zbiegu Al. Jerozolimskich i Nowego Światu.

Tomasz Gutry stwierdził na antenie Polsat News, że w momencie postrzału stał w znacznej odległości od tłumu. MSWiA od początku przekonuje, że stał on w tłumie i stał się przypadkową ofiarą policyjnych działań. Miało to zostać zarejestrowane pomiędzy 12 a 13 minutą filmu.

Zdaniem red. Wojciecha Wybranowskiego zamieszczone materiały świadczą jednak o zupełnie innym przebiegu zdarzeń:

- „Na zdjęciu wbrew temu co pisze minister Poboży nie ma za fotografem tłumu chuliganów ( do których miała strzelać policja).Gutry stoi sam w wolnej przestrzeni Narracja ostrzelaniu w tłum poszła się Lemparcić . Bo ta fotka pokazuje, że postrzał dziennikarza nie był przypadkowy (...) To gdzie jest panie ministrze Poboży ten tłum wokół Red. Gutrego, do którego to tłumu miał celowac bohaterski funkcjonariusz? Aha. Gdyby nawet ów mityczny tłum istniał - to nadal nie usprawiedliwia celowania w głowę” – napisał dziennikarz na Twitterze.

kak/Twitter, gov.pl, Tysol.pl