Mimo rozmów z PKP, Koleje Ukraińskie wciąż blokują przewozy tranzytowe do Polski. Trwająca już blisko dwa miesiące blokada to coraz poważniejszy problem dla Polski, która zapewniała partnerów o drożności korytarzy transportowych uruchomionych w ramach Nowego Jedwabnego Szlaku.

Transportowane przez Ukrainę towary pochodzą głównie z Chin, Korei Płd., Rosji i Kazachstanu. Najpierw Ukraina tłumaczyła się rzekomymi problemami technicznymi. Jak wyjaśnił na antenie Radia Maryja prezes zarządu spółki PKP LHS Zbigniew Tracichleb, w czasie negocjacji okazało się jednak, że to nie problem techniczny, a polityczny. Trzy tygodnie temu doszło do rozmów PKP z Kolejami Ukraińskimi.

- „Natomiast blokada tranzytowa dalej funkcjonuje. Jesteśmy w kolejnym miesiącu bez przewozu ładunków, głównie przewozu kombinowanego, kontenerów. Zostały zerwane wszelkie łańcuchy dostaw, czego doświadczają firmy w Polsce i Europie”

- podkreśla Tracichleb.

Ocenia, że związane z blokadą straty mogą iść w miliardowe kwoty.

- „Bardzo długo pracowaliśmy nad uruchomieniem korytarzy transportowych w ramach Nowego Jedwabnego Szlaku. Mówiliśmy partnerom, głównie z Chin, że deklarujemy drożność korytarza przez Ukrainę i trzeba przyznać, że już wtedy wątpili oni w pełną drożność, co niestety okazało się faktem”

- wskazuje gość Radia Maryja.

Zaznacza przy tym, że do tej pory współpraca z Kolejami Ukraińskimi była wzorcowa.

- „Tym bardziej, że wszystkie te lata były kończone znacznymi zyskami netto w spółce, co powodowało możliwość pobierania dywidendy przez właściciela PKP S.A., ale też – co warto podkreślić – utrzymanie ok. 1300 pracowników z bardzo dobrymi zarobkami jak na obszar Lubelszczyzny oraz przychodami podatkowymi, gdzie byliśmy płatnikiem zysku netto. Myślę, że w związku z powyższym te kwestie powodują, iż zaniepokojenie pracowników, właściciela i rządu polskiego jest tym większe”

- wskazuje prezes PKP LHS.

kak/radiomaryja.pl, DoRzeczy.pl