Eryk Łażewski, Fronda.pl: W ostatnią sobotę ulicami Białegostoku przeszedł I Marsz Równości. Jego uczestnicy wznosili hasła „Wolność, Równość, Tolerancja”. Czy można to wydarzenie traktować jako kolejną „bitwę o Polskę” w kulturowej wojnie, która obecnie trwa w naszej Ojczyźnie?

Ks. Stanisław Małkowski, legendarny duszpasterz opozycji antykomunistycznej, znany działacz niepodległościowy: Tak, można tak traktować. Przy czym same hasła wprowadzają w błąd, wprowadzają myślowe zamieszanie: „równość” jest dla nich nierównością, promocją zła, które nie jest równe wobec dobra; nie ma tolerancji, która jednakowo traktuje zło i dobro. Ci, którzy są zwolennikami zła są mianowicie przeciwnikami dobra, zresztą tego nie kryją.

Jak już ksiądz zaczął komentować zacytowane przez mnie hasła, to przypomnę jeszcze, że była tam jeszcze mowa o „Wolności”.

Wolność spełnia się w prawdzie i wierności życiu. Natomiast wolność rozumiana jako samowola, jest zniewoleniem, samozniewoleniem. Takie hasła są kłamliwe, bezbożne, nieludzkie, okrutne, wprowadzają zamieszanie w umysły tych, którzy nie umieją [myśleć], nie znają podstawowych rozróżnień.

No właśnie! A wracając do Marszu, dodam, że jego uczestnicy to taka agresywna mniejszość, która chce narzucić swoje poglądy większości społeczeństwa.

Jeżeli ta mniejszość narzuca swoje poglądy na przykład małym dzieciom (edukowanym w imię ideologii homoseksualnej, ideologii równościowej), to jest to mniejszość dla mnie szkodliwa, która aspiruje do tego, żeby być większością. Zresztą, komuniści na początku swej działalności też byli mniejszością, a potem potrafili tak pozyskać, albo otumanić większość, że sprawowali swe niszczycielskie rządy przez dziesiątki lat.

A czy można powiedzieć, że w jakimś sensie zwolennicy LGBT to kontynuatorzy dawnych komunistów, w pewnym sensie współcześni komuniści?

Tak, owszem. W sensie taktyki. Natomiast ich założenia są jeszcze groźniejsze [niż komunistów], są jakby głębiej ingerujące w naturę człowieka.

Chodziło mi też o to, że w ideologii komunistycznej była mowa o pewnej uciśnionej grupie, czyli o proletariacie, robotnikach. A według ideologii LGBT uciśnione są mniejszości seksualne.

No tak, tak (śmiech). Ci robotnicy rzeczywiście niekiedy byli uciśnieni, a więc troszeczkę prawdy może się tam kryło (w ideologii i taktyce komunistycznej). Natomiast, jeżeli uciśnienie jest ze strony Pana Boga, Prawa Bożego i Prawdy, no to jest (śmiech) pomylenie z poplątaniem. Jest to diabelstwo, jest to satanizm.

A jeszcze wracając do samego Marszu, to w nim brało udział najwyżej ponad tysiąc osób. I to z całego kraju, nie tylko z Białegostoku. A sprzeciwiało się mu wiele środowisk. Nie tylko katolickich. Były to w sumie tysiące osób, które modliły się, pokojowo protestowały. I to w prawie pięćdziesięciu pikietach sprzeciwiających się Marszowi Równości.

Ale ich [popierających ideologię LGBT] siłą jest hałas, bezczelność, tupet. I być może osiągają pewne cele. Jeżeli za ich sprawą ideologia genderowa wchodzi do przedszkoli i szkół, no to liczą na przyszłe pokolenia, które uda im się przerobić na własną modłę.

Podobno teraz młodzi Polacy są w większości konserwatywni!

Bogu dzięki! Oby tacy byli! Ale jacy będą najmłodsi Polacy? Teraz najmłodsi, z czasem młodzi, a potem i dorośli.

Kontynuując sprawę Marszu. Doszło na nim do pewnych, dosyć drastycznych aktów ze strony kibiców. Czy wyeksponowanie tego przez polityków opozycji i media, nie jest po prostu pewnego rodzaju nieuczciwa manipulacją?

Chodzi o tych, którzy się sprzeciwiają temu Marszowi, o ile rozumiem. Tak?

Tak, oczywiście!

No i słusznie!

Dodam, że chodziło mi o to, że na przykład rzucano czymś w maszerujących. W każdym razie – podkreślam – te zachowania kibiców były dość drastyczne.

Daleko bardziej drastyczne są zachowania uczestników tego Marszu, organizatorów. Daleko bardziej drastyczne…

Następnie: takie marsze powinny być zakazane w „państwie prawa”. Ustępliwość i tchórzliwość obecnej władzy w imię tak zwanej „demokracji”, która jest rozumiana jako wszechtolerancja (może nawet bardziej dla zła, jak dla dobra), jest błędem.

