Portal Fronda.pl: W rozmowie z TVN24 stwierdził Pan, że homoseksualiści żyją krócej do heteroseksualistów średnio o 20 lat. Wywołało to niemałą burzę pośród lewicowych komentatorów, którzy już zarzucają Panu brak wiedzy i ignorancję. A Pan zapewne odwoływał się do jakichś badań.

Mateusz Dzieduszycki: Owszem. Badaniem, na które się powołuję, był raport International Institute of Epidemiology, w którym zauważono prawidłowość, w ramach której homoseksualiści żyją krócej niż heteroseksualiści. Takich badań nie ma niestety zbyt wiele, bo ciężko jest je prowadzić, mając nałożoną barierę politycznej poprawności. Jeszcze zanim zrobi się takie badania, a już jak się opublikuje ich wyniki, naukowiec jest atakowany tak, jak ja za swoją wypowiedź w TVN24. Nie ma tu merytorycznej debaty, ale ideologiczna wojna ze strony gejowskiego lobby. Chciałbym też zwrócić uwagę na potoczną obserwację, która potwierdza te wyniki w naszym życiu. Trudno oczekiwać, by osoba, która ma tysiąc partnerów seksualnych w ciągu życia (a do dotyczy prawie 1/3 gejowskiej populacji; co więcej – 75 proc. ma ok. 100 partnerów seksualnych), żyła długo i w całkowitym zdrowiu. Nie znam wielu homoseksualistów, ale ci, których spotkałem, to nie były osoby w jakimś podeszłym wieku.

Pański rozmówca w TVN24, red. Knapik oponował jednak, że ta zależność wcale nie wynika z homoseksualizmu, ale ze stylu życia. Mogą być homoseksualiści, którzy dochowują sobie wierności...

Oczywiście, że to zależy od stylu życia. Jednak dane, które przytoczyłem, de facto świadczą o tym, że styl życia prowadzony przez osoby homoseksualne wygląda właśnie tak – jest mocno niezdrowy. Nie każdy palacz zachoruje na raka (oby było ich jak najmniej), ale niewątpliwie palenie zwiększa ryzyko. Ktoś kto, mimo że odczuwa pociąg seksualny do osób tej samej płci, stara się żyć w czystości, zachować wstrzemięźliwość, przedłuża sobie życia. Tu chodzi o jednak o zachowania seksualne, a nie odczuwanie takich czy innych skłonności.

A Pańskim zdaniem, homoseksualizm da się wyleczyć? Kiedy jedna strona mówi, że to choroba, którą można skutecznie leczyć za pomocą specjalnych terapii, druga się oburza, nazywając takie twierdzenia ciemnogrodem.

Byłbym ostrożny ze słowem „choroba”. Osobiście, nie sądzę, aby homoseksualizm był chorobą. Uważam, że raczej jest pewnym problemem, z którym człowiek się mierzy. Jest także pewną skłonnością, którą na skutek różnych czynników może odczuwać człowiek. Nikomu nie dało się udowodnić, że te czynniki są genetyczne, naturalne. Jest natomiast wiele badań, które dowodzą, że osoby odczuwające pociąg do tej samej płci, przeżywały wcześniej jakieś traumatyczne wydarzenia, same były ofiarą przemocy seksualnej. To nie do końca oznacza chorobę. Raczej problem, z którym trzeba się zmierzyć, ale do tego konieczne jest nazwanie go po imieniu, sięgnięcie do jego źródeł i próba zmierzenia się z nim z pomocą terapeutów. Rozwiązaniem nie jest chowanie głowy w piasek i udawanie, że nic się nie stało. Tu jest dokładnie tak, jak z każdą inną traumą.

W czwartek po raz kolejny zapłonęła tęcza. To zwykły wandalizm czy też symbol niechęci wobec tego, z czym kojarzy się ta instalacja?

Jestem przeciwnikiem wyrażania swojego protestu w formie niszczenia czegoś czy palenia. Myślę, że są lepsze metody, by się z tym uporać. Nie dziwię się jednak emocjom, które towarzyszą tęczy na pl. Zbawiciela. Nastąpił pewien akt nieproporcjonalnej reakcji – nie musimy odpowiadać przemocą fizyczną na przemoc symboliczną. To przekroczenie granic obrony koniecznej. Nie pochwalam aktu podpalenia tęczy, ale rozumiem jego źródła. I całkowicie podzielam niezadowolenie z powodu istnienia tęczy na pl. Zbawiciela.

Ratusz jednak po raz kolejny odbuduje instalację. To pieniądze wyrzucane w błoto?

Kompletnym bezsensem jest zamontowanie tęczy na pl. Zbawiciela. I tak samo bezsensowne jest jej restaurowanie. Ona szpeci miasto i jest symbolem całkowicie obcym dla poczucia publicznej przyzwoitości. Uczyniono z niej sztandar walki o promocję homoseksualizmu. Trudno się dziwić, że ludzie mają dość tęczy w tym miejscu.

Rozm. Marta Brzezińska-Waleszczyk