Portal Fronda.pl: „Nic nie wskazuje bowiem na to, jeśli automatyczna ekskomunika została zaciągnięta, by Ewa Kopacz zrobiła, cokolwiek, by ją z niej zdjęto. A jeśli tak, to nadal pozostaje ona w karach kanonicznych, i warto byłoby, żeby katolicy mieli świadomość, że polski premier jest ekskomunikowany” - napisał o Ewie Kopacz, prawdopodobnie przyszłej premier Polski, Tomasz Terlikowski. Jak ta sprawa wygląda z punktu widzenia prawa kanonicznego i teologii moralnej?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz Tchr.: Jeśli chodzi o perspektywę prawa kanoniczego, to we wspomnianym artykule zostały bardzo konkretnie postawione kwestie współudziału w aborcji z wyraźną interpretacją prefekta Kongregacji Nauki Wiary, który jasno mówi, że współdziałanie w złu jest czynnikiem ekskomunikującym. Z punktu widzenia teologa moralisty czy etyka, a więc dziedzin, którymi się zajmuję, sprawa jest oczywista. Warto przypomnieć, że Jan Paweł II w encyklice „Evangelium Vitae” w sposób oficjalny, a zarazem bardzo jednoznaczny, urzędowy potępił zbrodnię aborcji, uznając ją za tzw. intrinsece malum, czyli czyn wewnętrznie zły, który nigdy i w żadnych okolicznościach nie może być usprawiedliwiony. Jan Paweł II jednocześnie wskazał, że współudział w tym czynie ponoszą konkretne kręgi osób.

Pani marszałek Ewa Kopacz mieści się w jednym z takich kręgów osób odpowiedzialnych za aborcję?

W przypadku pani Ewy Kopacz sytuacja jest bardzo ewidentna. O ile możemy dyskutować nad sprawą Hanny Gronkiewicz-Waltz, choć osobiście jednoznacznie opowiadam się za wskazaniem na odpowiedzialność moralną pani prezydent Warszawy, to w przypadku marszałek Sejmu dyskusja jest bezprzedmiotowa. Pani Kopacz nie tylko czynnie współdziałała, ale wręcz inicjowała działanie aborcyjne w tzw. sprawie Agaty ( zresztą doskonale analitycznie opisanej przez Tomasza Terlikowskiego). To współdziałanie polegało na znalezieniu kliniki aborcyjnej po to, aby zdążyć w odpowiednim momencie zabić dziecko. Mamy tutaj do czynienia ze współdziałaniem, które w praktyce jest już działaniem aborcyjnym.

Jakie konsekwencje ponosi za sobą taki współudział?

Oczywiście, takie działanie powoduje jednoznaczne zło moralne, a więc i jednoznaczną odpowiedzialność. Pani marszałek Kopacz, która tak jak każdy inny grzesznik, ma możliwość wyspowiadania się i nawrócenia. Niemniej jej dalsze liczne wypowiedzi, a także komentarz do całej sprawy, przeczy takim domniemaniom. Nie mamy żadnego świadectwa, mówiącego o tym, że pani marszałek krytycznie oceniła swoje postępowanie i przeprosiła za nie. Mamy więc do czynienia ze złem i uporczywym trwaniem w tym złu. Z punktu widzenia moralnego nie widzę żadnych racji, które pozwalałyby stwierdzić, że taki człowiek pozostaje we wspólnocie Kościoła. Drogą powrotu do tej wspólnoty jest tylko i wyłącznie pojednanie i nawrócenie. Reasumując, w oparciu o posiadane informacje medialne i wypowiedzi samej pani marszałek twierdzę, że jej czyn był aktywnym działaniem na rzecz aborcji, był sprokurowaniem aborcji. Nie nastąpiło później żadne odcięcie się od tego działania, żadna krytyczna ocena tego stanu rzeczy. W świetle prostej logiki wspólnoty Kościoła taki człowiek pozostaje poza tą wspólnotą. Nie można być za i przeciw Chrystusowi. Nie można hołdować Bogu i współżyć z Belialem. Taka jest prosta konsekwencja. Wobec posiadanych informacji śmiem twierdzić, że mamy do czynienia z byciem poza Kościołem.

Takich polityków, którzy wsparli aborcję, choćby głosując przeciw ustawie zabraniającej zabijania dzieci poczętych, jest znacznie więcej...

...i to jest zdecydowany problem. Może nie aż tak wyraziście i czynnie brali oni współudział w złu, ale poprzez swoje wypowiedzi, poprzez tworzenie ustaw i ich uchwalanie mamy do czynienia z ludźmi jednoznacznie występującymi przeciw nauce Kościoła. Warto przypomnieć wypowiedzi pana prezydenta Bronisława Komorowskiego, który jednoznacznie opowiada się za aborcją w pewnych przypadkach czy za in vitro. Podobnie pan premier Tusk i wiele innych osób... Dla przeciętnego katolika zasadniczym jest pytanie, czy w tej sytuacji jest wspólnota stołu eucharystycznego między ludźmi, którzy wyznają poglądy Kościoła i naukę Chrystusa i tymi, którzy tej nauce przeczą. Śmiem twierdzić, że takiej wspólnoty być nie powinno.

Kto jeszcze może być współodpowiedzialny za zbrodnię aborcji?

Wyraźnie pisze o tym Jan Paweł II w „Evangelium Vitae”, wymieniając kręgi odpowiedzialności za zło. Ojciec Święty wymienia personel medyczny, który wykonuje aborcję, rodzinę, która poprzez swoje decyzje wpływa decyzje matki... Wymienia także, co jest bardzo ważne, polityków, stanowiących prawo, parlamentarzystów, gremia międzynarodowe oraz środki społecznego przekazu, które przyczyniają się do kultury antynatalistycznej, do kultury śmierci. Wszyscy ci ludzie ponoszą odpowiedzialność za popełniane aborcje.

Co taka osoba może zrobić, aby zdjąć z siebie ekskomunikę? Rozumiem, że na przykład w przypadku polityka, należałoby publicznie odciąć się od swoich proaborcyjnych wypowiedzi czy głosowań...

Zadośćuczynienie powinno być, w miarę możliwości, adekwatne do popełnionego zła, chociaż nigdy takie do końca nie będzie, bo niemożliwe jest przywrócenie życia. Skoro wszystko to miało miejsce w przestrzeni publicznej, to wymagane byłoby publiczne opowiedzenie się za życiem i jednoczesne wyraźne odcięcie od deklarowanych wcześniej poglądów. My sami powinniśmy nade wszystko mieć świadomość tego wielkiego depozytu, jakim jest nasza wiara i jakim jest skarb nauki Kościoła i nie pozwolić, aby ten skarb rozdzielali ludzie, którzy nie są do tego powołani. Musimy też mieć świadomość, jak bezcennym skarbem jest Eucharystia i możliwość przystępowania do Niej.

Rozm. MaR