I właśnie, jeżeli chodzi o tą naszą władzę, to pojawia się kolejne pytanie: czy Zjednoczona Prawica nie zlęknie się obwiniania za źle oceniane w mediach zachowania kibiców w Białymstoku, i wreszcie stanowczo sprzeciwi się próbom wprowadzania przez samorządy edukacji seksualnej w wersji LGBT, czy się odważy na taki sprzeciw?

Powinna się sprzeciwić, jeżeli aspiruje do godziwości sprawowania swojej władzy. Jest to władza częściowo niegodziwa, jeżeli nie sprzeciwia się złu, i to w wymiarze publicznym, które to zło zagraża u podstaw porządkowi i ładowi społecznemu.

Zwłaszcza, że wydaje się, iż nasza obecna władza przynajmniej częściowo przyjmuje założenia rewolucji moralnej, na przykład wciąż toleruje śluby cywilne i inne rzeczy, które przyniosła już Rewolucja Francuska.

No właśnie.

I tu chciałbym wrócić do zacytowanych już haseł. Mam nadzieję, że ksiądz je pamięta: „Wolność, Równość, Tolerancja”. Wygląda to na przeróbkę haseł Rewolucji Francuskiej: „Wolność, Równość i Braterstwo”.

To są hasła zakłamane do cna.

A czy nie można powiedzieć, że prezentujący wspomniane hasła kontynuują linię Rewolucji Francuskiej, która zaczęła niszczenie moralności od ślubów i rozwodów cywilnych, a konsekwencje są takie jakie są?

Tak jest! Uważam, że skutki Rewolucji Francuskiej trwają do dzisiaj. Nie w postaci masowego mordowania ludzi dorosłych, ale w postaci duchowego i moralnego niszczenia dzieci, młodzieży. I w postaci mordowania dzieci poczętych - na mniejszą lub większą skalę. A dalej, idzie w ślad za tym eutanazja…

No i teraz można już decydować o wszystkim: o życiu, śmierci; o płci; o wszystkim.

Demokratycznie, tak! W ramach demokracji oczywiście: jeżeli przegłosuje się jakieś tam fałszywe ustawy niezgodne z prawem naturalnym, no to one będą obowiązywały.

A chciałbym jeszcze zapytać, co ksiądz sądzi o nalepkach, które „Gazeta Polska” chce dołączyć do swego najnowszego numeru. Nalepkach o treści: „Strefa wolna od ideologii LGBT”.

Chodzi o to, że „Gazeta Polska” jest wolna od LGBT?

Nie tylko. Chodzi też o to, aby czytelnicy naklejali je na samochody, w mieszkaniach, różnych miejscach. Żeby sprzeciwili się temu LGBT. Pokazali, że go nie tolerują.

Zwolennicy LGBT w imię wolności tą swoją fałszywą ideologię głoszą i introdukują (wprowadzają). Tak więc tu trzeba określić, co się rozumie przez słowo „wolność”.

Dodam, że jest duży hałas o te nalepki. Niektórzy porównują je z okupacyjnymi tabliczkami z napisem „Tylko dla Niemców”. Wtedy bowiem byli wykluczeni Polacy, a teraz mają być wykluczeni ci z LGBT.

W jakim sensie wykluczeni? No, w tym sensie, że nie powinni swojej ideologii propagować, a jeżeli to czynią, powinni się spotkać z jakimiś działaniami społecznymi i państwowymi przeciwko szerzeniu ideologii z gruntu fałszywej. Właśnie podobnej, a nawet gorszej od nazizmu, od hitleryzmu.

Te nalepki, to właśnie takie trochę działania społeczne, oddolne.

Tak! Tak jest.

Jeżeli władze nie robią tego, co do nich należy, to społeczeństwo próbuje się jakoś organizować, bronić się.

Podobnie: jeżeli ktoś na Zachodzie odważniej z ambony cytuje Pismo Święte, to może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej. I tak bywa…

No tak. Toczone są kolejne bitwy, potyczki w tej wielkiej „wojnie kulturowej” między ogólnie chrześcijanami i ich wrogami (w tej chwili LGBT).

To jest wojna o obecność Boga w życiu ludzkim, i o obecność człowieka jako stworzenia Bożego; kogoś na obraz Boży. To znaczy: człowiekowi odbiera się istotę człowieczeństwa, traktuje się człowieka jak zwierzę. Zwierzę trochę doskonalsze pod pewnymi względami od innych zwierząt, ale ludzie to ta sama kategoria istnienia [co zwierzęta].

Rozumiem i dziękuję za wypowiedź dla Frondy.pl.