,,Wydarzenia z marca 1968 r. nauczyły nasze pokolenie, że sprzeciw wobec władzy dyktatorskiej ma sens, i że może być skuteczny'' - perorował na debacie w muzeum Polin w Warasawie redaktor naczelny ,,Gazety Wyborczej'', Adam Michnik. Rozmawiając z Janem Lityńskim przekonywał, że istnieją wyraźne paralele między gomułkowszczyzną a... kaczyzmem.

Rzecz dotyczyła naturalnie antysemityzmu. ,,Jak się tego dżina raz wypuści z butelki, to później jest nad tym bardzo trudno zapanować. I o tym przekonał się Władysław Gomułka, a teraz o tym będzie się przekonywał Jarosław Kaczyński'' - twierdził Michnik.


W marcu Polacy wspominać będą wydarzenia sprzed 50 lat, kiedy to w Warszawie wybuchły duże protesty studentów przeciwko zdjęciu ze sceny ,,Dziadów'' Kazimierza Dejmka. Wskutek poruszenia i organizowanych akcji wiele osób aresztowano, a niektórych skreślono z listy studentów UW - w tym Adama Michnika.

Michnik atakował też Kościół katolicki, przekonując, że prymas Stefan Wyszyński zajął raczej milczące stanowisko wobec antysemickiej nagonki, uważając, że hasła szermowane przez rząd mogą mieć sporą popularność w społeczeństwie i stąd występowanie przeciwko nim zanadto narażałoby Kościół. A jego pozycja była i tak bardzo krucha.


Etosem ruchu marcowego nazwał ,,świadomość, że można sprzeciwiać się władzy dyktatorskiej''. Etos ten jest ,,zdecydowanie antynacjonalistyczny i wolnościowy'', to także przekonanie, że ,,podłą i nikczemną metodą można walczyć z ruchami wolnościowymi''.
Michnik uznał, że po antysemityzm chętnie sięgają dyktatorzy. ,,To jest trucicielska broń władzy, po którą władza zawsze sięga i często skutecznie'' - powiedział.

mod/pap, fronda.pl