Ktoś pyta cię o świętość, a ty doświadczasz dna własnej niemocy? Twoje doświadczenie może zamienić się w zryw ku łasce Boga! Właśnie wtedy, gdy nie możesz już nic więcej począć, kiedy potykasz się o własne wyobrażenia, kiedy wszystko dzieje się na przekór tobie, wtedy właśnie Bóg pragnie cię dotknąć, wskazując, iż wszystko jest łaską.

Nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych, lecz grzeszników – zapewnia nas Chrystus. Doświadczenie upadku grzechu jest więc szansą, by odkryć Boga w najgłębszym z Jego boskich przymiotów – w Jego niezgłębionym miłosierdziu.  

Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego”. Tak wołał Mojżesz do ludu. (Pwt  30, 15 -20)

Wybór zdaje się oczywisty: albo życie i szczęście, albo śmierć i przekleństwo. A jednak – dla wielu ludzi, jedyną odpowiedzią na pytanie o świętość pozostaje wstydliwe milczenie, które w istocie jest złudzeniem, jakoby była jakaś trzecia droga. Nie życie, nie śmierć – więc co wybierasz, człowieku?

Co powstrzymuje duszę  przed podążaniem  drogą życia - drogą miłości Boga i przylgnięcia do Niego?

Jakże to może być, by dusza tak niedoskonała jak moja, pragnęła posiąść pełnię miłości ? – pytała św. Teresa z Lisieux.  I nie pozostawiła nas bez odpowiedzi.  Upadasz wędrując po stromych stopniach doskonałości? – zgódź się być małym dzieckiem, zaufaj Bożemu miłosierdziu! Bóg  zwyciężony twymi daremnymi wysiłkami, zejdzie sam, weźmie cię w ramiona i uniesie na zawsze do swego Królestwa.

Zawsze pragnęłam być świętą, ale cóż! kiedy porównuję się ze świętymi, stwierdzam nieustannie, że między nami jest ta sama różnica, jak między niebotyczną górą, a zagubionym ziarenkiem piasku, deptanym stopami przechodniów. Lecz zamiast zniechęcać się, mówię sobie: ,,Dobry Bóg nie dawałby mi pragnień nierealnych, więc pomimo że jestem tak małą, mogę dążyć do świętości. Niepodobna mi stać się wielką, powinnam więc znosić się taką, jaką jestem, ze wszystkimi swymi niedoskonałościami; chcę jednak znaleźć sposób dostania się do Nieba, jakąś małą drogę, bardzo prostą i bardzo krótką, małą drogę zupełnie nową. Żyjemy w wieku wynalazków, nie ma już potrzeby wchodzić na górę po stopniach schodów; u ludzi bogatych z powodzeniem zastępuje je winda. Otóż i ja chciałabym znaleźć taką windę, która by mnie uniosła aż do Jezusa, bo jestem zbyt mała, by wstępować po stromych stopniach doskonałości.  

Malutkie dziecko, które zaczyna wstawać o własnych siłach, ale jeszcze nie umie chodzić (…) chcąc wyjść na piętro do mamy, podnosi nóżkę, by wejść na pierwszy stopień. Daremny trud! upada za każdym razem, nie może zrobić ani kroku. Zgódź się być małym dzieckiem; pełniąc wszystkie cnoty, ty podnoś tylko stale nóżkę, aby wejść na pierwszy stopień świętości. Nie uda ci się wejść nawet na niego, ale Bóg wymaga od ciebie tylko jedynie dobrej woli. Wkrótce zwyciężony twymi daremnymi wysiłkami, zejdzie sam, weźmie cię w ramiona i uniesie na zawsze do swego Królestwa.

Właściwością miłości jest zniżanie się.

Zrozumiałam, że miłość Naszego Pana objawia się zarówno w duszy najprostszej, która w niczym nie stawia oporu Jego łasce, jak i w najbardziej wzniosłej; ponieważ zaś właściwością miłości jest zniżanie się, więc gdyby wszystkie dusze były podobne do dusz świętych doktorów, oświecających Kościół blaskiem swej nauki, wówczas mogłoby się wydawać, że dobry Bóg, zstępując do nich, nie schodzi dość nisko.

On jednak stworzył dziecko, które nic nie wie i potrafi tylko słabo kwilić;

On stworzył biednego dzikiego człowieka, kierującego się wyłącznie prawem natury, i do ich serc raczy się zniżać; to są właśnie owe polne kwiaty, których prostota zachwyca Go...

