Jesteśmy na dość leniwym starcie kampanii wyborczej i wielu atrakcji nie widać, tym bardziej wyróżnia się niesamowity zwrot akcji w wykonaniu TVN. Często słyszę: „Po co ty oglądasz to…” i tutaj pada jakieś brzydkie słowo. No właśnie miedzy innymi po to, żeby móc przekazać wieści z bunkra wroga, do którego nie zaglądam z przyjemnością, tylko z zawodowego obowiązku. Króciutko muszę przypomnieć, co się działo w didaskaliach, bo wbrew temu jak się nadal Tuska w mediach przedstawia, jego aktywność jest rozpoznawalna przez kilka godzin po wpisie na Twitterze i potem zostaje przykryta nowymi majtkami Dody albo romansem Wieniawy.



A było tak! Najpierw Tusk w swoim zwyczaju „zażartował” z przeszukania mieszkań i biura NIK Mariana Banasia. Nawiązał do słynnego „nie lekceważę tego, odniosę się w poniedziałek”. Ruszyła lawina domysłów i interpretacji, co bardziej zaangażowani dzwonili do PKP, czy przypadkiem nie chodzi o podróż „Pendolino”. Zapowiedź Tuska padała 19 lutego, na kilka dni przed jego publicznym występem. Do poniedziałku, gdy Tusk się pojawił w Białymstoku, wszyscy już o tym „dowcipie” zapomnieli, ale to jest dopiero wstęp do poniewierania „króla Europy”. Prosty mechanizm psychologiczny nazywany przekłuciem balonika, pokazał, że z promowaniem niesamowitych i przełomowych wydarzeń trzeba bardzo uważać. Wiadomo, gdy się zapowiada cuda na kiju, to oczekiwania połączone z wyobrażeniami sięgają najwyższych pułapów. Tymczasem Tusk w Białymstoku opowiedział kilka starych anegdot o złym PiS-ie i Kaczyńskim, co spotkało się z ogólnym ziewaniem po prawej stronie i wściekłością po lewej.

Nieprawdopodobne rzeczy!? Tak, ale tylko dla tych, którzy nie wiedzą co na „salonach” piszczy. Po wycofaniu się Tuska z wyborów prezydenckich „warszawka” jest więcej niż wściekła. Zainwestowali w trolla kilka lat, pompowali jego kandydaturę, zamawiali sondaże, a on nie dość, że ich wystawił, to jeszcze po drodze poparł Kosiniaka-Kamysza. Wściekłość otwartym tekstem wyraziła jedna z żon Lisa, a niemal otwartym Wielowieyska, Blumsztajn no i teraz Kolenda-Zaleska w materiale TVN. Nie w TVP u Kurskiego, ale w TVN można było usłyszeć, że Tusk posługuje się starą i radykalną retoryką, która dostarcza paliwa PiS i może zaszkodzić Kidawie-Błońskiej walczącej o poszerzenie elektoratu. Dalej poszedł zarzut, że sztab Kidawy-Błońskiej niekoniecznie jest zadowolony z takiej „pomocy”, natomiast sztab PiS serdecznie Tuskowi dziękuje.

Po drodze było jeszcze kilka smaczków, charakterystycznych dla TVN, czyli wybieranie takich cytatów, które w zestawianiu z faktami brzmią wyjątkowo śmiesznie. Tusk mówiący o odwadze i męskości Andrzeja Dudy, po tym jak zrezygnował ze startu w wyborach, wyglądał więcej niż żałośnie i dokładnie to miedzy wierszami pokazał TVN. Jednak najciekawsze jest coś innego. Podobnych materiałów nie puszcza się w TVN, bo Kolenda-Zaleska doznała olśnienia. Taki materiał musi mieć akceptację „góry”, co z kolei oznacza, że Tusk dostał jasny sygnał ostrzegawczy, mniej więcej takiej treści: „Dałeś ciała tchórzu, a teraz mobilizujesz wyborców PiS, schowaj się trollu i nie drażnij ludzi”. Innymi słowy TVN wyznaczył trollowi miejsce w szeregu i tym miejscem jest Twitter, gdzie Tusk robi za popłuczyny po „Soku z buraka”.

Jak to się mówi „dynamika zdarzeń” nie pozwala złapać oddechu i pewnie usłyszę standardowy zarzut po co się tym nikim kolejny raz zajmuję. Odpowiem spokojnie i rzeczowo. Jeszcze pół roku temu ten troll był „jedynym i pewnym” pogromcą Andrzeja Dudy, dziś TVN kazał mu się usunąć w cień, bo stanowi zagrożenie dla kampanii PO. Dedykuję tę krótką historię wzlotu i upadku wszystkim marudzącym, którzy na podstawie śmiesznych internetowych przesłanek opowiadają bzdury o przegranej Andrzeja Dudy. Przed Andrzejem Dudą uciekł Tusk, a Kidawę-Błońską PO wystawiła, dosłownie wystawiła! Takie mamy piękne polityczne czasy!

Matka Kurka

Kontrowersje.net