Prof. Ewa Budzyńska w geście protestu postanowiła odejść z uczelni Uniwersytetu Śląskiego. Powodem jest ideologiczna nagonka, której stała się celem po tym, jak w trakcie zajęć ze studentami przytoczyła klasyczną definicję rodziny, zaś dziecko w fazie prenatalnej odważyła się nazwać dzieckiem. Reakcję w sprawie zapowiedział wicepremier, minister nauki i szkolnictw wyższego Jarosław Gowin.

W sprawie Pani Prof. Ewy Budzyńskiej jestem od samego początku w kontakcie z władzami Uniwersytetu Śląskiego. Na początku tygodnia przedstawię projekt ustawy chroniącej wolność słowa i badań na polskich uczelniach”

- poinformował Gowin na twitterze.

Jak dodał:

Nie pozwolimy środowiskom skrajnie zideologizowanym na cenzurę”.

W obronie socjolog stanęła także Agencja Katolicka, która to napisała list do wicepremiera, wyrażając zaniepokojenie w związku ze wszczęciem przeciwko prof. Budzyńskiej postępowania dyscyplinarnego oraz żądaniem dla niej kary nagany.

Wszystko przez to, że profesor miała odwagę mówić prawdę. Mówiła między innymi o „dziecku w łonie matki”, o rodzinie zaś powiedziała, że ta składa się z „męża, żony, ojca, matki, dzieci, krewnych i powinowatych”.

Po zajęciach studenci napisali skargę do władz uczelni – informował wczoraj portal polsatnews.pl. Profesor zarzucano poglądy homofobiczne, dyskryminację wyznaniową czy wypowiedzi krytyczne wobec wyborów życiowych kobiet, między innymi w kwestii aborcji. 8 stycznia skargę przekazano prof. Budzyńskiej, zaś uniwersytecki rzecznik dyscyplinarny prof. Wojciech Popiołek sprawę skierował do komisji dyscyplinarnej o ukaranie jej naganą.

dam/PAP,twitter