Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker mówi, że Europa musi przyjąć 160 tys. imigrantów. Wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel wspomina już o 450 tys. Z Libanu ma właśnie wyruszać 1 mln osób. Czy taki napływ ludzi, przeważnie muzułmanów, jest zagrożeniem dla chrześcijaństwa w Europie? 

Problem jest bardzo złożony, bo Europa jest niejednolita w sensie politycznej aksjologii, która obowiązuje w poszczególnych krajach. Inaczej na swoje chrześcijańskie korzenie patrzy Francja, inaczej Wielka Brytania, a inaczej Polska. Pomimo tendencji sekularyzacyjnych i zwrotu w lewo dokonywanego przez PO, partię wciąż rządzącą w Polsce, ugrupowanie to należy do międzynarodówki chadeckiej i musi uwzględniać rolę chrześcijańskiej opinii publicznej. Inaczej wygląda to we Francji, modelowej republice laickiej, gdzie świeckość jest wpisana w tożsamość państwa i zapewne także w świadomość obywatelską. Zderzenie z islamem wygląda inaczej w kraju, gdzie dominuje laicka aksjologia, a inaczej tam, gdzie aksjologia jest chrześcijańska. Wolałbym myśleć o tym raczej w kategoriach pewnych wyzwań niż zagrożenia. Sytuacja powoduje, że umyka nam wiele niuansów. Czym innym jest na przykład przyjęcie uchodźców, którzy uciekają przed wojną czy głodem - tacy pochodzą z kilku krajów, a czym innym to, z czym mamy teraz do czynienia. To olbrzymi napływ ludzi także z krajów, które nie są objęte konfliktami. Niektórzy z nich korzystają z sytuacji i to może być dla nas bardzo poważny problem. Jeśli chodzi o islam, to stanowi on większe zagrożenie kulturowe dla państw, które nie doceniają czynnika religijnego w życiu społecznym i politycznym. Pewne napięcia międzykulturowe wynikające z różnic między religiami w takich społeczeństwach się lekceważy. Jeśli islam traktuje się tak samo, jak chrześcijaństwo, przyjmuje perspektywę laicką i naiwnie rozumie multikulturalizm jako pluralizm światopoglądowy i koegzystencję różnych systemów wartości, to takie myślenie jest zagrożeniem. Zagrożenie warto widzieć w nas, w ignorancji elit europejskich, jeśli chodzi o rozumienie tego, czym jest islam. Społeczeństwa, w których istnieje świadomość religijna lepiej rozumieją zagrożenia związane z masowym napływem ludzi o innym systemie wartości. A jeśli mamy do czynienia z napływem ludzi o innym systemie wartości, to jesteśmy skazani na sytuacje konfliktowe. 

Przykład Francji to potwierdza. To, jak pan mówi, modelowa republika laicka, a zarazem modelowy przykład państwa, które nie poradziło sobie z imigracją z islamskich krajów Maghrebu, Afryki Subsaharyjskiej i Bliskiego Wschodu.

Wydaje się, że Francja nie poradziła sobie z imigracją po pierwsze dlatego, że te osoby, głównie z Afryki Północnej traktowano jako tanią siłę roboczą. W jakiś sposób dochodził do głosu postkolonialny stosunek Francuzów do tej ludności. I to się mści. Ten stosunek był też paternalistyczny: my, Francuzi jesteśmy lepsi, bo nasza kultura jest wyższa, ale lepsi i dlatego, że jesteśmy tolerancyjni i dobrzy dla was. Do tego dochodzi lekceważenie zagrożeń, a lekceważenie zagrożeń związanych z islamem bierze się z lekceważenia religii w ogóle w życiu społecznym. Tak samo marginalizuje się chrześcijaństwo. To swoją drogą pewien paradoks: wpuszcza się islam, jednocześnie próbując pacyfikować chrześcijaństwo. W gruncie rzeczy jest w tym wszystkim pycha laickiego światopoglądu.

Polska jest jak na Europę krajem religijnym, dla imigrantów nie stanowimy państwa docelowego. Czy problem w ogóle nas dotknie? 

Imigranci kierują się do bogatszych krajów, jak Niemcy czy państwa skandynawskie. Z drugiej strony wypowiedź szefa Komisji Europejskiej pokazuje, że jest próba narzucenia kwot, jakie trzeba będzie przyjąć. Pytanie, jak Unia Europejska chce to egzekwować, jeśli nadal ma obowiązywać umowa z Schengen. Sytuacja może rodzić konflikty wewnątrz UE i próby dyscyplinowania poszczególnych państw. W przypadku Polski istnieje kwestia wywiązania się z umów czy dyrektyw. I to jest dla nas istotnym problemem. Sam napływ ludności muzułmańskiej w przypadku Polski to nie jest tak poważna sprawa, jak w przypadku zachodniej Europy, gdzie już teraz istnieje potężna diaspora muzułmańska i gdzie lekceważy się religię, przez co kraje Zachód ponosi konsekwencje.

Rozmawiał Jakub Jałowiczor