W artykule opublikowanym w ostatnim numerze "Wprost" profesor Lew-Starowicz mówi: "Seksoholizm nie istnieje w żadnych oficjalnych klasyfikacjach chorób. To raczej moda obyczajowa, która bywa dobrą wymówką dla różnego rodzaju zachowań, które kiedyś nazywano po prostu niemoralnym prowadzeniem się. Lepiej jest powiedzieć, że jest się chorym, aniżeli przyznać, że słabym i złym człowiekiem”

Podobną opinię na łamach "Wprost" wygłosił psycholog, seksuolog i terapeuta kliniczny Akardiusz Bilejczuk: „Takie zachowania jak masturbacja, seks weekendowy, korzystanie z usług prostytutek, czy zaglądanie na strony pornograficzne mieszczą się w normie społecznych zachowań. Innymi słowy, nie każdy facet zdradzający żonę jest od razu uzależniony od seksu”.

"Wprost prztacza także opinie człowieka, który na demoralizacji zarobił krocie, chodzi o Hugh Hefnera, założyciela „Playboya": „Najczęściej to zwykła wymówka. Jedynie pusty i wygodny frazes. Seks nie jest jak narkotyk czy alkohol. Nie ma takiego samego wpływu fizycznego na człowieka jak środki odurzające. Większość ludzi, którzy zdradzają, robią to, bo myślą, że nigdy nie zostaną złapani”.

ToR/Wprost.pl