Emmanuel Macron usiłuje pouczać Polskę i zarzucać, że polski rząd przeciwny jest dbaniu o dobro środowiska, w którym żyjemy. Jak się jednak okazuje, zatroskany o ilość emisji CO2 Macron jest prezydentem państwa, przez którego upór generowane są dodatkowo tysiące ton tego związku.

Nie wszyscy zdają sobie bowiem sprawę z faktu, że sesja plenarna Parlamentu Europejskiego, która raz w miesiącu odbywa się we francuskim Strasburgu, ma miejsce w związku z uporem francuskich władz. Efekt? Na europarlament wydawać trzeba dodatkowo 200 mln euro rocznie. W związku z koniecznymi przeprowadzkami, transport generuje dodatkowe tysiące ton dwutlenku węgla.

Według oficjalnych wyliczeń, roczne utrzymanie PE to koszt w wysokości 1,756 mld euro (w 2014 roku). Gdyby jednak siedziba europarlamentu znajdowała się w jednym mieście, koszta można byłoby zmniejszyć do ok. 200 mln euro!

W związku z faktem, że raz w miesiącu eurodeputowani oraz ich obsługa, dokumentacja czy zaplecze techniczne muszą podróżować 450 km do Strasburga na jedną sesję plenarną, dodatkowo do atmosfery emitowanych jest ok. 20 tys. ton CO2.

Może jednak czas, aby Macron przed atakowaniem m.in. Polski spojrzał na własne podwórko?

dam/niewygodne.info.pl,Fronda.pl