Szef MON mówił, że "rezultaty, które osiągnęliśmy na szczycie NATO, wcale nie musiały mieć miejsca. Mogła zwyciężyć inna linia polityczna". 

Macierewicz powiedział, że osobiście nie przypisuje złych intencji obecnemu szefowi MSZ Niemiec ani poprzedniej ekipie politycznej w Polsce,  jednak według niego poprzednia linia polityki doprowadziłaby Polskę i Europę do bezradności, otwarcia na presję rosyjską, sojuszu rosyjsko-niemieckiego i dalszego eliminowania Amerykanów z Europy. - Udało nam się osiągnąć wśród wszystkich członków NATO zrozumienie w sprawie zagrożenia ze Wschodu, ze strony Rosji". 

Szef MON podkreślił, że wzmocnienie wschodniej flanki to nie tylko kwestia batalionów i brygady ciężkiej USA, ale w Polsce i w innych krajach budowane są składy magazynowe, w których ma być gromadzone wyposażenie dla ew. dodatkowych sił NATO.

Minister obrony ocenił również, że cała poprzednia polityka oparta była o przekonanie, że w Europie nie będzie wojny, a Rosja jest państwem przyjaznym i że należy popierać linię (nazwaną przez niego "steinmeierowską"), zgodnie z którą sojusz z Rosją uważany jest za fundament pokoju w Europie. Szef MON zaznaczył, że ta linia nie wydaje się właściwa, ze względu na agresywną postawę Rosji. Zaznaczył, że Polskę przez cały czas popierało z kolei ministerstwo obrony Republiki Federalnej Niemiec.

Gość Trójki przypomniał, że pierwsi żołnierze NATO mają pojawić się w Polsce już na początku przyszłego roku. Zaznaczył, że nasz kraj jest dobrze przygotowany na nich przyjęcie, w innych krajach być może nastąpi to nieco później. 

kol/Radio Trójka