Zniżając się tak dalece, dobry Bóg okazuje swą nieskończoną wielkość. Jak słońce oświeca równocześnie cedry i każdy mały kwiatek, jak gdyby ten był jedynym na ziemi, tak Pan Nasz troszczy się o każdą duszę z osobna, jakby nie miała podobnych sobie i jak w przyrodzie następstwo pór roku sprawia, że w oznaczonym dniu może zakwitnąć najdrobniejsza stokrotka, podobnie wszystko zgodne jest z dobrem każdej duszy.

Miłość dała mi klucz do mego powołania. (…) Pod wieczór tego życia pojawię się przed Tobą z pustymi rękami, gdyż proszę Ciebie Panie, abyś nie liczył moich uczynków. Wszystkie nasze sprawiedliwości mają skazy w Twoich oczach. Chcę więc przyodziać się Twoją własną sprawiedliwością i otrzymać od Twojej miłości wieczne posiadanie Ciebie samego.*

Drzwiami, które prowadzą do Boga jest pokora

Jezus nie ustawił przed nami drabiny doskonałości, po której człowiek szczebel po szczeblu ma się wspinać, aby na szczycie dosięgnąć Boga, lecz wskazał nam drogę, na której doświadczamy głębokich upokorzeń. (…) Jeśli jednak zechcecie podążać drogą pokory, a musicie tego naprawdę chcieć, nie wolno wam lękać się zanurzyć w głębiny własnego ubóstwa.

Droga do Boga wiedzie raczej poprzez bezdroża i manowce, poprzez niepowodzenia i rozczarowania sobą. To nie moje cnoty otwierają mnie na Boga, lecz moje słabości, moja niemoc, a nawet moje grzechy.

Nie jestem w stanie ręczyć sam za siebie. Nie ręczę, iż nie będę grzeszył. Jestem całkowicie uzależniony od Boga. Cnoty mogą skłaniać mnie do tego, bym starał przybliżyć się do Boga  o własnych siłach. Jednak ten, kto chce Kroczyc do Boga drogą cnót, będzie musiał przebijać głową mur. Nie odnajdzie drzwi, które prowadzą do Boga, ponieważ tymi drzwiami jest pokora i przyznanie się do własnej niemożności stania się świętym.

Doświadczenie dna własnej niemocy, które zamienia się w zryw ku łasce Boga.(…) W chwili w której wyczerpały się wszelkie moje możliwości, zaczynam zdawać się całkowicie na Boga. Kapitulując przed Nim, przyznając się że o własnych siłach nie jestem w stanie wyjść z tego trzęsawiska, w które wpadłem, iż nie jestem w stanie o własnych siłach stać się lepszym, mam szansę nawiązania osobistego kontaktu z Nim. Wtedy zacznę przeczuwać, kim On jest i co oznacza Jego łaska.

Nie jesteśmy w stanie ręczyć  za siebie. Nie jesteśmy w stanie postępować tak, jak tego pragniemy. Ale właśnie wtedy, gdy nie możemy już nic więcej począć, kiedy potykamy się o własne wyobrażenia, kiedy wszystko dzieje się na przekór nam, wtedy właśnie Bóg pragnie nas dotknąć, wskazując nam, iż wszystko jest łaską. **

Święty uśmiechnięty

Dopiero wtedy, gdy starając się żyć zgodnie z wolą Boga, przyznamy się do tego, że nigdy nie zdołamy się zmienić, przybliżymy się do istoty wiary, do zrozumienia tego, iż powinniśmy  całym sobą rzucić się w ramiona Boga, powierzyć Mu siebie.  

Duchowość, która kieruje się uczuciem pokory, nie doprowadzi nas wcale do postawy człowieka przesadnie się poniżającego i przepraszającego za to, że w ogóle przyszedł na świat. Pokora doprowadzi nas raczej do wewnętrznej szczerości, do uczucia spokoju i do poczucia humoru.

Dzięki poczuci humoru odnajdujemy odpowiednią miarę i uwalniamy się od wszelkiego patosu, którym się tak chętnie nadymamy. **

Monika Grzesik

Teksty wyróżnione kursywą stanowią wybór cytatów z:

*św. Teresa od Dzieciątka Jezus „Dzieje Duszy”

**Anselm Grün OSB „O duchowości inaczej” wyd. WAM Kraków 2000