Pierwszym sukcesem na tym froncie jest to, że nie muszę umieszczać kasty w cudzysłowie, wystarczy napisać kasta i wszyscy wiedzą o jaką kastę chodzi. Nie bagatelizowałbym tego sukcesu, bo tak się wygrywa wojny psychologiczne, kto wprowadzi do powszechnego obiegu jakieś słowo lub frazę, ten wygrywa. Przykładów jest wiele, pierwsze z brzegu: „ośmiorniczki”, „Donald matole, twój rząd obalą kibole”, po drugiej stronie „Misiewicze”, „zadzwońcie do Banasia” i tak dalej. Proszę zwrócić uwagę, że we wszystkich przypadkach nie udało się „odwrócić narracji”, taka jest siła słów, które stają się słowami powtarzanymi przez ludzi. Kasta zdecydowanie do tej grupy należy i tak prawdę mówiąc o drugim członie „nadzwyczajna” często ludzie zapominają lub mylą z innym słowem „najwyższa” - pisze Matka Kurka na portalu kontrowersje.net

 

Dobrze, ale to są kwestie językowe, lekceważyć nie wolno, jednak samym gadaniem wszystkiego załatwić się nie da. Uważny obserwator albo pasjonat, a za takiego się uważam, będzie szczerze powątpiewał w porażkę kasty na wojnie psychologicznej. Tylko w ostatnich dwóch dniach mamy dwa przykłady na kontrofensywę, pierwszym jest list „organizacji od tolerancji i praworządności” oraz „autorytetów prawnych” skierowany do TSUE. W liście tym współcześni targowiczanie apelują o nałożenie na Polskę sankcji w postaci zabezpieczenia, jakie do czasu zmiany przepisów nie pozwalałoby na powoływanie nowych sędziów i działanie KRS wraz z nowymi izbami SN. Drugim przykładem jest pytanie zadane Sądowi Najwyższemu przez sędziów sądu apelacyjnego, co do prawidłowości wyboru sędziego pierwszej instancji, który wydał wyrok w sprawie rozwodowej.

Czy tak wygląda przegrywanie wojny psychologicznej przez kastę? Dokładnie tak! Obie akcje są więcej niż asekuracyjne i z góry skazane na porażkę. Gdy trwała prawdziwa ofensywa, sędziowie SN po odwołaniu ze stanowisk zabarykadowali się w swoich biurach. Wychodzili tylko na protesty uliczne, w między czasie wysyłali pytania prejudycjalne do TSUE i wydawali bezczelne wyroki zawieszające ustawy na podstawie Kodeksu postępowania cywilnego. Z kolei wszelkie „organizacje” i autorytety siedziały u Timmermansa i wspólnie pisali skargi do TSUE. Jak to wygląda dziś? Pozory, apel „autorytetów” nie ma żadnej mocy prawnej i na jego podstawie TSUE nie może wydać żadnego postanowienia. Do sądu trzeba złożyć wniosek nie apel, „autorytety” doskonale to wiedzą, ale wiedzą też, że TSUE w tej sprawie wydał już wyrok i innego nie będzie.

 

Jeśli chodzi o pytanie sądu apelacyjnego do Sądu Najwyższego, to mamy do czynienia z „nową jakością” i to znów bardzo wiele nam mówi. Wcześniej sądy zasypywały pytaniami TSUE, nie SN, teraz nieliczni przedstawiciele kasty okazują lojalność najwyższej kaście i wysyłają sygnały, że trzeba walczyć do końca. Pytania do SN w sprawie sędziego wydającego wyrok w sprawie rozwodowej, to czysta komedia i ludzie to widzą. Poza wszystkim wyrok nie będzie inny niż ten, który już słyszeliśmy w wydaniu SN, po stanowisku TSUE i nic po tym wyroku się nie zmieniło. Czysta gra pozorów, panika, nawet histeria i robienie czegokolwiek w ostatnim bastionie kasty. Oni tę wojnę przegrywają i to z trzech powodów. Po pierwsze ludzie mają po dziurki w nosie konfliktu w ramach korporacji i w dodatku gołym okiem widać, że dzieje się to kosztem stron postępowania, w najbardziej banalnych sprawach, jak rozwód.

 

Po drugie coraz mniej wojowników, coraz więcej pogodzonych z losem. W całej Polsce w ostatnim proteście brało udział około 4 tysiące osób, podczas gdy sama Iustitia ma tyle członków w swoich szeregach. Po trzecie robią swoje postępowania dyscyplinarne i konsekwentne dążenie do wymiany kadr na najwyższych szczeblach, jak to miało miejsce przy powołaniu Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Pojawił się syndrom TK i powtarza się w niemal tej samej formie i treści. Najpierw ostra walka potem jeden Rzepiński z garstką kolegów wydaje ostatnie podrygi, wreszcie kasta ogłasza, że nie ma już TK. Identycznie będzie z SN, o ile PiS się nie wystraszy i nie zejdzie z kursu na froncie wojny psychologicznej.

 

Matka Kurka/kontrowersje.net