Fronda.pl: Czym dla nas, Polaków są objawienia fatimskie? Nasz naród jest wyjątkowo przywiązany tak do Matki Boskiej, jak i do Matki Boskiej Fatimskiej właśnie. Zapewne w ogromnej mierze ma to związek z tym, jak bliskie owe objawienia były św. Janowi Pawłowi II, prawda?

Ks. Prof. Marek Łuczak: Ja sięgnąłbym nawet wcześniej. Fatima to jest 1917 rok. Wydawać się może, że Fatima i tamtejsze sanktuarium są od nas odległe, natomiast jeżeli wczytamy się w treść tych objawień, zauważymy, jaką rolę ma w związku z nimi komunizm. Zobaczymy wówczas, że Polska była przez wiele dziesięcioleci w polu rażenia tego, co w Fatimie zostało przepowiedziane. Pamiętajmy, że właśnie począwszy od 1917 roku to widmo komunizmu było jednym z ogromnych zagrożeń dla świata. Słowem – 1917 rok to jest prośba Matki Bożej o modlitwę różańcową, pokutę i nawrócenie. Jednym z owoców tej wierności Matce Boskiej i jej prośbie miała być wolność od komunizmu. Bilans komunizmu to są ogromne straty, zwłaszcza w Rosji. Wysadzenia świątyń, aresztowania. Nawet na Węgrzech sytuacja Kościoła była tragiczna. Zlikwidowano wszystkie klasztory, zakony, aresztowano ludzi – chociażby aresztowany i uwięziony został kardynał Mindszenty. Te represje począwszy od Albanii, przez Węgry, Polskę i cały wschód były ogromne. Jest jakiś związek Fatimy z tym, co przezywaliśmy i czego doświadczaliśmy. To, że dzisiaj w Europie cieszymy się wolnością, że nasz kontynent wolny jest od takich zbrodniczych ideologii jak faszyzm czy komunizm jest, jak sądzę, dowodem tego, że jesteśmy dobrymi uczniami. Wspomnieć wystarczy o popularności w Polsce nabożeństw fatimskich, pierwszych sobót miesiąca, czy też o ofiarowaniu Polski Niepokalanemu Sercu Maryi – o to prosiła Matka Boska. To wszystko się, według mnie, ze sobą wiąże.

Pomimo tego, że okres komunizmu i faszyzmu w Europie jest już historią, dzisiejszy Stary Kontynent wydaje się być jeszcze bardziej zlaicyzowany, niż w okresie II Wojny Światowej i tuż po niej. Dlaczego tak się dzieje i co my, katolicy, powinniśmy robić, aby próbować odmienić ten stan rzeczy, zwłaszcza w kontekście owych objawień?

Jeśli chodzi o laicyzację Europy, to ona zdecydowanie wiąże się z pewnym konsumpcjonizmem. Zachęcałbym jednak do pewnej pokory. O ile w Ewangelii czytamy, że bramy piekielne nie przemogą Kościoła (por. Mt 16, 18), to nigdzie nie jest napisane, że Kościół w takim czy innym kraju zachowa swój obecny kształt. Nikt nie budzi się z poczuciem moralnego kaca z tego powodu, że chociażby w Algierii, która niegdyś tętniła życiem chrześcijańskim, dzisiaj kościołów nie ma w ogóle. Tak potoczyły się uwarunkowania historyczne i obecnie wygląda to tak, a nie inaczej. Ja cofnąłbym się jeszcze bardziej. Nie ma lepszego misjonarza niż Chrystus. Na świecie jest mnóstwo fantastycznych kaznodziejów, ale nie wyobrażamy sobie, że znajdzie się wśród nich taki, który od Chrystusa byłby lepszy. Nikt też nie był w całej historii świata tak święty, jak święty był Pan Jezus. Nikt też nie miał podobnej do niego siły perswazji – w końcu to on zapoczątkował chrześcijaństwo. A jednak nikogo nie zastanawia fakt, że ten sam Chrystus nie był w stanie nawrócić Sanhedrynu ani Heroda. Co prawda zasiał pewne wątpliwości w Piłacie, być może nawrócił jego małżonkę, ale jednak nie nawrócił wszystkich. Chodzi mi tutaj o to, że pozostaje zawsze pewna sfera tajemnicy. Tajemnicy, która nie pozwala nam zrozumieć, dlaczego jednej osobie wystarcza lekki powiew wiatru, który uderzając w struny duszy sprawia, że zagrają one w sposób religijny, natomiast innej osobie potrzeba wręcz wybuchu bomby atomowej, by struny te choć drgnęły. Jest to tajemnica, która musi pozostać niewyjaśniona. Odnosząc to do sytuacji Europy – nie odnajdziemy pełnej odpowiedzi na pytanie o jej sekularyzację. Wiemy natomiast na pewno, że wsłuchując się w objawienia fatimskie i chcąc je wypełniać, wiemy też, co powinniśmy robić. To znaczy modlić się różańcem, pokutować, zawierzać się Niepokalanemu Sercu Maryi, odprawiać nabożeństwa fatimskie. Resztę zostawmy Panu Bogu.

W Fatimie właśnie zakończył się kongres, na którym omawiano między innymi kwestie setnej rocznicy ostatniego z objawień, która czeka nas w przyszłym roku. Dużo miejsca poświęcono też na podkreślenie tego, jak bardzo owe objawienia są dzisiaj aktualne. W jaki sposób powinniśmy rozumieć tę aktualność?

Jeśli chodzi o interpretację objawień, pojawiają się różne wątki. Jest też wątek mówiący o odniesieniu tych objawień do islamizacji. Niektórzy mówią, że nie jest przypadkiem fakt, że objawienia te miały miejsce w Fatimie – tak w końcu miała na imię ukochana córka Mahometa. Jest także wątek związany z objawieniem mówiącym o Rosji, o tym, że nawróci się ona, jeśli zostanie ofiarowana Niepokalanemu Sercu Maryi. Tu pojawia się pytanie, czy chodzi o nawrócenie się Rosji na wiarę katolicką, czy też na prawosławie? Tego typu wątków jest oczywiście znacznie więcej. Ja natomiast chciałbym skupić się na tym najistotniejszym. Trzecia tajemnica fatimska która była chroniona w archiwach i „ujrzała światło dzienne” po nieudanym zamachu na Jana Pawła II. Po latach papież zlecił dokonanie interpretacji tego objawienia kardynałowi Ratzingerowi – co możemy dzisiaj z niej wynieść? Prawda ta jest niezwykle prosta. Powiem kolokwialnie: opłaca się modlić! Tajemnica mówiła przecież wyraźnie o śmierci biskupa w białej sutannie. Skoro papież został postrzelony, ale nie umarł, to według interpretacji kardynała Ratzingera - jako chrześcijanie mamy prawo wierzyć, że stało się to mocą modlitwy. Warto więc się modlić, bo wiemy, że modlitwa jest tak mocna, że może nawet wpływać na boże plany.

 Dziękuję za rozmowę.