Na początku muszę zrobić pewne zastrzeżenie – ani programu PiS, ani programu Polski Razem nie czytałem wnikliwie. To wbrew pozorom ważna uwaga, bo bardzo szybko pojawiała się tendencja, zwłaszcza w przypadku programu PiS, do wulgaryzowania jego zawartości. Wszystko zostało sprowadzone do paru haseł, walki z wiatrakami, likwidacji NFZ, etc. Przekaz dnia polityków PO jest taki, że ten plan to gruszki na wierzbie, bo nie ma jak go sfinansować. Ten program ma jednak 168 stron, zawiera bardzo dużo szczegółowych rozwiązań dotyczących każdej dziedziny, którą się zajmuje i wydaje mi się, że zasługuje na poważniejsze potraktowanie. Dlatego zastrzegłem, że znam go jedynie ze streszczeń i nie chcę się wypowiadać na jego temat w sposób kategoryczny.

Z całą pewnością można natomiast powiedzieć, że program PiS jest przede wszystkim socjalny, chociaż duża jego część (wstępna) jest poświęcona nie tylko diagnozie stanu państwa, ale także ogólnym zaleceniom na temat tego, jak państwo powinno funkcjonować. Wydaje mi się, że ten ogólny wstęp jest w duże mierze autorstwa samego Jarosława Kaczyńskiego. Główna część, dotycząca konkretnych zaleceń w poszczególnych dziedzinach ma charakter socjal-demokratyczny, mówiąc łagodniej lub socjalistyczny, ujmując rzecz ostrzej. Filozofia, która stoi za tym programem jest taka, że musimy rozruszać polskie państwo, jednak nie poprzez danie większej swobody obywatelom. To samo państwo ma stać się motorem, który da obywatelom impuls do działania.

Skrajnie odmienna jest filozofia „Polski Razem”. To filozofia liberalna, która – przyznam to otwarcie – jest mi znacznie bliższa. Tutaj daje się ludziom wolność, by sami pokazali, co potrafią z nią zrobić. Wolność oczywiście w sensie gospodarczym, a także wolność od pewnej opresji państwa.

Tym, co rzuca mi się w oczy w programie PiS, jest szczególny sposób myślenia, który w mojej ocenie jest nie tylko wadliwy, ale i niepokojący. W pewnych aspektach widać, że państwo nie daje sobie rady, a sposobem PiS na to, żeby to zmienić, jest wprowadzenie wycinkowych rozwiązań, które mają dać większą swobodę. Podkreślam – wycinkowych, czyli na przykład chcemy większych inwestycji w rozwój i innowacje, więc dajemy specjalne ulgi tym, którzy inwestują w rozwój i innowacje. To myślenie wadliwe, bo rozpoznaje prawidłowo problem, czyli za małą swobodę i zbyt wielkie obciążenia, ale proponuje złe rozwiązania, to znaczy próbuje wycinkowo likwidować lub zmniejszać tylko te obciążenia. Logicznym jest, że jeżeli dochodzimy do wniosku, że obciążeń jest zbyt wiele i one na przykład nie pozwalają przedsiębiorcom inwestować, zniechęcają ich, to powinniśmy je zmniejszyć wobec wszystkich, a nie zmniejszać je tylko tym, którzy takie działanie zadeklarują. Tu zresztą od razu pojawia się problem, jak będziemy to oceniać. Kto będzie osądzał, czy dana inwestycja jest wystarczająca, czy rzeczywiście jest innowacyjna? Tu pojawia się niebezpieczeństwo rozrostu całej gałęzi biurokracji, która będzie się zajmować ocenianiem tego, co nie jest specjalnie zdrowe. Te propozycje budzą moje największe wątpliwości.

Są też postulaty wprost populistyczne, takie jak trzecia stawka podatku dochodowego. To absolutnie czysty populizm, uderzający wyłącznie w klasę średnią, która się bardziej „dorobiła”. To rozwiązanie oczywiście nie uderzy w ludzi naprawdę bogatych, ponieważ w każdym kraju są oni w stanie zapewnić sobie takie instrumenty prawne, żeby nie płacić podatków albo płacić je dużo mniejsze.

Kolejna rzecz, oskładkowanie umów cywilno-prawnych, jest kompletnie absurdalnym pomysłem, który PiS powtarza za PO, albo Platforma za PiS, wszystko jedno. Chora licytacja. Kolejną niekonsekwencją, którą dostrzegam jest plan PiS, aby skłonić przedsiębiorstwa, w tym państwowe, do inwestowania, czyli wykorzystywać pieniądze, które „leżą na ich kontach”. Zwracam uwagę, że dokładnie to samo w tej chwili chce zrobić Platforma Obywatelska z Lasami Państwowymi, czemu PiS mocno się sprzeciwia. A to jest dokładnie to samo. Przedsiębiorstwo państwowe ma duże zapasy gotówki, a PO postanowiła je z niego wyjąć. Pomijam kwestię, czy to jest zasadne, czy nie. Wskazuję na rażącą niekonsekwencję tej postawy.

Muszę na koniec podkreślić, że mocno zgadzam się z postulatami czy ocenami światopoglądowymi, które znalazły się w programie PiS (np. bardzo podoba mi się postulat rezygnacji z gimnazjów). Tym, co jednak nie podoba mi się na poziomie filozofii państwa, jest przyznawanie temu państwu zbyt dużej roli. PiS nie jest partią wolnościową, to nie jest partia zaufania do obywateli. I tu jest problem.

Pojawia się pytanie, na ile realny jest program Jarosława Gowina. Owszem, w programie PiS jest mowa o bilionie złotych, ale są wskazane źródła, skąd te pieniądze mają pochodzić. Inna sprawa to weryfikacja tych źródeł, czy rzeczywiście jest to do zrobienia, w jakim czasie, na jakich zasadach można te pieniądze pozyskać, etc.

Program Jarosława Gowina to klasyczny program liberalny, z którym w większości się zgadzam. Polka Razem opiera się na obniżaniu obciążeń i daniu ludziom swobody, oni będą wiedzieli, co z tym zrobić. To moim zdaniem słuszne założenie. Problem jest jeden – w obecnej sytuacji, tego typu program nie znajduje zbyt wielu zwolenników w Polsce.

Konkludując, cały czas mam nadzieję, że Jarosław Gowin wyrasta na potencjalnego koalicjanta PiS. Wydaje mi się, że tego typu połączenie, gdzie wygrywającą partię o charakterze zdecydowanie etatystycznym hamuje w jej działaniach partia liberalna, byłoby najszczęśliwsze dla Polski. Obie te partie, jeśli chodzi o kwestie światopoglądowe, są dosyć zgodne. Mocno rozchodzą się natomiast jeśli chodzi o kwestie społeczne, ale nie takie sojusze już widzieliśmy. Oczywiście, zupełnie oddzielną sprawą jest to, czy wynik wyborów taką koalicję umożliwi, czy ona w ogóle będzie mogła zostać zrealizowana...

Łukasz Warzecha

not. MBW

Czytaj także:

 

Nowy program PiS. Jest...ciekawy!

Gowin to polski Reagan i polska Thatcher w jednym!