Zapadła decyzja w sprawie dalszych losów Stefana W., który w styczniu b.r.  na oczach całej Polski zamordował prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. 27-latek zostanie poddany czterotygodniowej obserwacji sądowo-psychiatrycznej w warunkach oddziału psychiatrycznego zamkniętego w warunkach aresztu śledczego. 

To decyzja Sądu Okręgowego w Gdańsku. Stefan W., mimo nagrań, wypiera się swojego czynu. O tym, że morderca Adamowicza zostanie skierowany na obserwację poinformował pełnomocnik rodziny tragicznie zmarłego polityka, Jerzy Glanc. 

Na decyzję sądu związaną z obserwacją sądowo-psychiatryczną zarówno podejrzanemu, jak i prokuraturze przysługuje zażalenie.

"Podejrzany nie oponował przeciwko temu postanowieniu – w związku z tym należy przypuszczać, że takiego zażalenia nie będzie"-powiedział mecenas Glanc. Jak dodał, w przypadku, gdy biegli uznają, że cztery tygodnie nie wystarczą na wydanie opinii w sprawie poczytalności Stefana W., mogą zwrócić się do sądu o przedłużenie czasu obserwacji o kolejne cztery tygodnie. 

Artur Kotulski, obrońca W., przyznał, że jego klient złożył przed sądem krótkie wyjaśnienia, w których wyraził wolę poddania się obserwacji.

Prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska poinformowała natomiast, że opinia biegłych psychiatrów będzie „jednym z kluczowych dowodów” w śledztwie. Jak powiedziała w rozmowie z dziennikarzami, Stefan W. nie został jeszcze umieszczony w ośrodku, gdyż postanowienie sądu nie jest jeszcze prawomocne. 

"Na tym etapie nie będziemy informować, w jakim miejscu dojdzie do obserwacji podejrzanego. Stefan W. odpowiadał na pytania sądu bardzo składnie. Nie widać było po nim specjalnych emocji. Myślę, że wie, co się wokół niego dzieje i wie, w jakim posiedzeniu brał udział. Nie sprzeciwił się wysłaniu go na obserwację"- podkreśliła. Pytana, czy 27-latek nawiązywał podczas posiedzenia sądu do ataku na prezydenta Gdańska, prokurator odpowiedziała:

"W takim sensie nawiązywał mówiąc, że dowody zostały sfałszowane, w tym również nagrania, które robiły różne podmioty tego wydarzenia. On cały czas utrzymuje, że tego nie zrobił i nie przyznaje się do tego czynu. To biegli lekarze psychiatrzy pozwolą nam bardziej ustosunkować się do tego, czy Stefan W. udaje, czy też rzeczywiście jest osobą niepoczytalną". Mecenas Glanc poinformował natomiast, że zachowanie zabójcy Pawła Adamowicza podczas posiedzenia sądu „nie było standardowe”.

"Opowiadał o różnych kwestiach niezwiązanych z samym czynem, natomiast związanych z postępowaniem, które dość nieprawdopodobnie brzmiały. Trudno mi ocenić, czy to, co mówił to była jego gra zmierzająca do tego, żeby dać dodatkowy materiał do oceny jego stanu zdrowia psychicznego, czy też rzeczywiście to, co mówił było wywołane jego schorzeniami. W tym zakresie dopiero opinia biegłych po obserwacji psychiatrycznej może da nam odpowiedź na to pytanie"-wskazał prawnik. 

Adwokat dodał, że nawet jeżeli u Stefana W. orzeczona zostanie choroba psychiczna, nie jest wykluczone, że będzie odpowiadał karnie. 

"Proszę zwrócić uwagę, że działanie Stefana W., które wszyscy oglądaliśmy podczas tego światełka do nieba było działaniem z pełnym rozmysłem, zaplanowanym. Prezydent Paweł Adamowicz nie był przypadkową ofiarą, która stała gdzieś z brzegu i Stefan W. wpadając na scenę zaatakował pierwszą z brzegu ofiarę. Zresztą on potem to wykrzyczał na scenie, że zrobił to z określonych motywacji politycznych. Jeśli biegli orzekną, że Stefan W. miał zdolność rozpoznania znaczenia swojego czynu, to będzie odpowiadał jak każda inna osoba zdrowa psychicznie"-podkreślił Glanc.

yenn/PAP, Fronda.pl