Bractwo Muzułmańskie już wzywa do „powstania przeciw wojskowej dyktaturze”. A wszystko to oznacza, że Egipt znajduje się na progu wojny domowej. Wielu ekspertów jest przekonanych, że najnowsze wydarzenia to dla Bractwa Muzułmańskiego, najpotężniejszej organizacji na Bliskim Wschodzie, „być albo nie być”, nie tylko w Egipcie, ale w całym regionie. Na wezwanie Bractwa tysiące ludzi wyszły wczoraj na ulice. W Gizie jego zwolennicy szturmowali budynki rządowe, a w środkowym Egipcie palili koptyjskie kościoły i szkoły.

– Już nie chodzi o to, że armia dokonała zamachu stanu i pozbawiła władzy prezydenta Mursiego ani o masakrę w Kairze, ale o to, czy zaakceptujemy nową wojskową tyranię czy nie – grzmiał wczoraj rzecznik Bractwa Gehad el-Haddad.

Dla nas, chrześcijan w Polsce, najważniejsze, musi być dobro tamtejszych chrześcijan. Na razie masowo opuszczają oni Egipt. W ciągu minionego roku z tego kraju wyjechało już ponad sto tysięcy chrześcijan. I dlatego otoczmy modlitwą Koptów, ale też chrześcijan innych wyznań, którzy są ofiarami brutalnych starć armii, która dokonała zamachu stanu i prezydenta z Bractwa Muzułmańskiego.

TPT/Rp.pl/Christianpost.com